Rzadko sięgam po zbiory krótkich form literackich. Opowiadania nie są moim ulubionym gatunkiem literackim, aczkolwiek jestem w stanie docenić ich fabułę, klimat czy też przekaz.
Kwaśne pomarańcze nie są jednak zwykłym zbiorem opowiadań. Przez całą książkę miałam wrażenie, że książce jako całości przyświeca pewna koncepcja. Jakby podmiot w każdym z opowiadań mógł być dokładnie tą samą osobą, a poszczególne historie urywkami jego życia. Przez to książkę czyta się jak powieść składającą się z urywków życia głównego bohatera na przestrzeni jego życia.
Gdybym miała komuś opisać, o czym jest ta książka, stwierdziłabym, że o smutkach męskiego istnienia. I choć nie dla każdego może brzmieć to zachęcająco, to z pewnością niejeden znajdzie w Kwaśnych pomarańczach coś dla siebie.
Dużo w tej książce bezradności, nieporadności, niezdecydowania, wewnętrznego smutku i samotności.
Perspektywa autora jest w tej książce bardzo osobista. Autor mieszka w pobliżu Wrocławia i bardzo często wspomina to miasto w opowiadaniach.
Lektura Kwaśnych pomarańczy była przygnębiająca. Książka ta jest chyba debiutem autora, a w każdym razie nie znalazłam informacji o innych jego książkach. I jak na debiut (ale też w świetle innych doświadczonych pisarzy) książka ta udała się znakomicie. Zdziwiłam się, że Oskar Eden nie jest starym literackim wyjadaczem. Życzę autorowi dużo inspiracji literackich, także takich, które przygnębią czytelnika trochę mniej.
--
Książkę odebrałam za punkty w portalu Czytam Pierwszy.
Wydawnictwo: Poligraf
Data wydania: 2019-03-29
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 342
Dodał/a opinię:
zielonamalpa