"Niektórzy mówią, że wszystko zaczyna się od czasu, inni powiadają, że czasu nie ma, że wymyślili go ludzie. Ci pierwsi wsłuchują się w swoje ciała, nadają znaczenie rzeczom i zjawiskom uchwytnym. Ci drudzy natomiast wypatrują znaków i podobieństw, wiedzą bowiem, że wszystko, co jest, jest wieczne i wciąż się zapętla. Oni wiedzą, ze tak naprawdę nic się nigdy nie kończy i nie zaczyna. Jedni i drudzy maja rację."
Tymi słowami pani Agnieszka Kuchmister zaczyna snuć swoją niezwykłą opowieść. Zaintrygował mnie tytuł książki "Florentyna od kwiatów" jak również jej okładka, bo niby taka niepozorna, ale jednocześnie jakby wołała i zapraszała aby zajrzeć do środka. Gdy po przeczytaniu książki raz jeszcze przyjrzałam się okładce, to mogę stwierdzić, że zawiera jakby ilustrowany skrót opowieści. Autorka tak mnie oczarowała swoja historią i idealnie, wręcz rewelacyjnie trafiła w aktualny mój nastrój a nawet w gust czytelniczy. Już dawno nie spotkałam się z tak niby prostą, ale piękna zarazem prozą, w którą pani Agnieszka bardzo sprawnie wplata elementy fantastyki, magii, ludowych wierzeń. To jakby nieco baśniowy świat pokazany nam w maleńkiej wiosce na skraju lasu.
"Każda wieś ma sobie właściwe drogi, którymi roznoszą się wieści. W Sokołowie wystarczyło szepnąć coś przy starej Juchowej, a pewnikiem wiadomość zaczynała krążyć od chaty do chaty."
W 1918 roku na skraju pola wśród kwiatów, pięćdziesięcioletnia Jodełka ku swojemu zdziwieniu rodzi dziewczynkę. W środowisku tym ludzie uznali to wydarzenie niemal za cud, gdyż w tej rodzinie dotychczas byli tylko synowie, a Jodełka jako kobieta już dojrzała prędzej śmierci się spodziewała niż ciąży.
Dziewczynkę nazwano Florentyną, od początku była dzieckiem dość niezwykłym, była bardzo ciekawska i wszystkim zadawała mnóstwo pytań. Najbardziej ją ciekawiło po co się urodziła, w jakim celu przyszła na świat i dlaczego wokół niej wyrastają piękne rośliny i rozkwitają kwiaty koloru niebieskiego. Nawet nie ma znaczenia pora roku, rośliny jakby obrazują jej stan emocjonalny. Mieszkańcy wioski przyzwyczaili się już do tego i nazwali dziewczynkę Florentyna od kwiatów. W tej małej wiosce ludzie żyją blisko natury, są z nią bardzo związani, próbują wszystko zrozumieć i nie wnikać zbyt głęboko w różne zawiłości. Śledzimy w tej książce życie Florentyny oraz jej rodziny i znajomych, ich codzienne kłopoty i radości.
Wszystko płynie jakby sennie, powoli, lecz gdy wybucha wojna, ponownie nad wsią zawisły chmury.
Do tej książki na pewno będę wracać. Wprowadziła mnie w tak zaskakujący nastrój, że nawet nie wiem jak, bo brakuje mi słów aby opisać to co czuję.
Wiem jednak, że sięgnę po następną książkę autorki "Nadzieja od zwierząt", która jest kontynuacją "Florentyny od kwiatów" i zapewne opowiadać będzie o dalszych losach Florentyny lecz również o losach jej starszej córki - Nadziei.
POLECAM.
Wydawnictwo: Książnica
Data wydania: 2021-09-01
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 304
Dodał/a opinię:
Myszka77
Florentyna oglądała wymarły ogród tak, jak matka ogląda cmentarz, na którym pochowane są jej dzieci.
Powrót do świata tajemnic i głosów przeszłości. Kontynuacja "Florentyny od kwiatów" - historia naznaczona śmiercią, miłością i szaleństwem. Jest rok 1968...
W SERCU DOLNEGO ŚLĄSKA ROŚNIE MROCZNY LAS.CZY ODWAŻYSZ SIĘ WEJŚĆ I ZMIERZYĆ Z JEGO TAJEMNICĄ?*Szwarzeb, 1989 rok. W niewyjaśnionych okolicznościach znika...
Dla Florentyny czas rozciągał się jak pajęczyna rozpostarta między gałęziami drzewa, które zbyt szybko rosło.
Więcej