Książkę tego autora już Wam polecałam. Jej recenzję możecie przeczytać TU. Wtedy dostała ode mnie największą ilość punktów, zachwyciła również mojego tatę. Dlatego gdy tylko dowiedziałam się, że spod pióra Pana Wojciecha wyszła kolejna historia, wiedziałam, że muszę ją przeczytać. Tytuł, okładka i środowisko którego dotyczy, wzmagało moje zainteresowanie...
Himalaizm to bardzo niebezpieczny sport. Nieprzystępne warunki, szybko zmieniająca się pogoda, długi czas w samotności, nadludzki wysiłek i... szczęście, którego czasem brakuje. Wiele z wypraw kończy się smutno - nie został osiągnięty szczyt. Są i takie, które kończą się tragicznie - ktoś umiera, bo tak właśnie postanowiła natura. Czasem zawodzą umiejętności.
Tu było podobnie. Polska wyprawa na K2 kończy się nie tak, jak marzyli sobie uczestnicy. Szczyt nie zostaje osiągnięty, a podczas schodzenia kilku z nich ociera się o śmierć. Przypadkowo Łukasz odnajduje ciało kobiety, która zaginęła w górach latem. To odnalezienie koleżanki wstrząsa mężczyzną. Śmierć na stoku zawsze wzmaga niepokój i przywołuje myśli o tym, że nikt nie jest nieśmiertelny. Chociaż zakończenie wyprawy wydaje się szczęśliwe, młody Himalaista nie spodziewając się problemów, rozpoczyna walkę o życie. Sam naprzeciw armii bezwzględnych pakistańskich żołnierzy. Bez jedzenia i picia, przemierza tysiące kilometrów by żyć i dostać się na bezpieczne tereny. Walczy bo taki już jest, walczy bo kocha, w końcu walczy, bo domyśla się, że znaleziona koleżanka nie zginęła sama...
Równocześnie w Polsce trwa walka z czasem. Majka - stażystka w jednej z warszawskich redakcji, pragnąca zostać prawdziwą dziennikarką, stara się zadowolić przełożonego i napisać artykuł, który trafi na pierwsze strony. Próbuje dopiąć tego za pomocą relacji spod K2. Jako była znajoma Łukasza, nadal w nich zakochana, otrzymuje informacje do których dostępu nie mają inne sieci radiowe i telewizyjne. Z biegiem czasu dziewczyna zaczyna podejrzewać, że wydarzenia z Karakorum nie są przypadkowe. Stara się pomóc ukochanemu i jednocześnie rozwiązać kilka niebezpiecznych zagadek, aż w końcu sama ociera się o śmierć...
"Himalaistka" Wojciecha Wójcika jest książką o górach, ludziach, matactwach, heroicznej walce, przyjaźni, rozpaczy... Mogłabym tak wymieniać i wymieniać. Dotyka tematu który uwielbiam. Opisuje zdarzenia i miejsca w taki sposób, jakby sam autor był pod K2 razem z polską wyprawą, lub jakby sam wspinał się na najwyższe szczyty. Przytacza nazwiska wielkich, znanych i lubianych Himalaistów, jednocześnie zaznaczając, że... historia jest fikcją. Tak, ta opowieść nie wydarzyła się naprawdę, mimo to trzyma w napięciu i sprawia, że ciężko się oderwać. Nie mogłam odkleić się od mojego czytnika, przy tym zaczęłam obgryzać paznokcie w oczekiwaniu na to co się wydarzy i czy Łukasz ocaleje. Szczególnie czekałam na fragmenty, które opisywały jego ucieczkę.
Narracja jest wielotorowa, jest jasna i spójna, przedstawia złożony problem z punktu widzenia różnych osób, które równolegle prowadzą małe dochodzenie. Bohaterowie są fantastyczni, a cała opowieść przemyślana, spójna i napisana na najwyższym poziomie.
Osobiście jestem zachwycona książką i po raz kolejny zachwycona piórem Pana Wojciecha. Oczywiście już poleciłam ją mojemu tacie :) A i ja stałam się ogromną fanką tego autora, mam nadzieję, że to nie jest jego ostatnie słowo.
Polecam Wam gorąco!
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 2020-03-24
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 680
Dodał/a opinię:
zaczytana_emigra
Dawne koszmary wracają W warszawskim akademiku zostaje zamordowana Alina Kozioł, studentka resocjalizacji, która właśnie obroniła pracę magisterską...
Są takie krzywdy, których zapomnieć się nie da Koniec października, kiedy zbliża się święto zmarłych, to zwykle zwiększony ruch przy grobach bliskich...