W czasach, kiedy sklepowe półki, także te w dyskontach spożywczych, zalewają tytuły sygnowane nazwiskami celebrytów, cymesem są wydawnictwa, które wyszły spod pióra osób, które owszem, są znane, ale z tego, że faktycznie mają jakieś dokonania. Nazwisko Jacka Fedorowicza kojarzone jest zazwyczaj z satyrą estradową i występami w kultowych produkcjach Barei. W publikacji ,,Ja jako wykopalisko" znajdziemy kapitalny materiał, który pozwala czytelnikowi uzupełnić ten obraz o rzecz bodaj najważniejszą, czyli artystyczne początki pana Jacka. Tytułowe wykopalisko, to zapiski poczynione przez Fedorowicza w latach siedemdziesiątych ubiegłego stulecia na maszynie Continental, odziedziczonej po teściu artysty. Prawdopodobnie jedyny zachowany egzemplarz, drugi trafił onegdaj do wydawnictwa, ale mimo zadowolenia i ubawienia Pań redaktorek, nie trafił wtedy do druku z powodu kłopotów z cenzurą. Obywatel Fedorowicz nie zgodził się wtedy, by wyciąć co smaczniejsze kąski, jak np. rozliczanie diet z działaczką ZMP, czy innych obrazków w zawoalowany sposób pokazujących jego stosunek do ówczesnego ustroju. Trafiają więc do nas zapiski dotyczące artystycznego klimatu w PRL-u lat pięćdziesiątych. Zapiski te nosiły tytuł ,,Jak zaczynałem", czyli traktują głównie o okresie studenckim i usytuowane są geograficznie na terenie Trójmiasta. Przyznam, że zaskoczył mnie kierunek jaki skończył autor. Znałem co prawda jego sławetny rysunek nieznanego mężczyzny z wąsem (Wałęsa), ale nie sądziłem, że autor jest absolwentem Wyższej Szkoły Sztuk Plastycznych w Gdańsku na wydziale malarstwa. Podobnych zaskoczeń znajdziemy zresztą więcej na kartach ,,Wykopaliska". Dotyczą one także osób z otoczenia Fedorowicza i nie chodzi tylko o takie nazwiska jak Cybulski czy Kobiela. Autor zarzeka się co prawda, zwłaszcza wspominając czasy powstawania i funkcjonowania sławetnego Bim-Bomu, że nie będzie w stanie wspomnieć o wszystkich. Odsyła jednak do stosownych monografii, czytelnika bawi natomiast mnóstwem anegdot, skupiając się na mniej znanych epizodach. Gawędziarski styl, z jakiego znamy Fedorowicza, pozwala delektować się tą literacka przygodą także na płaszczyźnie językowej. Warto to docenić w czasach, jak zostało to już powiedziane, kiedy wydaje się byle co i byle jak. Można w tym miejscu przywołać fragment, w którym mowa jest o produkcji filmów Barei na szalenie drogiej taśmie Eastman Kodak, której nie starczało na robienie dubli, każde ujęcie więc musiało być przygotowane perfekcyjnie. Dodatkowym atutem narracji wspomnień jest dystans, z jakim Fedorowicz podchodzi do swojej osoby, zwłaszcza w kontekście osobistych dokonań artystycznych. Gdy chwali się czymś albo gdy punktuje wady swoje, ale też swoich bliskich, czyni to z ogromnym taktem i sporą dawką ironii. Daje tym samym dowód, że można snuć ciekawą, zabawną opowieść, nie epatując wulgarnością i prostackim humorem. Tym bardziej więc cenne to wykopalisko, nie mające jednak nic wspólnego z nobliwą skamieliną.
Informacje dodatkowe o Ja, jako wykopalisko :
Wydawnictwo: Świat Książki
Data wydania: 2011-06-01
Kategoria: Biografie, wspomnienia, listy
ISBN:
9788324723560
Liczba stron: 212
Dodał/a opinię:
benioff
Sprawdzam ceny dla ciebie ...