Losy Małgorzaty poznajemy " z drugiej ręki", bo naratorką jest jej sąsiadka, która z czasem zaczyna pełnić rolę jej powierniczki i przyjaciółki. Na początek nieprzychylnie na nią patrzyła, bo dziewczyna była wrzaskliwa, ordynarna, pospolita, widać było, że wywodzi się z biednego domu i wiejskiego zaścianka. A to mówiła, że obdarzył ją los licznym rodzeństwem, że sami się wychowywali, że obrzydła jej bieda i brak perspektyw. Jest ambitną jednostką postanowiłą wiele osiagnąć w życiu, ale jej prostota poczytywana jest za naiwność. Warszawa aż roi się od lubieżników chętnych wykorzystać jej brak obycia, zależność od kaprysów pracodawców.
Narratorka trochę jej matkuje, będac kilka lat młodszą od matki dziewczyny, która od niedawna jest też babcią. Siostry Gosi wolą szybko wychodzić za mąż i rodzić kolejne bachory, bez chęci polepszenia swego losu.
Gosia zostaje utrzymanką emerytowanego profesora, opiekuje się nim w ostatnim okresie jego życia ( przez parę lat), a po śmierci jako żona dziedziczy połowę majątku. Syn jego, osiadły w USA nie ma o to do niej pretensji, ale harpiami okazują się wredne siostry zmarłego. To z nimi bolejąca nad stratą kobieta musi na drodze sądowej batalii walczyć o majątek . Musi ponownie stanąc na nogi, a gdy studiuje, zwraca na nią uwagę przystojny wykładowca.
Na marginesie narratorka rozwiązuje razem z Gosią różne paranormalne sprawy, jak np. zamordowanej narzeczonej Jacka, której widmo pojawia się motocyklistom i prosi o podwiezienie, mając przy sobie odebraną od krawcowej suknię ślubną.
Nietuzinkowa fabuła, pech który zdaje się prześladować Gosię, wszystko się sprzysięga przeciwko niej, życie nie daje jej zasmakować długotrwałego szczęścia. Wredny sąsiad dowiaduje się o jej niechlubnej przeszłości, co powoduje straszne komplikacje.
Zszokowało mnie zakończenie, myślę że autorka przekombinowała i przeszarżowała, łamiąc konwencję prawdopodobieństwa. Rozumiem, że zwyczajny happy end do skomplikowanej historii miłosno-obyczajowej nie pasuje, ale nie żyjemy przecież w czasach Madame Butterfly czy Damy Kameliowej. Duży plus za frapującą opowieść, wciągajacą fabułę, no i wątki paranormalne. żałuję, bo nie takie zakończenie przewidziałam dla Małgorzaty, jednakże powieśc mi się podobała. Odbiega od innych powieści kobiecych, więc godna jest uwagi i przeczytania rzecz jasna.
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2016-08-02
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 344
Dodał/a opinię:
Muminka789
Edwina, tytułowa blondynka, jest owocem krótkiego, miłosnego porywu zapyziałej dewotki i cynicznego ateisty - karierowicza. Jak sama mówi, „formowała...
Dzieciństwo Marzeny kończy się równo z jej piątymi urodzinami. Tego dnia dziewczynka dostaje zobowiązujący prezent: pianino. Przez kolejne lata...