Moje odczucia podczas czytania
Okładka rodem z bajek z dzieciństwa
, w których odwieczna była drużyna: zamek (tudzież dom), jeden śmiałek oraz parę nadprzyrodzonych istot (mumie, wilkołaki, wampiry, zjawy oraz ukochane duchy z prześcieradła). W tej książce tak naprawdę liczyłam na to, że spotkam się z powrotem tych bajek, a przynajmniej atmosferą, która zawsze była zarazem napięta od strachu i śmiechu. Szczerze powiedziawszy nie znałam tej autorki, dlatego też nie wiedziałam czego mogę się spodziewać. Aczkolwiek ilekroć zerkałam na książkę, kojarzyła mi się ona z animacją "Hotel Transylwania".
Moje odczucia podczas czytania
Nie przeczytawszy pierwszego rozdziału, a przynajmniej jakiejś jego większej części, ciężko połapać się z samego opisu o czym to tak naprawdę jest. Jednak kiedy przebrniemy przez początek, zaczynamy pojmować tok wydarzeń. W tym samym momencie akcja nabiera właściwego tempa i od teraz właściwie jest już tylko z górki.
Fabuła jest nieprzewidywalna i zaskakująca, a do tego niezbyt nudna. Historia opowiada o dziejech zmęczonego mężczyzny, któremu wcale nie widzi się porzucać miejskiego zgiełku na rzecz domu z nietypowymi lokatorami na zupełnym odludziu, otrzymanego w spadku. Przyjeżdża tutaj jednak sprowadzony przez Siłę Wyższą, która ewidentnie robi na przekór wszystkim istotom żyjącym. I dokładnie przez tą samą osobę albo licho wie tam kogo, Konrad Romańczuk wplątuje się w serię nieprawdopodobnych wydarzeń, które z całą pewnością doprowadziłyby człowieka do załamania nerwowego, aczkolwiek są to bardzo śmieszne wydarzenia, które nie jeden raz wywołają uśmiech na twarzy czytelnika.
Bohaterowie są, jacy są i za to ich uwielbiam. W tej książce nie brak postaci pierwszoplanowych, które czegoś by nie namąciły. Jednak w pełnej okazałości do głównego składu wchodzą: umęczony pisarz i spadkobierca Konrad, zbzikowany Anioł Stróż Licho, niedoświadczone życiowe nieszczesne widmo Szczęsnego oraz na pewno nie kwadratowy Krakers. W tej gromadzie każdy jest inny, zarówno jak i pod względem wyglądu, jak i zachowania. Mimo to każdy z nich budzi ogromną sympatię i nie sposób się na nich gniewać, tym bardziej że za każdym występkiem kryje się nieskazitelna nutka chumoru. Osobiście na mnie największe wrażenie wywarł Konrad oraz Szczęsny, a także poniekąd niewiadomej płci Pani Berbecikówna.
Zakończenie jak zwykle pozostaje w takim miejscu, że wręcz nie można opuścić poznania dalszych losów tej rodzinki z piekła rodem. Jedyne czego mi szkoda to tego, co wydarzyło się na końcu.
Moje odczucia po przeczytaniu
Dożywocie to książka, którą niezmiernie przyjemnie i szybko mi się czytało. Prześwietni bohaterowie zbudowani na podstawie lekkiego chumoru oraz zaskakująca akcja. Bardzo się cieszę, że przeczytałam pierwszą część serii teraz, ponieważ nie wytrzymałabym sześciu lat czekania na kontynuację.
Moja ocena: Stanowczo polecam, a zwłaszcza na jesienne wieczory i rozpadane dni!
Recenzja pochodzi z http://flokete-libro.blogspot.com
Informacje dodatkowe o Dożywocie:
Wydawnictwo: Uroboros
Data wydania: 2015-09-30
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
9788328021389
Liczba stron: 376
Język oryginału: polski
Tłumaczenie: brak
Dodał/a opinię:
flokete
Sprawdzam ceny dla ciebie ...