W połowie grudnia wydawało mi się, że wszystkie książki o tematyce bożonarodzeniowej mam skompletowane. No i wtedy raz po raz zaczęłam trafiać na Instagramie na zdjęcia „Drzewa anioła”. Piękna okładka, klasyczna, elegancka, z motywem ostrokrzewu wydała mi się bardzo zachęcająca, ale pomyślałam, że może zostawię sobie zakup na przyszły rok. A potem zaczęły pojawiać się recenzje – jedna bardziej entuzjastyczna od drugiej – i sprawiły, że po prostu musiałam mieć tę książkę już teraz. Byłam w trzech księgarniach, gdzie usłyszałam „Wykupiona” i to tylko wzmogło moje zainteresowanie. Jak to „Wykupiona”?! W Polsce, gdzie podobno ponad połowa społeczeństwa nie czyta w ciągu roku ani jednej książki? Kiedy więc dostałam ją w końcu w swoje ręce, od razu zaczęłam czytać. Po tych wszystkich rekomendacjach i trudach w zdobyciu „Drzewa anioła” miałam naprawdę spore wymagania – i nie zawiodłam się. Lucinda Riley jest mistrzynią tworzenia klimatu. I choć opowieść nie jest ani jakoś szczególnie oryginalna, to jednak sposób, w jaki została przedstawiona – jest nadzwyczajny.
„Drzewo anioła” to opowieść o kobietach – kilku pokoleniach, ale główną postacią jest Greta, którą poznajemy w chwili, gdy najlepsze lata młodości ma już za sobą i jedzie wraz z przyjacielem Davidem do starego dworu, w nadziei, że spotkanie ze znajomymi miejscami przywróci jej pamięć straconą po wypadku. Eksperyment działa – Greta przypomina sobie wszystko, a my, razem z nią – poznajemy fascynującą historię jej życia. Jest to historia gorzka, przerażająca, chwytająca za serce. Sporo w niej problemów wynikających z braku rozmowy, z przesadnej dumy, z niezabliźnionych ran.
Książka bardzo mi się podobała – przede wszystkim właśnie ze względu na klimat (choć akcja rozgrywa się w latach 40. I 80. XX wieku ma się wrażenie, jakby czytało się o jakichś dawnych czasach, damach w pięknych sukniach i kawalerach w surdutach), a także na sposób prowadzenia narracji. Gdyby Lcinda Riley poprowadziła swoją historię chronologicznie – byłaby to po prostu dość ciekawa, ale w sumie niezbyt oryginalna i odkrywcza powieść. Natomiast zastosowany przez pisarkę zabieg w postaci odkrywania przed nami okruchów pamięci Grety i składania z nich całości jest intrygujący i sprawia, ze trudno się od tej książki oderwać. Tylko ta okładka jest mocno myląca – sugeruje opowieść świąteczną, a tymczasem nie znajdziemy tu zbyt wiele bożonarodzeniowych nastrojów. Część akcji rozgrywa się właśnie w Boże Narodzenie – ale jest ono tylko tłem, scenografią: a więc jeśli szukacie powieści, która wznieci w Was ducha Bożego Narodzenia, to „Drzewo anioła” nie jest najlepszym wyborem. Natomiast, jeśli interesuje Was piękna opowieść o trudnym życiu, miłości, bolesnej stracie, chorobie i zawiści – to polecam gorąco.
Można tej książce zarzucić trochę zbyt czarno-biała konstrukcję postaci. Kobiety z reguły są naiwne, przez co wpadają w kłopoty, z których pozwalają się ratować mężczyznom. Mężczyźni z kolei są tu zwykle cynicznymi uwodzicielami, którzy skaczą z kwiatka na kwiatek, nie przejmując się konsekwencjami. No, z jednym wyjątkiem: David jest kryształowy, cudowny, wierny, uczciwy, honorowy i w ogóle ach 😊 Niemniej jednak Lucinda Riley tak pięknie pisze, że wybaczam jej tę schematyczność, bo nie zmienia ona faktu, że „Drzewo anioła” jest książką, którą po prostu dobrze się czyta. I szybko – mimo dużych rozmiarów. Po przeczytaniu ponad połowy poczułam w pewnym momencie lekkie znużenie tą historią – chyba dlatego, że część dotycząca Cheski jest wyjątkowo naszpikowana dramatami. Ale ogólne wrażenie po lekturze „Drzewa anioła” jest bardzo pozytywne. Nie znałam wcześniej żadnej książki Lucindy Riley – i to pierwsze spotkanie uważam za bardzo udane i obiecujące.
Komu ta książka się spodoba? Miłośnikom rozbudowanych sag i historii w hollywoodzkim stylu, fanom historii rodzinnych, takich z mrocznymi sekretami, tajemnicami i ranami, które nie pozwalają normalnie żyć. Myślę, że nie będą zawiedzione również osoby lubiące romantyczne opowieści – bo miłosnych historii jest tu całkiem sporo. Czy z happy endem? – to już musicie się przekonać sami.
Podsumowując: bardzo ładna, dobrze napisana historia, z która miło spędziłam przedświąteczny czas.
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 2018-11-14
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 528
Tytuł oryginału: The Angel Tree
Język oryginału: angielski
Dodał/a opinię:
Joanna Tekieli
Orientalna piękność, dziedzic podupadłej fortuny i kobieta, która chce zabić ich miłość! Sędziwa Hinduska, Anahita Chaval, w dniu swoich setnych urodzin...
Star D'Apliese nie może dojść do siebie po nagłej śmierci jej adopcyjnego ojca – tajemniczego multimilionera Pa Salta. Dziewczyna jedzie do położonego...