Lubię sięgać po komedie kryminalne, jednak w ostatnim czasie trafiałam głównie na takie, które wcale nie wydawały mi się zabawne. Niemniej nie zrażałam się i nadal przeglądałam zapowiedzi wydawnicze w poszukiwaniu TEJ, która trafi w punkt, jeśli chodzi o moje poczucie humoru i wciągnie w wir kryminalnej intrygi. Po długich poszukiwaniach wreszcie ją znalazłam, bo Kółko się pani urwało, jak dla mnie okazała się przezabawną książką, przy której płakałam ze śmiechu.
Uważam, że napisanie udanej komedii kryminalnej, nie należy do łatwych zadań. Bo o ile łatwiej jest napisać komedię lub kryminał, o tyle połączyć oba gatunki w jeden, przy czym zadbać o żarty na wysokim poziomie oraz wciągający spisek, potrafią tylko nieliczni. Moim zdaniem jednym z lepszych ówczesnych pisarzy, który praktykuje ten gatunek literacki, jest nie kto inny, jak okrzyknięty mianem księcia komedii kryminalnej, Alek Rogoziński. Nasuwa mi się pytanie, czyżby Jacek Galiński deptał po książęcych piętach Alka i powolutku zmierzał do przejęcia Jego „tronu”? Bo po lekturze Kółko się pani urwało, wszystko na to wskazuje – a to dopiero debiut (!) i myślę, że autor nie da o sobie tak szybko zapomnieć.
Niewątpliwym atutem powieści jest główna bohaterka, starsza pani (a jakże!) z jej nieodłącznym wózkiem zakupowym. Już na starcie zyskała moją sympatię, a wszystko za sprawą jej bujnej wyobraźni i niewyparzonego języka oraz tego, że nie bacząc na konsekwencje, postanowiła, że weźmie sprawy w swoje ręce i w pojedynkę złapie złoczyńcę. Jednak, gdyby tak przyjrzeć się bliżej, autor nie stworzył z niej nazbyt komicznej postaci, lecz wyraźnie ukazał jej portret wraz z jej wadami. Uwierzcie mi, ta kobieta jest niesamowita! Wydaje mi się, że w wielu naszych leciwych sąsiadkach śmiało, można by dostrzec Zofię Wilkońską, która interesuje się nazbyt życiem sąsiadów, potrafi bardzo szybko zaszufladkować człowieka i wyrazić swoje zdanie na każdy temat, przy czym tylko ona ma rację.
Co ciekawe, autor mimo prześmiewczej formy, porusza też sprawy ważne i trudne. Między innymi ukazuje problemy w służbie zdrowia, wyłudzenie prawa do zarządzania nieruchomością, czy problemy starszych ludzi, z którymi muszą się borykać każdego dnia. Naprawdę sporo się tutaj dzieje.
Moim zdaniem to inteligentnie napisana książka, z błyskotliwymi dialogami, czarnym humorem i niespodziewanymi zwrotami akcji, która gwarantuje przednią zabawę i mimo jej lekkiego charakteru zapada w pamięci czytelnika. Takie debiuty chciałoby się czytać częściej! Polecam.
Wydawnictwo: W.A.B.
Data wydania: 2019-04-03
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 352
Język oryginału: Polski
Dodał/a opinię:
Magnolia044
Nie dziwię się, że ludzie nie chcą pracować w policji. Malutki, duszny pokoik z małym oknem. Nie do wiary, że w takich warunkach ci ludzie mają pracować nad zapewnieniem nam bezpieczeństwa. Myśląc o pracy w policji, wyobrażałam sobie przeszklone przestrzenie, na których najtęższe mózgi wykonują swoją ciężką pracę umysłową. Ktoś nosiłby stosy papierów, ktoś by je przeszukiwał. Inny mógłby rysować skomplikowane wykresy, jego współpracownik nanosiłby na wielką mapę punkty, w których działali zbrodniarze. Ktoś w końcu powinien krzyknąć: "Mamy go!" i cała armia funkcjonariuszy powinna podbiec do wielkiej szafy z karabinami. Najmniejszy z nich, niepozorny, łysawy, wydałby im broń i kamizelki. Ostatnie spojrzenia. Największy heros o szerokich barach i gęstej czuprynie pożegnałby się z uroczą sekretarką, z którą nigdy nie będzie ze względu na niebezpieczny styl życia, jaki wybrał, i wszyscy ruszyliby na akcję zatrzymania bandziorów.
Tymczasem w rzeczywistości dwóch nijakich facetów, których zdecydowanie na wyrost nazywałam Borewiczem i Columbo, gnieździło się na kilku metrach kwadratowych i w sposób nieudolny przepytywało starszą panią, która nic nie zrobiła i nic nie wiedziała. Taki był właśnie prawdziwy obraz otaczającego świata. Przynajmniej tego dnia.
JAK WIELE NIESZCZĘŚĆ MOŻE SPAŚĆ NA GŁOWĘ JEDNEJ STARUSZKI? Pociąg dopiero rusza ze stacji w Legionowie, a Sabina już czuje, że zaczynają się kłopoty...
Czwarte sikanie Bożenki Kowalskiej przerywało ciszę każdego poranka. Punktualnie o piątej. Latem, gdy personel domu spokojnej starości zostawiał na noc...
Groźniejsi są ludzie, których myśli nie znamy.
Więcej