„Harda horda” to antologia opowiadań z gatunku fantastyki. Nie jestem fanką tego gatunku, a jednak tytuł i sposób wydania mnie tak zaintrygowały, że postanowiłam sprawić sobie prezent na Dzień Kobiet – i kupiłam ten zbiór. I wiecie co? Jednak lubię fantastykę!
Ta antologia zaprasza czytelnika do świata, w którym spotkać można nekromantów, wróżki, wiedźmy, duchy i zombie. Będziecie mieli okazję przespać koniec świata, powędrować po obcej planecie jako kolonizatorzy, zwiedzić podwodne miasto oraz zobaczyć, jak wygląda Ziemia, gdy otworzą się wrota do równoległych rzeczywistości. Jedno z opowiadań przenosi nas nawet do oblężonego Leningradu – więc na nudę narzekać na pewno nie można. Jak przystało na zbiór opowiadań różnych autorek, mamy tutaj bardzo różnorodne historie i style – jedne podobały mi się mniej, inne bardziej, a jeszcze inne – bardzo bardzo! – ale żadna mnie nie znudziła, a to, przy książce tej objętości, duża sztuka. Czyta się bardzo szybko, bo te historie po prostu czytelnika wciągają i nie ma wyjścia – musi dokończyć.
Muszę wspomnieć też o szacie graficznej, bo to ona w dużej mierze zdecydowała, że wzięłam tę książki z półki w księgarni. Ładna, twarda oprawa, a w środku – intrygujące czarno-białe grafiki. Bardzo ładne i staranne wydanie, widać, że dopracowane pod względem redakcyjnym. Po każdym opowiadaniu mamy krótki biogram autorki, co mi bardzo pomogło, bo od razu wynotowałam sobie tytuły, po które z przyjemnością sięgnę. Żadnej z autorek wcześniej nie znałam – a teraz to się zmieni.
Tak jak już powiedziałam – książka bardzo mi się podobała, nie nudziłam się przy żadnym z opowiadań, może dlatego, że nie znam tego gatunku i tematy w nich poruszane były dla mnie nowe i odkrywcze. Ale oczywiście nie wszystkie podobały mi się jednakowo. Chyba najbardziej podobały mi opowiadania „Tylko nie w głowę” Ewy Białołęckiej i „Zielona zemsta” Anety Jadowskiej – obydwa pełne humoru, życia (mimo że w jednym pojawiają się zombie) i z dobrym, wyrazistym zakończeniem – bo z tym ostatnim było w kilku historiach krucho. Kilka opowiadań, które bardzo mnie wciągnęły, miały jednak dość słabą i nijaką puentę albo zakończenie, które trudno było zrozumieć – to jedyny minus tej książki. „Jawor” Marty Kisiel ma niezwykły nastrój, podobnie jak „Dróżniczka” Aleksandry Janusz (tutaj właśnie tylko zakończenie wydało mi się mdłe i trochę zepsuło ogólny obraz), „Dokąd odeszły cienie” Magdaleny Kubasiewicz ociera się o thriller (zresztą intrygujący!). Każde z opowiadań wnosi coś nowego, każde przyciąga uwagę, choć oczywiście kilka jest słabszych – nie będę wymieniać, bo ogólnie całość mi się podobała. Znajdziecie tutaj zarówno opowieści zupełnie nierealne, jak i takie, które toczą się w naszym zwykłym świecie. Są wątki miłosne, obyczajowe, są straszne dramaty, jest intrygujące poznawanie nowych światów, duchy, zjawy, podstępne upiory i zombie. Niezła mieszanka!
Muszę uprzedzić tych, którzy tak jak ja nie spotkali się wcześniej z tym gatunkiem, że to są trochę takie bajki dla dorosłych – pełne dziwnych zdarzeń, magii, niezwykłych istot – a zatem na pewno znajdzie się ktoś, komu takie rzeczy nie przypadną do gustu. Warto jednak sięgnąć po tę antologię, bo to świetna odskocznia od krwawych kryminałów (choć krwawych historii i tu nie zabraknie!) i poważnych powieści z morałem. Ja bawiłam się bardzo dobrze podczas lektury i jeżeli pojawi się kolejny tom takiej antologii – na pewno po nie go sięgnę.
Komu spodoba się ta książka? Myślę, że wszystkim fanom gatunku, a także osobom, którzy lubią powieści w stylu „Harry’ego Pottera” czy inne magiczne historie. A także tym czytelnikom, którzy maja otwarty umysł i lubią badać nowe lądy i zapuszczać się rejony literatury, w których ich dotąd nie było.
Podsumowując: „Harda horda” to zbiór ciekawych opowiadań, wśród których każdy powinien znaleźć coś dla siebie. Książka zostawiła mnie z lekkim niedosytem: chcę więcej!
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Data wydania: 2019-03-08
Kategoria: Opowiadania
ISBN:
Liczba stron: 389
Język oryginału: polski
Tłumaczenie: brak
Dodał/a opinię:
Joanna Tekieli
"Magia zielonego kciuka sprawiała, że jej posiadaczom nikt nie mógł dorównać w kwestii hodowania roślin. Mieli z nimi więź, potrafiliby wyhodować kwiaty nawet na pustyni. Byli cenieni w każdej społeczności, bo ich obecność gwarantowała, że wiosce nie grozi klęska głodu, a plony zawsze będą obfite."
Jedzie wóz na zachód"Gorące południe 17 lipca roku tysiąc osiemset któregoś. Wóz osadników przemierza prerię..." - tak zaczyna się pewna pełna przygód...
“Transformers. Kolekcja G1” zawiera ułożone w porządku chronologicznym klasyczne historie opublikowane przez wydawnictwo Marvel w Stanach Zjednoczonych...
"Mijały lata, zmieniały się normy obyczajowe i układy geopolityczne, przyszły kryzys naftowy i pandemia syberyjskiej grypy, wojna chińsko-rosyjska i długa zima po wybuchy góry Aso, ale ostatecznie wszystkie wstrzący i zmiany preminęły lub gładko wtopiły się w codzienność, stopniowo tracąc na znaczeniu. Wszystkie oprócz jednej, tej, która dotknęła ją bezpośrednio i dotknęłaby niezlaeżnie od tego, czy uznawała ją za dobrą czy złą, słuszną czy niepotrzebną. Pewne rzeczy po prostu się wydarzały."
Więcej