Druga część ,,Diabłu ogarek" jeszcze bardziej interesująca od pierwszej. Lepiej rozbudowywana, ciekawsza, jeszcze więcej dobrego humoru.
Od wątków fantastycznych tym razem zaczynamy. Równowaga między światami została zachwiana po ostatnich wydarzeniach opisanych z pierwszej części. Jednak Stanisław Lawendowki nadal utrzymuje ,,dobre stosunki z sąsiadami". Akcja zaczyna się od szczegółowego opisu sosny, w której to żyją sobie różne złośliwe diabliki. Nikt nie powinien się do nich zbliżać a tym bardziej próbować je wypuszczać. Mimo iż kuszą najrówniejszymi skarbami. Głównemu bohaterowi jednak taki mały diabeł jest koniecznie potrzebny więc zamyka go niczym dżina w butelce.
,,Jeśli zaś kto odważył się zbawienie duszy, żywot doczesny oraz zdrowie zmysłów swoich zaryzykować, to jedno tylko wyższe dobro publiczne taki hazard usprawiedliwiało."
Tak właśnie zaopatrzony wyrusza w stronę Warszawy. Tam nasz bohater staje się namiestnikiem warszawskiej straży marszałkowskiej. Sam tez podejmuje się zadania rozwikłania zagadki niebezpiecznych magicznych praktyk.
Znów podobnie jak w pierwszej części mamy wątki zarówno historyczne jak i fantastyczne. Jezuicie przedstawieni jako najgorsze zło. Intrygi mogące zaszkodzić Polsce.
Ciekawe opisy miasta, piękna malownicza Warszawa. Dokładny opis różnych miejsc, które naprawdę kiedyś istniały. Miasto przedstawione z tej dobrej ale także ciemniejszej strony. Awantury w knajpach, złodziejstwo, nierząd, przekupstwa, zabójstwa. Wszystko to opisane z humorem, który wciąga czytelnika.
Charakterystyczny język podobny do używanego w XVII w. Jednak utrzymywany w zrozumiałej prostej formie. Dzięki temu klimat się utrzymuje ale znacznie łatwiej jest czytać.
Przewijają się różna fantastyczne postacie z wierzeń słowiańskich i nie tylko. Straszne podobała mi się przedstawiona na początku książki rodzinka. Wampir, ghul i strzyga mieszkają sobie spokojnie nikomu nie wadząc. Przedstawienie mrocznej scenerii chociażby pożerania trupów w żartobliwy i uzupełnienie groźni sposób. Od razu nabiera się sympatii do rodzinki potworów, którą Lawendowski ratuje. Jednak co mnie boli niewiele wnosi ten wątek do całej fabuły i gdzieś po prostu zanika.
Duża rolę za to odgrywa inna przyjaciółka bohatera żydowska wiedźma, która pomaga Stanisławowi. Jej postać również dodaje dużo humoru do książki. Jej sarkastyczne dialogi no i ten najdziwniejszy moment z jeżem.
,,- Ty, Stanisław, nie możesz tak czasem jak porządny człowiek z nożem w plecach do mnie przyjść?!"
,,Niechże ci Jehowa w jeżach wynagrodzi, dobra kobieto!"
Lawendowskiemu pomaga także nietypowa para kochanków. Pisarz i rzucająca co chwilę sprośnie żarty Dworzanna nie powinni raczej być razem. Potajemne schadzki zapewnia im wiedźma u której mogą oddać się zakazanym rozkoszom. Co jednak z tej miłostki wyniknie niejednego może zaskoczyć.
Wszystkie przedstawione postacie są nietypowe, ciekawe i wzbudzają sympatię czytelnika. D Każda tez wprowadza trochę humoru do książki. Rozbrajające dialogi, duża dawka również czarnego humoru.
,,Krew chlusnęła i świadkowie dostrzegli, że postać klęcząca pośrodku celi nie ma już głowy. Pytanie, gdzie się ta głowa podziała, w rzeczy samej wymagało odpowiedzi, albowiem na pewno nie spadła na ziemię... Kniaź, mając wolne ręce, po prostu chwycił ją odruchowo i przytrzymał. Tak oto klęczał teraz pochylony lekko, kurczowo przyciskając do piersi własną głowę i sikając krwią, tryskającą miarowo z przeciętych tętnic. Obecnych zmroziło po raz drugi. Bezgłowy kadłub zakołysał się i zamiast paść, zaczął wstawać... ,,
Dużo zaskakujących zwrotów akcji, cały czas coś się dzieje. Nawiązania do legend, historia w tle, dużo magii żab małych i dużych ;). Nawet jeśli ktoś miał zastrzeżenia do pierwszej części polecam przeczytanie drugiej. Jak dla mnie jest jeszcze lepsza!
Informacje dodatkowe o Diabłu ogarek. Kolumna Zygmunta:
Wydawnictwo: RM
Data wydania: 2013-10-09
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
9788372439598
Liczba stron: 264
Język oryginału: polski
Dodał/a opinię:
Sadu
Sprawdzam ceny dla ciebie ...