"Nikt nie jest w stanie nas uratować, dopóki sami nie będziemy chcieli wyjść z naszej ciemnej doliny."
Są tacy ludzie na świecie, dla których święta nie istnieją. Jedna z takich osób jest Borys. Dla niego najważniejsza jest praca, nie zawraca sobie głowy strojeniem choinki czy pakowaniem prezentów. Pewnego dnia los stawia na jego drodze Zoję, zawsze uśmiechniętą i pełną optymizmu dziewczynę, która wprowadza w życie Borysa całą paletę barw i diametralnie je odmienia. Mimo wielu różnic zaczynają się spotykać. Jednak ich związek nie trwa długo. Dla wspólnego dobra postanawiają się rozstać. Stawiają sobie jednak warunek, po dwóch latach gdy nadal będą za sobą tęsknić, spotkają się ponownie.
Z reguły powieści świąteczne kojarzą nam się z cudownymi historiami zakończonymi happy endem. Niestety nie tym razem. W swojej powieści autorka ukazuje nam tę drugą stronę, pełną bólu, cierpienia, samotności i niekiedy źle podjętych życiowych decyzji.
Ostatnio coraz częściej zdarza mi się wyruszyć podczas lektury. Tak było i tym razem. Powieść Gabrieli Gargaś wycisnęła ze mnie morze łez, szczególnie na samym końcu. Czytałam, litery rozmazywały mi się przed oczami, wycierałam je i wracałam by przeczytać jeszcze raz, a wtedy płakałam jeszcze bardziej. "Dobrze, że jesteś, to piękna historia dwojga ludzi, których los nie oszczędzał, tak niezwykle prawdziwa i życiowa. Historia ta wzruszy Was do łez, wywoła wiele emocji i z pewnością skłoni do refleksji. Gabriela Gargaś stworzyła powieść obok, której nie możecie przejść obojętnie. To zdecydowanie najpiękniejsza powieść świąteczna jaką kiedykolwiek czytałam. I Wam również polecam. Czytajcie, nawet i po świętach.
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Data wydania: 2021-10-27
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 326
Język oryginału: polski
Dodał/a opinię:
Ilona Wolińska
Współczesność miesza się z przeszłością. Zdrada z rozpaczą. Niewinność z pożądaniem. A w tle widmo wojny. Zakazana, wojenna miłość, która...
Karolina i Mariona przyjaźniły się od dziecka. Wśród bloków z wielkiej płyty huśtały się ,,od dechy do dechy", wisiały na trzepaku głową...