Przychodzi taki czas, w którym należy rozliczyć się w przeszłością. Dla Nataszy ten dzień nadszedł wraz z pojawieniem się w jej życiu młodego Anglika. Kogo przypominał jej ten mężczyzna i czego od niej oczekiwał?
Po „Dziewczynę z daleka” sięgnęłam zaintrygowana bardzo pozytywnymi opiniami czytelników. Nie bez znaczenia był też temat książki, ale to zachwycające recenzje sprawiły, że powieść chciałam przeczytać tu i teraz. Z radością muszę przyznać, że każde pozytywne słowo, które zostało o niej napisane i powiedziane idealnie oddaje zalety książki.
Najważniejsza okazała się dla mnie ta obiecywana na okładce wielka historia. Bardzo cenię sobie powieści dotyczące czasów wojennych i mam potrzebę serca regularnie po nie sięgać, choć nie należą do łatwych i przyjemnych. Knedler przedstawia wojnę w sposób niezwykły, powracając do niej przy okazji wspomnień głównej bohaterki, Nataszy. Kobieta zbliżająca się do setnych urodzin przybliża swej wnuczce i czytelnikowi sekrety, z którymi żyła latami. Jej oczami widzimy koszmary wojny- upodlenie człowieka, głód, śmierć, okupację. A z każdym kolejnym wspomnieniem uświadamiamy sobie, że mimo upływu lat te koszmary będę wciąż żywe, bo tego okresu nie można tak po prostu wymazać z historii czy przemilczeć.
Nie dziwi zatem, że w czasie czytania towarzyszyły mi duże emocje. Z jednej strony mocno zaciekawił mnie wątek wojenny, z drugiej związane z nim tajemnice. Nie mogłam zrozumieć, jak można ukrywać je przez całe życie. Co tak strasznego musiało się wydarzyć, by Natasza nie chciała o tym mówić? Czy czyny, których się dopuściła były tak niegodne, że domagały się pogrzebania razem z nią? Czy rzeczywiście nie zasługiwała na wybaczenie? Trzeba dodać, że bohaterka jest postacią bardzo skrajną, a jej ciężki charakter sprawia, że szalenie ciężko obdarzyć ją cieplejszymi uczuciami. Niemniej to kobieta intrygująca, silna, dominująca. Postać, którą nie sposób zapomnieć. Dla kontrastu, a może dla uzupełnienia, otrzymujemy wnuczkę kobiety, Lenę. Nietypowa relacja między nimi dodatkowo angażuje nas w tę historię i nieuchronnie popycha w stronę zakończenia. W ten sposób autorka umiejętnie wplata w fabułę motyw trudnych rodzinnych relacji, nieporozumień między pokoleniami, odnalezienia własnej tożsamości.
Knedler wykorzystała uwielbiamy przeze mnie sposób opowiadania historii, zderzając teraźniejszość z przeszłością, jednak żadna z tych czasowych przestrzeni nie jest mniej interesująca od tej drugiej. Obydwie zostały wypełnione gęstym mrokiem, trudnymi sekretami oraz próbami uporania się z własnym ja. Niecierpliwie pokonywałam kolejne rozdziały, pragnąc dowiedzieć się, w jaki sposób czas przeszły może zdeterminować wydarzenia rozgrywające się kilkadziesiąt lat później. A autorka raz po raz udowadnia, że nierozliczona przeszłość zawsze upomni się o swoje.
Autorka pisze lekko, nie ubarwia, nie próbuje przekonać nas o swoim wyszukanym stylu. A czy może być coś piękniejszego niż trudna historia opowiedziana prostym słowem? Tę powieść czyta się z przyjemnością i ogromną ciekawością. Jestem przekonana, że każdy, kto ją pozna, nabierze chęci na więcej. Zwłaszcza, że historia zamknięta została w pięknej okładce i wyjątkowo dobrze sprawdzona przez korektora (co niestety nie jest wcale takie oczywiste).
Nie znałam wcześniej utworów Magdaleny Knedler, ale udało jej się podbić moje serce tym pierwszym razem. Czytałam i pragnęłam by ta przygoda się nie kończyła, zdając sobie jednak sprawę, że dopiero na końcu wszystkie tajemnice ujrzą światło dzienne i dopiero wtedy poznam sekrety skrywane przez bohaterów latami. Powiem szczerze- było na co czekać.
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2017-02-15
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 380
Dodał/a opinię:
Ewelina Olszewska
W poszukiwaniu życiowego azylu większość z nas wyjechałaby na Południe. Adela Henert wybiera przeciwny kierunek - sprzedaje położony na skale domek, z...
Zagubiony w lesie pensjonat Mścigniew tuż przed świętami Bożego Narodzenia wypełnia się z pozoru zwyczajnymi gośćmi, z których każdy ma niebagatelne...