Cóż może porabiać Loki, gdy na świecie trwa Apokalipsa pochłaniająca wiele ofiar wśród ludzi, aniołów i demonów? Oczywiście oddawać się typowym dla siebie przyjemnościom w krainie elfów. W skórze Oberona może nie czuje się zbyt komfortowo, ale korzyści za tym idące w pełni rekompensują mu niejaki dyskomfort. Pochłonięty przyjemnościami odsuwa w czasie realizację swojej misji w świecie elfów. Nie zdaje sobie też zupełnie sprawy, jak tragiczne wydarzenia rozgrywają się na Ziemi.
A tu narasta chaos. Aniołowie toczą zaciekły bój z armią demonów. Pozostałych przy życiu ludzi wyniszcza wojna, głód i zaraza. Lucyfer, wykorzystując fotele, chce nie tylko pokonać anioły i zdobyć biegun północny, ale i zawładnąć całym światem. Nie cofnie się przed niczym niszcząc swych wrogów, ale nie oszczędzając i popleczników.
Czy naszej gromadce bohaterów, których los przyciągnął do Nowego Jorku - Erosowi, Jenny, Bachusowi, Lokiemu i postaci kobiecej, której już nie spodziewałam się spotkać - uda się cokolwiek zdziałać w starciu z gigantycznymi siłami Lucyfera? Czy to koniec znanego nam świata?
Dobrze było wrócić do fantastycznego świata Lokiego pełnego absurdów, czarnego humoru, sarkazmu i zaskakujących sytuacji. Szkoda będzie go opuszczać i żegnać się z bohaterami, których tak polubiłam.
Autor zaplanował finał, który może wielu usatysfakcjonuje, ale podejrzewam, że w większej części czytelników wzbudzi naturalny sprzeciw. Ja zaliczam się do tej większości i liczę na to, że nie jest to ostatnie słowo autora i pojawi się kolejna część np. "Kłamca 4 i 1/4", w której Loki puści do nas oko przygryzając nieodłączną wykałaczkę.
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Data wydania: 2019-11-08
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 416
Dodał/a opinię:
czytanienaplatan
NAJNOWSZY KRYMINAŁ AUTORA ,,DRELICHA" I ,,CIEMNOŚĆ PŁONIE" Po kilku latach spędzonych na emigracji do kraju wraca sześćdziesięcioletni Mariusz Kulewicz...
Svietlana Bringer ma niezły charakterek, ogniście rude włosy i nosi suknię panny młodej na ślubie swojego najlepszego przyjaciela. Jakby tego było mało...