Książkę zobaczyłam na Instagramie, kilka blogerek bardzo ją wychwalało - i choć zwykle jestem nieufna w stosunku do takich "polecajek", to jednak dałam się skusić. Wiele razy mocno się rozczarowałam po takiej lekturze. A jak było w tym przypadku?
Cóż, książka nie powaliła mnie na kolana - ale dobrze się bawiłam podczas lektury. W każdym razie: na ogół, bo było kilka rzeczy, które mnie okropnie denerwowały. Na pierwszym miejscu: język. Co drugą stronę pada "ja pierdzielę", mocniejsze przekleństwa też się zdarzają, i pewnie jest to pomyślane jako komizm językowy, ale mnie nie bawił. Psuł mi lekturę. Drugą denerwującą kwestią było dla mnie prostactwo głównej bohaterki - ale pewnie to kwestia mojego wieku, bo po studentce medycyny po prostu spodziewam się więcej kultury, wiedzy i taktu. Nie podoba mi się też okładka - ale to nieważny szczegół.
Ale tak ogólnie, jeśli podejsć do tego jako do powieści czysto rozrywkowej i nie analizować uwarunkowań historycznych, obyczajowych itp. - to historia jest ciekawa, oryginalna i nie miałam pokusy, żeby ją odrzucić. Plus dla autorki za dobry pomysł na fabułę i ciekawe zakończenie. Czy - jeśli pojawi się kontynuacja - sięgnę po nią? Chyba nie, ale nie uważam czasu przeznaczonego na poznanie tej powieści za stracony. Jeśli szukacie lekkiej rozrywki, z domieszką historii - to się nie zawiedziecie.
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2022-08-09
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 430
Dodał/a opinię:
Joanna Tekieli
Dysonanse i harmonie, to debiut pisarski, trafiający do szerokiej rzeszy odbiorców. Rzeszy co prawda kobiecej, ale mieszczącej się w wieku piętnaście-sto...
Trzy kobiety, trzy osobowości, trzy historie. I jeden adres. Trzy kobiety w różnym wieku, o odmiennych temperamentach i przeciwstawnych poglądach. Dzieli...