Okładka książki - Coś tu śmierdzi. Nauka, która wrze, bulgocze i wybucha

Coś tu śmierdzi. Nauka, która wrze, bulgocze i wybucha


Ocena: 5.8 (5 głosów)
opis

„To trochę jak z przyjaźnią. Niektóre atomy mają nadmiar elektronów i chętnie się nimi dzielą. Inne ich potrzebują i szukają kogoś, kto im je da”.

Zapraszam do lunaparku Wirujące Zabawy…
Florek, zwariowany naukowiec z kurą na ramieniu, prowadzi wybuchowe show, podczas którego znika jego bezcenny kryształ. Kto go ukradł? Klaun, który nagle przerwał przedstawienie? Madame Tekla, miłośniczka wróżenia z kryształów? A może… Siny Paluch?

Rozwiązanie tej zagadki nie jest proste. Ludka wraz z czytelnikiem musi myśleć jak naukowiec, działać jak detektyw i zachować zimną krew — nawet wtedy, gdy ogień robi się zielony, a śnieg zaczyna parzyć. Czy uda się złapać złodzieja?

Kiedy skończyłam czytać tę książkę, pomyślałam, że właśnie spędziłam czas z kimś, kto potrafi opowiadać o nauce tak, że pochłania bez reszty. To historia, która łączy w sobie zagadkę detektywistyczną, humor i solidną porcję chemii podaną w formie przygodowej. Autor świetnie balansuje między tym, by nie zanudzać nauką, a jednocześnie stworzyć ciekawą i inspirującą fabułę.

 

Akcja rozpoczyna się w lunaparku — miejscu zazwyczaj kolorowym, wesołym i pełnym zakamarków — ale tym razem niekoniecznie. Podczas pokazu naukowego prowadzonego przez Florka ginie jego bezcenny kryształ, co staje się początkiem emocjonującego śledztwa. Czytelnik razem z Ludką, główną bohaterką, tropi podejrzanych, analizuje ślady i próbuje łączyć fakty. Narracja wciąga na tyle, że momentami ma się wrażenie, jakby samemu stało się na scenie — z probówkami, miksturami i tym irytującym pytaniem: „co tu tak naprawdę śmierdzi?”.

Bohaterowie są barwni i charakterystyczni, dzięki czemu łatwo utrzymać zainteresowanie historią. Florek z kurą na ramieniu to obrazek, którego nie da się zapomnieć — dziwny, ale sympatyczny i pełen pasji. Ludka natomiast to dziewczynka ciekawska (w dobrym tego słowa znaczeniu), odważna i dociekliwa, dążąca do wyjaśnienia sprawy za wszelką cenę. Sprawia, że czytelnik, chcąc nie chcąc, musi za nią podążać.

Najbardziej urzekło mnie to, że naukowe treści zostały wplecione w fabułę sprytnie i naturalnie. Książka wprowadza pojęcia chemiczne — takie jak układ okresowy pierwiastków, reakcje chemiczne czy właściwości zapachów — w kontekście codziennych sytuacji i wydarzeń z lunaparku. Przy okazji śledztwa czytelnik dowiaduje się, dlaczego coś się pali, paruje, skąd bierze się zapach i jak można go zbadać. Naukowe zagadnienia nie są przedstawione sucho, lecz w sposób zabawny i przystępny.

Dodatkowym atutem są eksperymenty do wykonania w domu, pojawiające się po każdym rozdziale — pozwalają one przekuć słowa w działanie. Ważne pojęcia chemiczne zostały wyróżnione pogrubioną czcionką, a na marginesach podano numery stron, na których można znaleźć więcej informacji o danym zjawisku.

Dla mnie największym przesłaniem tej książki jest to, że nauka jest wszędzie — nie tylko w podręcznikach, laboratoriach czy szkolnych zadaniach, ale także w zapachu biszkoptu, w parze unoszącej się znad mikstury, w eksplozji proszku, w łazience czy w kuchni. Dzięki autorowi dostrzegamy, że świat codzienny skrywa mnóstwo tajemnic, które można badać, a nauka stale nam towarzyszy.

Z jednej strony żałuję, że takich książek nie powstawało wcześniej, gdy byłam młodsza. Mimo to pokochałam chemię i bardzo się cieszę, że pan Adam Mirek pokazuje, iż można jej uczyć poprzez zabawę, opowieść i doświadczenie — a nie przez przymus i suche definicje. Książka wciąga i sprawia, że chce się więcej: więcej eksperymentów, więcej pytań, więcej odkryć. To chyba najlepszy prezent, jaki może dać książka popularnonaukowa czytelnikowi.

Myślę też, że ta książka pełni rolę pomostu — z jednej strony dla młodszych czytelników, by z entuzjazmem weszli w świat chemii, a z drugiej dla nastolatków lub osób zniechęconych do nauk ścisłych, by pokazać im, że chemia nie jest trudna ani nudna. Czytelnik tropi, eksperymentuje, czasem się myli, cofa i próbuje od nowa — i właśnie to najlepiej oddaje prawdziwy proces poznawania świata.

Ilustracje Artura Ernesta, choć czarno-białe, nie tylko zdobią strony, ale też podkreślają humor, wizualizują eksperymenty i pomagają w zrozumieniu trudniejszych pojęć. Dzięki nim książka nabiera jeszcze więcej życia.

To świetna książka — lekka, pomysłowa i inspirująca. Choć tytuł skierowany jest głównie do młodszych czytelników, jestem pewna, że starsi również znajdą w niej coś dla siebie. Serdecznie polecam!

[współpraca @wydawnictwoZnakemotikon]

Informacje dodatkowe o Coś tu śmierdzi. Nauka, która wrze, bulgocze i wybucha:

Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 2025-08-27
Kategoria: Dla dzieci
ISBN: 9788383679518
Liczba stron: 288
Dodał/a opinię: BOOKSARE_MYPASSI

Tagi: Proza (w tym literatura faktu) dla dzieci i młodzieży Publikacje popularne dla dzieci i młodzieży Dzieci od ok. 9 lat

więcej
Zobacz opinie o książce Coś tu śmierdzi. Nauka, która wrze, bulgocze i wybucha

Kup książkę Coś tu śmierdzi. Nauka, która wrze, bulgocze i wybucha

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Inne książki autora
Bebechy, czyli ciało człowieka pod lupą
Adam Mirek0
Okładka ksiązki - Bebechy, czyli ciało człowieka pod lupą

Twoje ciało to zagadkowa maszyna. Coś w nim stuka, huczy, kłuje. Czasem nie chce robić tego, co mu się każe (znasz to?). Dziwnie pachnie. Ma włosy w niektórych...

Bebechy, czyli ciało człowieka pod lupą
Adam Mirek0
Okładka ksiązki - Bebechy, czyli ciało człowieka pod lupą

Twoje ciało to zagadkowa maszyna. Coś w nim stuka, huczy, kłuje. Czasem nie chce robić tego, co mu się każe (znasz to?). Dziwnie pachnie. Ma włosy w niektórych...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy