Przejmująca i wszechstronna?
Nieprzeciętna i wciągająca?
Piękna i kojąca?
A może dziwna?
Od początku nie byłam pewna, czy fenomen Lawendowego pokoju mnie porwie. Wahałam się, czy chcę poznawać tę powieść. Porównywanie jej do innych, uznawanych za wybitne, dzieł, niezupełnie mnie przekonywało. Może nawet odstręczało mnie od lektury najnowszej powieści Niny George. Jednak w jej opisie było coś, jakiś niewidzialny pierwiastek, który mnie do siebie przyciągnął i sprawił, że zdecydowałam się na przeczytanie Lawendowego pokoju. Czy owa magiczna nuta, która przyciągnęła mnie do tej pozycji, przerodziła się w prawdziwy gejzer wrażeń? Odpowiedzi, a przynajmniej część z nich, znajdziecie w poniższym tekście.
Jean Perdu od bardzo, baaardzo dawna, prowadzi w Paryżu Aptekę Literacką. Zamiast aspiryny i bandaży, serwuje zgłaszającym się do niego pacjentom - czytelnikom książki, które idealnie do nich pasują. Nie sprzedaje tego, co jest w danej chwili przez wszystkich wychwalane. Nie rzuca się na listy bestsellerów, nie skupia się na znanych nazwiskach. W głowie ma około trzydzieści tysięcy tytułów, na tak zwaną czarną godzinę, gdy wśród nich nie jest w stanie znaleźć odpowiedniego tytułu, zawsze może połączyć ze sobą kilka pozycji, tak jak lekarz łączy leki, by jak najszybciej wyleczyć pacjenta. Jest jednak jedna zasadnicza różnica między Perdu, a lekarzem. Do księgarza ludzie naprawdę wybierają się po lekturę. Nie spodziewają się otrzymać kuracji, mającej na celu uleczyć ich dotychczasowe życie. Niejednokrotnie, gdy Perdu zaczyna odradzać daną powieść i sugeruje, co gość Apteki Literackiej powinien przeczytać - klient czym prędzej opuszcza tę nietypową księgarnię. Zwykle jednak taki delikwent dość szybko wraca i korzysta z kuracji - lektury, zasugerowanej przez Jean'a. Przez dziesiątki lat, w trakcie których leczył Paryżan, nigdy nie zawiódł się na swoim instynkcie. Nigdy jednak nie spróbował zastosować się do własnych rad, a zdecydowanie miał pewien, szczelnie zamknięty, zastawiony regałami problem. Jaki? Czy przyjdzie czas, gdy Perdu zacznie myśleć o sobie? Co skrywa w tajemniczym, ukrytym pokoju? By się tego dowiedzieć, koniecznie należy sięgnąć po Lawendowy pokój, autorstwa Niny George.
Czy było przejmująco i wszechstronnie? Nieprzeciętnie i wciągająco? Pięknie i kojąco? Może i po trochu zaznałam każdego z tych odczuć, jednak najbardziej dominujące było wrażenie, że Lawendowy pokój jest... dziwny. Książka jest zakręcona, miejscami tajemnicza, a także zdecydowanie przejmująca. Równocześnie Lawendowy pokój jest trudny i skomplikowany. Nie zawsze wiadomo, co dokładnie się dzieje i dlaczego. Akcja rozkręca się powoli, żeby nie powiedzieć, że się wlecze. Dziesięć, pięćdziesiąt, sto stron... a czytelnik wie niewiele więcej, niż wiedział podczas lektury pierwszej strony. Potem jednak coś zaczyna się dziać. Autorka puszcza do czytelnika oczko i zaczyna ujawniać kolejne karty z życia Perdu, ostatecznie dając nam odpowiedzi na wiele z początkowych pytań.
Lawendowy pokój, choć nie wstrząsnął mną, choć nie rozłożył mnie na łopatki i nie wywołał lawiny łez, jest wart lektury, do której zachęcam.
Sil
Informacje dodatkowe o Lawendowy pokój:
Wydawnictwo: Otwarte
Data wydania: 2014-07-30
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
978-83-7515-307-1
Liczba stron: 344
Tytuł oryginału: Das LAvendelzimmer
Język oryginału: niemiecki
Tłumaczenie: Paulina Filippi-Lechowska
Ilustracje:Daniel Malak/Eliza Luty/Clive Nichols/Maurice Kohl
Dodał/a opinię:
Sylwia Szymkiewicz - Borowska
Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Kochać to czasownik, określa czynność… zatem trzeba ją wykonać. Mniej gadać, więcej robić. Nieprawdaż?
Więcej