Są książki, które czyta się z zapartym tchem. Są takie, przez które się brnie. I są też takie, które się przeżywa – fragmentami, z przerwami, trochę zafascynowanym, trochę zmęczonym, jakby się wracało do jakiegoś snu, który nie do końca wiadomo, czy był piękny, czy straszny. Dla mnie Gdy ucichną dęby należy właśnie do tej trzeciej kategorii.
To książka, której nie mogłam czytać „z marszu”. Potrzebowałam momentów ciszy. To też nie była historia, która mnie całkowicie pochłonęła – wręcz przeciwnie, była w niej jakaś szorstkość, dystans, który utrudniał bliskość z bohaterami. Ale mimo to coś mnie w niej trzymało. Może nie sercem, ale duszą.
Palasek zabiera nas w czasy przedchrześcijańskiej Polski i Norwegii – do momentu, kiedy stary świat zaczyna tracić głos. Tytułowe „dęby” – symbol siły, korzeni, trwałości – powoli milkną pod naporem nowej religii, nowych struktur, nowej przemocy. To nie jest powieść historyczna w klasycznym sensie. Owszem, są daty, fakty, obyczaje – ale to tylko rama. Główna oś opiera się na emocjach, wierzeniach i duchowości. To trochę jak mit, trochę jak przypowieść. I właśnie to mnie z jednej strony zachwyciło, a z drugiej... trochę zmęczyło.
Mamy dwoje głównych bohaterów – Gniewka i Sławę. Ich historia to opowieść o miłości zniszczonej przez okoliczności, ale dla mnie zabrakło w niej czegoś bardzo ważnego: autentyczności. Z początku byłam pełna nadziei – Sława to postać z potencjałem: kobieta wciągnięta w dramat przemocy, porwana, sprzedana, a jednak wciąż silna. Gniewko – wojownik z rozdartą duszą, walczący nie tylko o ukochaną, ale też o świat, który znał. Ale im dalej w las, tym bardziej miałam wrażenie, że oni istnieją bardziej jako symbole niż jako ludzie.
To nie znaczy, że są źle napisani. Po prostu czegoś mi w nich brakowało. Może cienia humoru? Może zwyczajnych momentów czułości? Może jakiejś nieidealności, dzięki której można by było się z nimi utożsamić?
Nie da się ukryć – to jest ciężka książka. Nie fabularnie – bo wydarzeń jest stosunkowo niewiele – ale emocjonalnie. Dużo tu cierpienia, milczenia, przemocy. Dużo rozmyślań o Bogu, o winie, o zdradzie, o tożsamości. I choć to wszystko jest ważne i potrzebne, to miałam momenty, kiedy myślałam: „To nie książka na wieczór po pracy. To książka, którą trzeba trawić.” Brakuje w niej równowagi – czegoś, co odciążyłoby emocjonalny ciężar. Żadnej postaci drugoplanowej, która mogłaby wnieść odrobinę światła. Żadnego momentu wytchnienia. I choć rozumiem taki zabieg artystycznie – dla mnie jako czytelniczki był to momentami próg nie do przeskoczenia.
Palasek pisze pięknie. To trzeba przyznać. Jej język ma coś z modlitwy, coś z poematu, coś z pradawnej pieśni. Ale... to nie zawsze służy opowieści. Momentami miałam wrażenie, że język tej historii dominuje nad treścią. Że zamiast opowiadać, po prostu się snuje – jak mgła po lesie. Są fragmenty, które czytałam po kilka razy, żeby zrozumieć sens – a i tak zostawałam z niepewnością. Może to celowe? Może to zabieg? Ale dla mnie było to trochę frustrujące. Nie chcę walczyć z tekstem. Chcę, żeby mnie prowadził.
Bez zdradzania fabuły: zakończenie mnie zawiodło. Nie dlatego, że było złe – tylko dlatego, że było nijakie. Po tylu emocjach, tylu dylematach, tylu tragicznych momentach... oczekiwałam albo wielkiego katharsis, albo przynajmniej jakiejś odpowiedzi. A dostałam ciszę. Niepokojącą. Niezrozumiałą. Może taka była intencja – żeby zostawić mnie z pytaniami. Ale zamiast głębokiego zamyślenia poczułam raczej coś w stylu: „Naprawdę? To już?”
Czy warto po nią sięgnąć? Tak. Ale tylko wtedy, jeśli wiesz, na co się piszesz. To nie jest powieść dla każdego. Nie ma tu tempa, które cię porwie. Nie ma wyrazistych, porywających postaci. Nie ma też łatwego przesłania. Jest za to gęsta atmosfera, trudne pytania i świat, który przemija z hukiem – ale i z szeptem. To książka, która wymaga od czytelnika spokoju, uważności i gotowości na to, że odpowiedzi mogą nie przyjść. Dla mnie było to doświadczenie cenne, ale wyczerpujące. Nie wrócę do niej szybko – ale nie żałuję, że ją przeczytałam.
Wydawnictwo: WasPos
Data wydania: 2025-07-09
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 252
Język oryginału: polski
Dodał/a opinię:
Małgosia Brzeska
Brutalny świat, pełen śmierci, intryg i brudnego seksu. Taki, którego nikt nie chce poznać. Jeśli już na starcie ma się przechlapane, to wątpliwe jest...
Ciąg dalszy losów Karoliny i Borysa, które pokochały rzesze czytelniczek. Problemy Karoliny wciąż się piętrzą. Ukrywanie prawdy o swoim związku z Borysem...