Na takie książki czeka się latami. Takich opowieści się nie czyta, ale je dawkuje, żałując, że to już koniec. Nie sposób na początku wspomnieć o tłumaczeniu, które jest doskonałe. To książka o cudach, wydarzeniach niemożliwych, ale jakże pięknie napisana. Moja ukochana Anglia, rzeka Tamiza i postacie, którzy mimo, że fikcyjni, wydają się być namacalni i realni.
"Była sobie rzeka" to o wiele więcej niż opowieść. Autorka w swojej historii stawia pytania o tożsamość, o to kim jesteśmy, skąd przychodzimy i dokąd pożądamy. Trzy rodziny i każda uzurpuje sobie prawo do dziewczynki, twierdząc, że to własnie ich krewna. W tej książce jest tajemnica, jest szczypta magii oraz to, co uwielbiam. Piękny język, świetny warsztat i miejsce, w którym nie sposób się nie zakochać. Autorka napisała opowieść o ludziach, która głęboko zapada w pamięci. To baka o rzece, ludziach i tym co wokoło. Nieujarzmiona rzeka i ludzie, będący przedstawicielami rożnych gatunków społecznych.
"Była sobie rzeka" jest opowieścią dopracowaną w każdym szczególe, pełną zaskakujących wydarzeń. W trakcie lektury popłynąłem z opowieścią. Gdzieś z tyłu głowy słyszałem głos autorki, szpecącej mi wprost do ucha tę baśń, która baśnią być nie musi.
Zapraszam do przeczytania tej niezwykłej historii, która urzeka od początku do końca. W mojej ocenie jest to arcydzieło.
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 2020-03-11
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 480
Tytuł oryginału: Once upon a river
Tłumaczenie: Izabela Matuszewska
Dodał/a opinię:
Piotr Podgórski
Obie są samotne. Obie skrywają bolesną tajemnicę swoich narodzin. Obie zamknęły się w świecie książek. Margaret Lea - zwyczajna dziewczyna, córka antykwariusza...
Rozmiar zbrodni jest nieistotny,kiedy to los wymierza sprawiedliwość. Szczęście bywa kruche.Czasem nawet prosty błąd z dzieciństwa potrafi zadecydować...