"Jak z obrazka" Jodi Picoult to książka, która wzbudziła we mnie mieszane uczucia. Było to moje pierwsze spotkanie z twórczością tej amerykańskiej pisarki, które pozostawiło we mnie pewien niedosyt. Niby Picoult poruszyła ważne tematy, jakimi są: przemoc w rodzinie, tolerancja, granice ludzkiej wytrzymałości. Jednak przedstawiła je w sposób bardzo powierzchowny.
Książka składa się z trzech części: rok 1993, lata 1989-1993, rok 1993. Każdą część rozpoczyna legenda. Pierwszą - legenda Algonkinów, drugą - legenda eskimoska, trzecią - legenda Indian Monache. Narracja w części pierwszej i trzeciej prowadzona jest w trzeciej osobie, natomiast część środkowa to opowieść głównej bohaterki, prowadzona w pierwszej osobie.
Historia rozpoczyna się w momencie, gdy policjant, Will Latający Koń, znajduje młodą kobietę, która cierpi na amnezję. Gdy przyjeżdża po nią mąż dowiaduje się, że nazywa się Cassie Berrett i jest znanym antropologiem oraz żoną słynnego aktora Aleksa Riversa. Od tej pory stopniowo wraca jej pamięć. Przypomina sobie okoliczności, w których się poznali, ważne odkrycie naukowe, którego dokonała, ślub z Aleksem. Niestety, żeby nie było tak cukierkowo, Cassie przypadkowo odkrywa test ciążowy, na którym widnieje pozytywny wynik. W tym momencie przypominają jej się ponure chwile ze wspólnego życia z Aleksem. Jego porywczość, gniew, przemoc, ból. Aby chronić dziecko, które w sobie nosi ucieka przed mężem. Schronienia udziela jej Will, jedyna osoba, której ufa.
Liczne retrospekcje pomagają nam zrozumieć motywy postępowania, zachowania się postaci. Cassie i Aleks pochodzili z rodzin patologicznych i taki związek stworzyli. Ona opiekowała się matką alkoholiczką. Dla jej dobra wylewała alkohol. W zamian słyszała, że gdyby była kochającą córką nie postępowałaby w ten sposób. Aleksa natomiast, ojciec uczył "prawdziwego" męskiego życia, w którym nie brakowało agresji, przemocy, alkoholu. Cassie ciężko pracowała na swoją pozycję zawodową, tego samego nie można też odmówić Aleksowi. Jednak przeszłość nie dała o sobie zapomnieć. Ona nadal, w imię miłości, przymykała oczy na zachowanie męża, tłumaczyła go, rozgrzeszała. On natomiast, nagromadzoną przez lata agresję skierował przeciwko niej.
Dzięki retrospekcjom poznajemy też bliżej Willa Latającego Konia. Pochodził on z plemienia Siuksów. Jego największym problemem było to, że jest mieszańcem. W jego żyłach płynęła krew Indianina i białej kobiety. Przez to nie czuł się dobrze zarówno wśród Indian, jak i białych. Jodi Picoult przedstawiła również życie i obrzędy indiańskie. Dla mnie osobiście wątek Willa był najciekawszy w całej powieści. Spełnił też rolę edukacyjną, ponieważ zmusił mnie do przypomnienia sobie informacji na temat Siuksów oraz życia w rezerwacie.
Wielki plus należy się za poruszenie ważnego problemu przemocy w rodzinie. Za pokazanie, że w czterech ścianach, wydawałoby się na zewnątrz idealnego małżeństwa, mogą rozgrywać się dramaty. Za ukazanie, że przemoc w rodzinie nie dotyczy tylko rodzin patologicznych. Zdarza się też w domach ludzi wykształconych, sławnych, zajmujących ważne pozycje w społeczeństwie. Minusem dla mnie jest sposób ukazania tego problemu. Odniosłam wrażenie, że Cassie od samego początku nie walczyła o swoją godność. Ciosy męża przyjmowała, jako coś naturalnego. Za każdym razem wybaczała, wręcz obwiniała siebie. Dlaczego nie przerwała tego małżeństwa w momencie, gdy Aleks uderzył ją pierwszy raz? Przecież pracowała zawodowo, była uznanym antropologiem, odnosiła na tym polu sukcesy. Nie była uzależniona finansowo od męża. A jak wiemy, jest to jeden z powodów, dla których bite kobiety decydują się zostać przy boku tyrana.
Pomimo niedosytu, który pozostawiła we mnie ta książka, z przyjemnością sięgnę po inne tytuły Jodi Picoult.
Informacje dodatkowe o Jak z obrazka:
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2008-10-02
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
978-83-7469-859-7
Liczba stron: 359
Tytuł oryginału: Picture Perfect
Tłumaczenie: Alina Siewior-Kuś
Ilustracje:-
Dodał/a opinię:
papetka
Sprawdzam ceny dla ciebie ...