Deszcz za oknem, szare niebo, słychać tylko krople dudniące o parapet… pisząc te słowa właśnie taką aurę dostrzegam za oknem, a ona idealnie odzwierciedla klimat książki #dziewczynazsierocińca.
To historia smutna, przepełniona tragedią, bólem, strachem.
Młoda dziewczyna, Niemka, trafia w czasie wojny do polskiego sierocińca. Od samego początku nie jest jej łatwo, a kolejne dni przyniosą tylko więcej utrapienia i samotności. Choć na chwilę jej los się odmienia i po tym jak w Polsce cichną odgłosy ostrzałów i ciągłej walki zostaje adoptowana przez lekarkę. Pomimo chwili oddechu dziewczynie trudno zaklimatyzować się w nowym miejscu. Niestety spokój trwa bardzo krótko, po lepszych dniach znowu nastaje mrok, może jeszcze straszniejszy i bardziej przerażający, niż wtedy, podczas wojny, kiedy była zdana tylko na siebie, bo życie w bidulu, nawet w „normalnym czasie” nie jest proste.
Historia poprowadzona jest dwutorowo. Poznajemy perspektywę Ernestine, głównej bohaterki i Eryka, cenionego lekarza, który skrywa w sobie wiele zła, szaleństwa, a jego działania naszpikowane są egoizmem i chęcią dominacji.
To przejmująca opowieść, w której na próżno szukać szczęścia, choć zalążek radości tli się, ale tak szybko jak się pojawia również znika, a później było tylko trudniej.
Ernestine próbowała walczyć o siebie, próbowała odnaleźć swoje prawdziwe „ja”, ale jej poszukiwania okadzone były niepewnością i przerażeniem. „Domowa przystań”, w której znalazła się po utracie namiastki normalności, wcale nie była bezpieczna.
Smutna, ponura, posępna, momentami przygnębiająca - taka właśnie jest ta historia. Jestem bardzo ciekawa, jak losy Ernestine potoczyły się dalej, po postawionej ostatniej kropce przez autorkę. Mam nadzieję, że odnalazła spokój…
To lektura, która nie należy do łatwych, ale z pewnością ta historia młodej dziewczyny warta jest poznania.
Wydawnictwo: WAM
Data wydania: 2022-06-15
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 432
Dodał/a opinię:
etiudyliterackie
- Czasem myślę, że ludziom za łatwo przychodzi rozmnażanie się - mówi cicho i patrzy przed siebie. - Może gdyby dziecko nie zjawiało się ot tak, po dziewięciu miesiącach, tylko trzeba było na nie latami zapracować i na przykład nabiegać się z taczkami z węglem, nie byłoby nas na tym świecie, Erno.
Opowieść o pożądaniu, sławie i tragedii Najpierw czuję mrowienie w końcówkach palców. Takie delikatne i łatwo je przeoczyć, więc czasem bywa, że nie zauważam...
Nic nie uskrzydla tak, jak prawdziwa pasja Jest rok 1901, w przestworzach królują balony, a pierwsze zeppeliny podbijają niebo. Śmiałków...
Tak już bowiem jest na tym świecie - wzdychała. - Każdy tanio ceni, co mu łatwo przychodzi.
Więcej