Lawendowy pokój

Ocena: 4.65 (43 głosów)

W swojej księgarni – o wiele mówiącej nazwie Apteka Literacka – Jean Perdu sprzedaje książki tak jak farmaceuta medykamenty. Umiejętnie rozpoznaje, co ktoś nosi w sercu, i proponuje odpowiednią fabułę na konkretny problem. Nie potrafi jednak uleczyć własnego cierpienia, które zaczęło się pewnej nocy wiele lat temu, kiedy odeszła od niego ukochana kobieta. Wszystko się zmienia, gdy Jean w końcu otwiera pozostawiony przez nią list. Wcześniej nie miał odwagi go przeczytać… Zachwycająca historia o miłości, która przywraca do życia.

Informacje dodatkowe o Lawendowy pokój:

Wydawnictwo: Otwarte
Data wydania: 2014-07-30
Kategoria: Literatura piękna
ISBN: 978-83-7515-307-1
Liczba stron: 344
Tytuł oryginału: Das LAvendelzimmer
Język oryginału: niemiecki
Tłumaczenie: Paulina Filippi-Lechowska
Ilustracje:Daniel Malak/Eliza Luty/Clive Nichols/Maurice Kohl

więcej

POLECANA RECENZJA

Kup książkę Lawendowy pokój

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Kochać to czasownik, określa czynność… zatem trzeba ją wykonać. Mniej gadać, więcej robić. Nieprawdaż?


Więcej
Więcej cytatów z tej książki
REKLAMA

Zobacz także

Lawendowy pokój - opinie o książce

Avatar użytkownika - natalia6202
natalia6202
Przeczytane:2017-02-04, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2017,

" Książka to nie jajko. Nie psuje się tylko dlatego, że ma parę lat. Co to znaczy staroć? Starość to nie choroba. Wszyscy się starzejemy, książki także. Jednak czy ktokolwiek jest mniej albo więcej wart tylko dlatego, że żyje na tym świecie dłużej? "


Miłość potrafi zmienić wszystko.
Błędne decyzje doprowadzają do smutku.
A najlepszym lekarstwem jest literatura.

Jean Perdu, pięćdziesięcioletni aptekarz z ogromnym doświadczeniem prowadzi swoją księgarnię. Uważa, że każdy powinien czytać książki, ponieważ są one lekarstwem dla ludzkiej duszy oraz umysłu. Piękna słowa, które wypowiada dowodzą jego mądrości. Według niego istnieją książki, które potrafią wyleczyć tęsknotę, miłość i inne, trudne w zrozumieniu uczucia, a jedyne co trzeba zrobić, to dobrze dobrać literaturę. I w tym się właśnie specjalizuje. Każdego klienta traktuje indywidualnie, poznaje go, a następnie leczy powieściami z całego świata.
Jean, zna się na swojej pracy. Jest doświadczony przez życie. Dwadzieścia jeden lat temu pozostawiła go ukochana kobieta, a on do tej pory się z tym nie uporał.

Ogromnie spodobał mi się pomysł "Apteki Literackiej", czyli Apteki dla duszy, która jest w stanie wyleczyć wszystko. Odzwierciedla ona prawdę o książkach. Potrafią rozśmieszyć, tym samym uszczęśliwiając nas. Doprowadzają do łez, kiedy trzeba. Czyż takie one nie są?

" Książka to lekarz i lekarstwo w jednym. Stawia diagnozę i jednocześnie wyznacza teorię. "

"Lawendowy pokój" dał mi możliwość ponownego spotkania z Niną George. Autorkę miałam przyjemność poznać podczas czytania "Księgi snów", która ogromnie mi się spodobała, jednakże jej "Lawendowy pokój" skradł moje serce jeszcze bardziej.
Książka jest niesamowita. Nie sądziłam, że taki gatunek literacki do mnie przemówi, ale pani George ma w swoim piórze niesamowity magnez.
Nieco chaotyczna, ale ze wspaniałą historią oraz mądrościami płynącymi z każdej strony - tak mogę określić tę książkę. Chaotyczna, ponieważ jest o ludzkich przemyśleniach i ich życiu, które zmienia się z każdą minutą. Autorka odzwierciedliła to bardzo dobrze.Te wszystkie piękne słowa, które tu się znajdują wprawiają w zachwyt, a przemyślenia głównego bohatera zachęcają do zatrzymania się i zastanowienia nad sobą, sensem istnienia oraz ludzkim zachowaniem. Idealnie pokazuje, że nosimy na twarzach maski, za którymi się kryjemy i tajemnice trzymamy w sercach.

" Książki to naturalne nie tylko lekarze. Bywają powieści, które można określić jako towarzyszy podróży. Niektóre zaś są jak policzek. Inne z kolei jak przyjaciółka, która okryje nas ciepłym kocem jesienią, kiedy nadchodzi nas melancholia. A  niektóre... no cóż. Niektóre są jak różowa wata cukrowa, zamigoczą nam w głowie na parę sekund i pozostawią z niczym. Jak krótki i namiętny romans."


Zadziwiła mnie dawna miłość Perdu, która promieniała energią oraz była lekkoduchem. Ta kobieta była szalona, nie siedziała w miejscu, żyła własnym życiem, sięgała po to, czego chciała i nie istniało dla nie słowo "albo". Nigdy nie wybierała spomiędzy dwóch rzeczy, brała po prostu dwie. I to jest w niej piękne, ale jedyne co mi nie odpowiadało, to otwarty związek, w którym żyła. Miałam nieco wrażenie, że jest wariatką.
Moją uwagę również zwrócił pewien moment. Kiedy czytałam książkę, to przez jedną trzecią płynęłam lekko jak na fali, później było ciężej, niczym w sztorm, zrobiło się przytłaczająco, a chaotyzm powieści zniechęcał do dalszego czytania, ale następnie znów leciało z górki i całość wróciła na właściwy tor. Było to nieco irytujące.

Książka jest wyjątkowa, a pomysł na nią nietuzinkowy, wręcz specyficzny. Każdy wymagający czytelnik powinien po nią sięgnąć. Ja sama do tej grupy należę, a jednak ta książka ma w sobie coś, co sprawia, że skrada serce.
Jest to historia, która ukazuje utraconą miłość, drogę w poszukiwaniu szczęścia, trudne dzieciństwo, którego skutki widoczne są po dziś dzień oraz przyjaźń. Wywołuje u czytelnika pozytywne emocje, sprawia, że na ustach pojawia się uśmiech.
Klimat, który w niej panuje jest nie do opisania. Ciepło płynie z każdej strony. Serdeczność i dobro, które emanuje z powieści jest cudowne. Pedru, żyje w miejscu, gdzie ludzie są dla siebie uprzejmi i nie plują jadem, jak to ma miejsce w naszym codziennym życiu. Dlatego też warto sięgnąć po tę książkę, aby zaznać dobrych emocji.
Wspaniałym dodatkiem są końcowe Przepisy oraz lista książek z Apteki Jeana Perdu.

" Kobiety potrafią kochać o wiele mądrzej niż my! One nie kochają mężczyzny dla jego wyglądu. Nawet jeśli on się im bardzo podoba. Kobiety kochają cię przez wzgląd na twój charakter. Twoją siłę. Twoją mądrość. Albo dlatego, że potrafisz zaopiekować się dzieckiem. Bo jesteś dobrym człowiekiem, masz honor i godność. One kochają cię inaczej niż mężczyzna kobietę. Nie z powodu kształtnych łydek ani nie dlatego, że w swoim garniturze budzisz zazdrość u jej koleżanek z pracy. Owszem istnieją też takie kobiety, ale są tylko jak zły przykład dla innych. "

Recenzja również na:
http://bookparadisebynatalia.blogspot.com

Link do opinii
Avatar użytkownika - magi18
magi18
Przeczytane:2017-03-30, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 książki 2017,, Mam,
Apteka Literacka... marzę, by ją "znów" odwiedzić i by spotkać w niej aptekarza, który tak naprawdę jest księgarzem. On by wejrzał w moją duszę, ocenił jej stan i wybrał książkę, którą potrzebowałabym na dziś, która by uleczyłaby moją duszę, moje serce. Jak to mówią... "szewc bez butów chodzi". Dlatego też tytułowy księgarz innym pomóc potrafi, sobie lecz niekoniecznie. Potrafi dla każdego wybrać książkę, której dana osoba potrzebuje. Sam wie wiele o książkach. Lecz żadna nie uleczyła go po stracie ukochanej osoby, która jak myślał, go po prostu zostawiła. Jednak po kilku rozdziałach okazuje się, że zostawiła go, gdyż umierała. W tym momencie rozpoczyna się podróż głównego bohatera i pewnego młodego pisarza. Podróż, która odmieni kilka żyć. Książka jest historią o różnych obliczach miłości. Od krótkiego zauroczenie, przez wielkie uczucie do prawdziwej miłości, która trwa do śmierci (a może i dłużej). Jean Perdu kochał, choć miłość utracił. Max - pisarz - dopiero szukał miłości. A pewien Włoch wierzył miłość, choć ją utracił. Powieść jest też opowieścią o życiu. Życiu, w którym nie brakuje cierpienia, a chwile szczęścia trwają krótko. Lecz to właśnie dla tych krótkich chwil warto żyć. To one sprawiają, iż życie nabiera sensu. W książce nie brakuje cytatów, które są przepiękne. O książkach, o ich wpływie na życie ludzkie, o potrzebie ich czytania. Ale też o miłości, smutku, szczęściu, szukaniu siebie, swojego celu życia. Jednak czasem lektura zanudzała. Niby coś się działo, ale jakby nic się nie działo. Jednak fragmenty nudy były na tyle krótkie, że szybko można od nich zapomnieć. Książkę można podzielić na dwa etapy: 1) Poczekalnia. To początek książki, opowieść o głównym bohaterze, który mieszka w kamienicy, obserwuje ludzi i sprzedaje książki, które traktuje jak lekarstwa dla duszy. Tutaj można by zauważyć, że jest bohater i książki (+koty). Brakuje zaś innych ludzi. Niby są, gdzieś obok, ale Jean ich nie zauważa. Aż do pewnego momentu. Aż do pojawienia się Catherine. Choć dzięki niej zachodzą pewne zmiany w zachowaniu Jeana, to jednak otworzenie dawnego listu sprawia, iż fabuła nabiera tempa, a bohater... coś chce. 2) Odkrywanie siebie. Czyli cała podróż bohatera, podczas której odnajduje siebie, ale zauważa też wokół siebie przyjazne dusze. Ta podróż jest ważna, bowiem podczas niej Jean, Max odkrywają siebie, własne potrzeby i plany na przyszłość. Wciąż się zastanawiam nad głównym bohaterem. Jean, ponad pięćdziesięcioletni facet nagle wyrusza w podróż. Bez pożegnania, bez zastanowienia się. Po prostu nagle mu wpada taki pomysł i go realizuje. Zastanawiam się, czy to był przypływ odwagi czy może głupoty? Czy ja bym tak potrafiła rzucić wszystko, by gdzieś uciec, gdzieś, gdzie bym mogła się odnaleźć? Za to polubiłam Maxa. Od pierwszej strony, w której miał swój udział. Zaś gdy wskoczył do barki, by jechać z Jeanem, wtedy skradł moje serce całkowicie. Choć ta jego decyzja była tak samo gwałtowna jak i decyzja Jeana. Ciekawa ich para. Dwoje facetów, gdzie jeden mógłby być ojcem drugiego. Ich relacja była następnym powodem, przez który książkę polubiłam, a treść czytałam nawet gdy zaczynała nudzić. Faktem jest, iż dużo cytatów sobie zapiszę (bo głowa kiepska do zapamiętywania), by mieć na smutki, czy też chwile szczęścia. Wiele bowiem w tej powieści jest sentencji czy też myśli... mądrych myśli, które warto, wręcz trzeba zachować w pamięci.
Link do opinii
Avatar użytkownika - Bookendorfina
Bookendorfina
Przeczytane:2017-01-30, Ocena: 4, Przeczytałam, Mam,
"W naszych snach zmarli żyją nadal. Sny są jak obrotowy pomost pomiędzy wszystkimi światami, pomiędzy czasem i przestrzenią." Nina George stworzyła bardzo klimatyczną powieść, przyjemną, ciepłą, wypełnioną wiarą i nadzieją, ale również skłaniającą do refleksji na temat przemijania, odchodzenia, radzenia sobie z utratą bliskiej osoby. Najlepszym balsamem na bolesne rany duszy okazuje się miłość, wyznaczająca sens życia, przynosząca ukojenie, wyzwalająca spełnienie. Jednak, aby ją dostrzec i poczuć, trzeba wpierw uporać się ze zdruzgotanymi marzeniami, zawiedzionymi oczekiwaniami, ponurymi cieniami przeszłości. Nie jest to łatwe, tym bardziej jeśli, tak jak główny bohater powieści, przez ponad dwadzieścia lat pielęgnuje się w sobie rozpacz, smutek i gorycz. I choć Jeanno Perdu leczy życiowe zawiedzenia innych ludzi, oferując książki z pływającej paryskiej Apteki Literackiej, to jednak nie potrafi pomóc samemu sobie. Przypadkowe zbiegi okoliczności doprowadzają go do zapomnianego listu sprzed dwóch dekad. Zawarta w nim treść wywołuje niedowierzanie, udrękę i cierpienie. Pięćdziesięcioletni księgarz pod wpływem impulsu podejmuje zaskakująca dla siebie decyzję wyruszenia w podróż mającą odmienić jego życie, wyrwać z nudnej rutyny, nadać nowy sens, złagodzić wyrzuty sumienia, nauczyć wybaczać. Towarzyszy mu młody pisarz Maximilian Jordan, przytłoczony nagłą sławą po wydaniu debiutanckiej powieści, niepotrafiący znaleźć weny do stworzenia nowej. Podczas wędrówki docierają do pięknych miejsc, poznają interesujących ludzi, przeżywają intrygujące przygody, odkrywają skrywane głęboko w sercach tajemnice, ale również określają własną tożsamość. Dokąd zaprowadzi ich przeznaczenie? Jakie niespodzianki przygotuje dla nich los? Czy znajdą upragnione szczęście i wewnętrzny spokój? Autorka nastrojowo prowadzi czytelnika w głąb zawiłości ludzkich dusz, różnobarwnych emocji, ukrytych talentów i sentymentalnych retrospekcji. Lekka, wdzięczna i przyjemna propozycja czytelnicza. Aczkolwiek w drugiej części brakowało mi natchnienia i polotu z początku powieści, jakby gdzieś po drodze, wśród lawendowych obrazów, rozmył się ciekawy pomysł na fabułę, bazujący na czymś więcej niż tylko obyczajowe wątki. bookendorfina.pl
Link do opinii
Avatar użytkownika - violabu
violabu
Przeczytane:2016-08-21, Ocena: 6, Przeczytałam, 26 książek - 2016 , Mam,
Choć tytuł i okładka "Lawendowego pokoju" sugerują lekką powieść dla kobiet, to na szczęście jego treść pozytywnie zaskakuje. Jest to książka mądra, z głębią ludzkich emocji, o poszukiwaniu siebie, o pokonywaniu bezbrzeżnego smutku. Głównym bohaterem jest Jean, księgarz, który sprzedaje lekarstwa dla duszy. Już ten fakt powinien skłonić każdego miłośnika książek do sięgnięcia po powieść Niny George. Warto!
Link do opinii
Avatar użytkownika - helena610
helena610
Przeczytane:2016-02-20, Ocena: 6, Przeczytałam, 52 książki (2016),
"Czytanie czyni zuchwałym". :) Bez wątpienia zaskoczyła mnie treść tej książki-spodziwalam się czegoś innego. Ale zaskoczenie było pozytywne! Księgarnia jako apteka i książki jako lekarstwa-doskonaly klimat! Historia głównego bohatera początkowo smutna, ale okazuje się że nigdy nie jest za późno na szczęście, więc ogólnie pozytywnie. Wiele zdań zapadających w pamięć i pozostających w duszy. Jednocześnie książka, którą należy się delektowac i której nie można przeczytać zbyt szybko!
Link do opinii
Avatar użytkownika - papetka
papetka
Przeczytane:2016-02-22, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2016,
"Lawendowy pokój" to książka, która wzbudza wiele skrajnych emocji: od zachwytu po zniechęcenie. Autorka skupiła się bardziej na przemyśleniach, emocjach i uczuciach głównych bohaterów niż żywej akcji zbudowanej z dialogów. Stąd też osoby, które kręcą nosem na przydługie opisy z pewnością nie dobrną do ostatniej strony powieści -- chyba że tak jak ja, torturują się czytaniem do końca nawet najbardziej nudnej książki. Lektura urzekła mnie nie tylko zapachem lawendy, przepisami na smakowite potrawy, ale również postacią głównego bohatera. Ten "lekarz dusz" -- księgarz, właściciel niebanalnej pływającej księgarni o intrygującej nazwie "Apteka Literacka" to człowiek zagubiony, który ponad dwadzieścia lat spędził na rozpamiętywaniu swojej wielkiej miłości. Przypadkowo czyta list, który dostał od ukochanej Manon, ale wtedy, wiele lat temu, stchórzył i nie przeczytał go. List ten przeleżał nietknięty dwadzieścia lat, a jego treść sprawiła, że Perdu postanowił udać się do Prowansji w ślad za miłością swego życia. Wraz z nim w podróż udaje się młody pisarz Max, który cierpi na syndrom drugiej książki. "Lawendowy pokój" to powieść o różnych odcieniach miłości, o radzeniu sobie z bolesną przeszłością i o walce o spokojną przyszłość. To wreszcie powieść o odnajdywaniu swojej tożsamości. Książka ta zmusza do refleksji i przemyśleń, przynosi ból, cierpienie i ukojenie. Lektura ciężka, ale warto się z nią zmierzyć.
Link do opinii
Avatar użytkownika - Aivalar
Aivalar
Przeczytane:2016-02-13, Przeczytałam,

To nie jest do końca recenzja. Nie chciałam pisać opinii o książce, która doczekała się już naprawdę wielu ocen, zarówno bardzo dobrych, jak i tych nieco mniej. Ale chyba by mnie szlag trafił, gdybym nie wspomniała o tym tytule. Strasznie się cieszę, że wpadł w moje ręce akurat wtedy, kiedy tego potrzebowałam.

Mowa o „Lawendowym pokoju” Niny George. Jak już wspomniałam, recenzje w internecie były naprawdę różne: sporo osób wychwalało pod niebiosa, inni twierdzili, że autorka miała fajny pomysł i go najzwyczajniej w świecie zepsuła. Tak czy siak często natykałam się na jakąś wzmiankę o tej powieści, dlatego zabrałam ją do domu po wypadzie do biblioteki. Niestety, jak to bywa w moim przypadku, wypożyczyłam też multum innych książek i stosik ten topniał bardzo powoli, bo ustawiłam go na półce akurat wtedy, kiedy zaczynał się gorący okres na studiach – same zaliczenia, kolokwia, artykuły do napisania… a do tego lektury, które musiałam czytać. To wszystko sprawiło, że powieść George dawkowałam sobie przez bite trzy tygodnie w niewielkich ilościach. I o ile zwykle takie coś mnie denerwowało, bo nie lubię czegoś robić na tak małe raty, o tyle tym razem okazało się to wyjątkowo zbawienne. Jak terapia.

Głównym bohaterem książki jest Jean Perdu – pięćdziesięcioletni facet prowadzący niezwykłą księgarnię o nazwie „Apteka Literacka”. Niezwykłą z dwóch powodów: po pierwsze, nie prowadził sprzedaży w żadnym budynku, tylko na swojej łodzi zwanej pieszczotliwie Lulu, a po drugie: Perdu miał niesamowitą zdolność odgadywania, czego w danej chwili potrzebuje klient, zatem polecał książkę zupełnie tak, jak aptekarz dobry lek na jakąś dolegliwość. I zwykle udawało mu się trafić w samo sedno. Księgarz pomagał wszystkim wokół, tymczasem sam nie mógł sobie poradzić z własnym smutkiem. Przed dwudziestoma laty porzuciła go ukochana i od tamtego czasu nie miał odwagi przeczytać listu, który przyszedł od niej jakiś czas później. Starał się odgrodzić od wspomnień, nie chciał słuchać tłumaczeń w stylu „tu nie chodzi o ciebie, tylko o mnie” (czołówka najgłupszych tekstów na zerwanie), więc przez dwa dziesięciolecia chował w sobie urazę i tęsknotę. Aż przyszedł dzień, kiedy odczytał wiadomość, która sprowokowała go do tego, że pierwszy raz odcumował Lulu i wyruszył w podróż, zabierając ze sobą młodego pisarza poszukującego weny.

Powyższy akapit to bardzo oszczędny opis fabuły, bo tak naprawdę to właśnie od podróży Perdu zaczyna się właściwa akcja. Rozumiem zarzuty wielu czytelników twierdzących, że autorka bardzo przeciągała wydarzenia, „przynudzała”, nie serwując niesamowitych zwrotów akcji czy momentów zapierających dech w piersiach. Ale wydaje mi się, że to nie było jej celem, przynajmniej ja tak to odbieram. Bohater stworzony przez Ninę George pomagał ludziom książkami – a z kolei jej powieść pomogła mnie. Między innymi dzięki tej historii przetrwałam średnio ciekawy okres w życiu. To nie tak, że teraz jest wszystko okej i pogodziłam się z tym, co się stało. Nie, ale jest mi po prostu łatwiej. Zrozumiałam to i owo. Dlatego tak się cieszę, że czytałam „Lawendowy pokój” wyjątkowo długo. Mogłam dłużej czytać zdania, które bardzo do mnie trafiały. Jak na mój gust właśnie o to chodziło autorce; nie o pościgi i wybuchy, tylko o chwilowe zatrzymanie się, refleksję. Gdybym mogła, w książce zaznaczyłabym co drugą stronę z pięknym cytatem, bo tych znalazłoby się mnóstwo. Ale kiedyś na pewno kupię własny egzemplarz, przeczytam jeszcze raz i nie omieszkam wpisać do zeszytu najważniejsze słowa, które zrobiły na mnie duże wrażenie.

Książkę polecam osobom, które lubią opowieści o miłości, ale przede wszystkim tym, które kiedyś kogoś straciły. Bez względu na to, w jaki sposób. Chociaż powieść obraca się wokół wątku miłosnego, autorka skupiła się głównie na poczuciu straty, tęsknocie, żałobie, usilnej chęci cofnięcia czasu i żalu, że nie da się tego zrobić. Jak już wyżej wspomniałam, nie oczekujcie wartkiej akcji. W zamian za to dostaniecie nadzieję. 

 

Link do opinii
Można powiedzieć, że "Lawendowy pokój" to książka dosyć oryginalna. Mogłaby to być powieść o książkach, bo tych pojawia się tu dużo, jako, że główny bohater jest właścicielem księgarni doradzającym ludziom książki jako lekarstwa dla duszy. Książka już od samego początku sprawiła na mnie wrażenie nudnej i tak było aż do końca. Męczyłam się czytając ją. Na dodatek jest smutna i przygnębiająca. To raczej nie literatura dla mnie.
Link do opinii
Avatar użytkownika - monalizka
monalizka
Przeczytane:2015-09-19, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 książki - 2015,
Jean Perdu mógłby żyć dalej, jak w ciągu ostatnich dwudziestu lat- w skorupie smutku, cierpienia, bez odwagi by zmierzyć się z przeszłością. Kim jest ona, ***, określana jako luka każdego rodzaju, zapomniana, a zarazem skrycie pamiętana przez bohatera? Co kryje się w lawendowym pokoju? Wcześniej panowała tam miłość, teraz została tylko samotność i pogrzebane marzenia. Perdu żyje skromnie, trzymając się na uboczu, sprzedając książki w księgarni na wodzie. Chociaż nie tylko sprzedając literaturę, lecz chce leczyć choroby duszy- bo to, co klienci czytają, może mieć decydujący wpływ na ich życie. Sam jednak rozpamiętuje to, co było- potajemną miłość, odrzucenie i nieustającą tęsknotę. ,,Książka to lekarz i lekarstwo w jednym." Jednak po otwarciu drzwi lawendowego pokoju w jego pancerzu pojawiła się rysa, a nigdy nie otwarty list przestaje obronić przed usprawiedliwieniami oraz dumą , a pojawia się poczucie winy. Następuje zmiana- Perdu podejmuje pewną szaloną decyzję... Niestety sam motyw podróży, zdarzeń, które miały tam miejsce, nie do końca mnie przekonuje- zbyt naciągana w tym miejscu fabuła, sztuczne dialogi, poznanie się na prawdziwym przyjaciołach- wydawało mi się zbędne. Także wyjątkowo jak dla mnie nierówny był styl tej powieści, brak spójności, czasami zdania- złote myśli, warte zapamiętania, a czasami sztuczne i nudne opisy czy kwadratowe dialogi. ,,Lawendowy pokój" to powieść o literackim farmaceucie, który spalił za sobą mosty i wyruszył w drogę. To jest dla niego czas zranienia i zatrzymania, między końcem a nowym początkiem. Czy na końcu swej podróży znajdzie to, do czego dążył i czy będzie na to gotowy, nauczy się mówić o kobiecie, którą kochał i nie będzie się wstydził łez z jej powodu? Znajdziemy tu motyw poszukiwania szczęścia, lekcji życia, pogodzenie z odejściem. Gdyby nie środek powieści, to zawarte w książce prawdy życiowe dały by mi wspaniałą lekturę . ,,Każdy człowiek ma taki swój wewnętrzny pokój, w którym czają się demony. I dopiero kiedy go otworzy, stawi im czoła, będzie naprawdę dobry."
Link do opinii
Avatar użytkownika - aokigahara
aokigahara
Przeczytane:2015-09-01, Ocena: 4, Przeczytałem, Mam,
[Recenzja dostępna pod adresem: http://askier-pisze.blogspot.com/2015/09/lawendowy-pokoj-nina-george.html ] "Najważniejsze rzeczy należy robić powoli - myślał Jean za każdym razem, kiedy zaczynali się wzajemnie uwodzić." ("Lawendowy pokój" Nina George) "Lawendowy pokój" - książką mówiącą o sobie. Jest to lektura, na którą trzeba poświęcić zdecydowanie więcej czasu, niż trzy wieczory. Nie chodzi o to, że czyta się ją ciężko czy mozolnie, ale ma w sobie coś, co nie pozwala jej pochłonąć w chwilę i po kilku dniach ot tak zapomnieć. Nie wiem, jak długo autorka pracowała nad książką, ale wiem jedno - zasługuje na to, by poświęcić jej więcej, niż kilka godzinek i rzeczywiście "uwodzi" czytelnika. Nina George to niemiecka niezależna dziennikarka i pisarka, autorka ponad dwudziestu powieści i około stu opowiadań i wielu felietonów. Kocha koty, a kawa kolumbijska wprowadza ją w stan twórczego natchnienia. Bardzo często przy wyborze książki kieruję się wyglądem okładki - mam nadzieję, że odzwierciedla ona charakter historii, a podczas lektury będę tak samo zachwycona. Tak też było w tym przypadku - piękne i malownicze pole lawendy, które prowadzi do niewielkiego lasku oraz garby ziemi pieszczone delikatną mgłą. Jak zwykle naszły mnie przemyślenia: co, jeśli lasek jest oznaką tajemnicy, mgła przykrywa ważne przeżycie albo wspomnienie (góry kojarzą mi się z adrenaliną, czasem spędzonym z bliskimi i znaczącymi miejscami, np. kultu), zaś wyraźne i zadbane pole lawendy jest symbolem spokoju i porządku? Biorę bez zastanowienia! Zmylił mnie trochę napis "Zachwycająca historia miłości, która przywraca do życia". Spodziewałam się romansu, a dostałam lek na bolące wspomnienia. Kogo ta miłość przywróciła do życia? Bohatera czy obiekt uczucia? "Odczuwam bezbrzeżny wstyd w moich wargach, czuję brak w moich kolanach, a między moimi łopatkami mieszka kłamstwo i rozdrapuje je do krwi." ("Lawendowy pokój" Nina George) Głównym bohaterem jest mężczyzna o imieniu Jean, który prowadzi księgarnię o pięknej i zachęcającej nazwie "Apteka literacka". Sprzedaje książki jak farmaceuta medykamenty, rozpoznaje uczucia odwiedzających go osób i proponuje konkretne tytuły na daną udrękę. Mieszka sam w kamienicy, kobiety często chcą się z nim spotkać i poznać, jednak za każdym razem odmawia. Dlaczego? Tego dowiadujemy się już na pierwszych stronach, gdy do mieszkania obok wprowadza się rozwiedziona i załamana kobieta, potrzebująca "leku". Jean jest jednak osobą, która musi uporać się ze swoją przeszłością i wyleczyć własne Ja, by móc zaopiekować się innym człowiekiem jak należy. Jak pogodzić się z własnym losem i znaleźć ukojenie? Jak pogodzić się ze stratą? Jak odnaleźć siebie? Jak spełnić marzenia? Jak otworzyć się na ludzi? Na te i podobne pytania Jean znajduje odpowiedź po przeczytaniu listu, który czekał na niego dwadzieścia lat w szufladzie starego stołu. Jeśli choć raz zadaliście sobie powyższe pytania - ta książka jest przeznaczona dla Was. "Ty głupia krowo, dlaczego musiałaś umrzeć w samym środku życia!' ("Lawendowy pokój" Nina George) Po przeczytaniu stwierdziłam, że jest jedną z moich ulubionych książek, pomimo: kilku chwil nudy i zniecierpliwienia, braku sympatii do jednej z teoretycznych bohaterek i nasączenia książki masą negatywnych emocji. Czasami czułam, że lektura mnie męczy i postanawiałam odłożyć na następny dzień. Czasami też miałam ochotę przekartkować, by dowiedzieć się "no i co się w końcu stało?". Jednak jak w życiu bywa, by nadeszły chwile szczęścia, trzeba poradzić sobie ze smutkiem - to właśnie pokazuje autorka w "Lawendowym pokoju". Podróż nieznanymi drogami życia wraz z Jeanem ostatecznie okazała się dla mnie fascynująca i satysfakcjonująca. Prosty język i barwne, jednak nie za długie opisy i porównania wzbudzały we mnie spokój i przynosiły dużo refleksji. Byłam zachwycona pomysłem na książkę: literatura lekiem? To coś dla mnie. Spodobało mi się również umiejętne przeciąganie akcji poprzez wprowadzanie pochwał dań, zapachów, opisywanie smaków i porównywanie ich do książek. "Lawendowy pokój" jest przeznaczona dla osób cierpliwych i szukających spokoju i ukojenia, co nie znaczy, że inni nie znajdą w niej przyjemności. Napisana jest znakomicie i dopracowana w każdym calu. W zależności od podejścia każdy przeżyje ją inaczej i - być może - odnajdzie inne przesłanie. Ja wyniosłam z niej na pewno pouczającą lekcję: nie ważne, że kogoś straciliśmy. Ważne, że o nim pamiętamy i mówimy o jego czynach. Wtedy on nadal ma możliwość życia. Nie możemy się nikogo wyrzekać. "Oczywiście nie ma mnie już w tych zamkniętych pokojach. Ale spójrz tutaj! Jestem na zewnątrz. Podnieś oczy, tu jestem! Myśl o mnie i zawołaj mnie po imieniu! Nic nie ubyło tylko dlatego, że już mnie nie ma. Śmierć nic przecież nie znaczy. To, co nas łączyło, będzie trwać na zawsze" "Masz rację, Manon. Wszystko nadal trwa. Czas spędzony razem jest nieprzemijalny, nieśmiertelny. A życie wcale się nie kończy." ("Lawendowy pokój" Nina George)
Link do opinii
Avatar użytkownika - karola27
karola27
Przeczytane:2015-06-18, Ocena: 6, Przeczytałam, wyzwanie: 52 książki w 2015 roku,
O tej książce ostatnimi czasy można było wiele usłyszeć. W sieci pojawiała się recenzja za recenzją...Istny literacki fenomen. Miano bestsellera uzyskała już kilka dni po swojej oficjalnej premierze, a kolor lawendowy stał się najmodniejszym kolorem sezonu. Tak się złożyło, że owa książka znalazła też swoje miejsce w mojej domowej biblioteczce...Ale czekała dłuższy czas na swoją kolej. Dlaczego? Postanowiłam odczekać, aż ten lawendowy boom troszkę ucichnie... Wyobraź sobie, że kilka ulic dalej od twojego domu ma powstać dość nietypowa apteka. A co takiego nietypowego może być w aptece? Jej asortyment. Syropy na gardło, tabletki na ból głowy zostaną zastąpione...książkami. Każda książka będzie przeznaczona na inną duchową dolegliwość, bo człowiek cierpi nie tylko na cielesne bolączki, na te duchowe również... Jean Perdu to pięćdziesięcioletni właściciel, a jednocześnie farmaceuta w takiej Literackiej Aptece. Cały zbiór woluminów został przez niego umieszczony na pływającej barce. Każdego klienta poddaje dogłębnej duchowej analizie. Po krótkiej rozmowie potrafi "przepisać" odpowiednią książkę. My mole książkowe, wiemy jaką moc posiadają książki oraz ich czytanie... "Czytanie - niekończąca się podróż. Długa, ba, wieczna podróż, w trakcie której stajemy się łagodniejsi, czulsi i bardziej ludzcy." ( cyt. s. 132 ) Mężczyzna za pomocą książek pomaga innym. Ale pomocy potrzebuje również on sam...Tylko, czy istnieje taka książka, która pomogłaby mu zwalczyć osobiste udręczki... Działo to się dwadzieścia lat temu. Ona i On. Manon i Jean obdarzyli się wspaniałym uczuciem...Niestety ich związek uległ rozpadowi. Zadecydowała o tym ukochana Jeana Perdu...Zabliźniona rana na sercu mężczyzny ponownie zaczyna krwawić, gdy w jego ręce trafia przypadkowo znaleziony list, którego nadawcą była Manon. Co można powiedzieć o książce Niny George "Lawendowy pokój"...Jest to pozycja, która wprowadza czytelnika w magiczny świat książek. Literacka Apteka - to wprost wymarzone miejsce dla każdego miłośnika literatury. Do tego ten tajemniczy i iście baśniowy klimat, który sprawia, że czytając książkę można się fantastycznie zrelaksować oraz odpocząć od spraw codziennych... Ale mamy tutaj do czynienia również z prawdziwymi realiami ludzkiego życia. Ból i cierpienie po stracie ukochanej osoby. Historia Jeana Perdu, która została nakreślona na kartach powieści wywarła na mnie olbrzymie wrażenie. Cichy i nieśmiały właściciel Apteki Literackiej obdarzył uczuciem kobietę, która to uczucie odwzajemniła...Więc dlaczego postanowiła odejść, co stanęło na przeszkodzie...Sposób w jaki autorka przedstawiła głównego bohatera sprawił, że gdybym tylko miała taką możliwość poznać w realnym życiu kogoś takiego byłby to dla mnie zaszczyt.... Oprócz Pana Perdu czytelnik będzie miał możliwość poznać innych, ale również bardzo interesujących bohaterów.... "Lawendowy pokój" to książka pełna emocji. Wypełniona cudownym cytatami, które warto sobie gdzieś zanotować, a najlepiej zapisać je w pamięci...Jest takim drogowskazem ku szczęściu oraz miłości...Z drugiej strony ukazany został w niej obraz jak bardzo różniący się od tego szczęśliwego wypełnionego miłością. Odejście albo śmierć osoby dla nas bardzo ważnej jest czymś trudnym do zrozumienia i zaakceptowania...Ale przecież trzeba jakoś dalej żyć, na dłuższą metę przecież nie da się tak funkcjonować...Tylko, żeby to było takie łatwe i proste do wykonania... "Lawendowy pokój" Niny George jest idealną terapią w chwilach dla nas trudnych...W związku z tym nie pozostaje mi nic innego jak tylko zachęcić was do sięgnięcia po tę książkę...
Link do opinii
Avatar użytkownika - StillChangeable
StillChangeable
Przeczytane:2015-03-17, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam, 52 książki 2015,

"Chciał, by poczuła nieskończoność, jaką oferują książki. Ich nigdy nie zabraknie. I nigdy nie przestaną kochać swojego czytelnika lub czytelniczki. Wobec wszelkiego, co nieobliczalne, są jedynym elementem, na którym można polegać. Wobec życia. Wobec miłości. Także po śmierci."

 

Głównym bohaterem książki jest Jean Perdu - właściciel księgarni "Apteka Literacka", który rzeczywiście sprzedaje różnego rodzaju powieści niemalże jak lekarstwa... Jednak w tym przypadku mają działać one na duszę człowieka, jego złamane serce czy wszelkie inne niepowodzenia z jakimi dana osoba spotkała się w swoim życiu. Jean idealnie potrafi poznać, co ktoś nosi w sobie i rozwiązywać problemy poprzez lektury. Jednak nie potrafi uleczyć swojego cierpienia, jakie ciągnie się za nami aż dwadzieścia lat. Wszystko ma związek oczywiście z kobietą, która niegdyś od niego odeszła. Jednak któregoś dnia jego życie ulega diametralnej zmianie, gdy po tym długim czasie, w końcu otwiera list pozostawiony przez ukochaną... Informacja w nim zawarta sprawia, że główny bohater na swojej księgarni - statku rozpoczyna morską wędrówkę w towarzystwie młodego pisarza Maxa. Czego Jean dowiedział się w liście pozostawionym przez kobietę? Jakie przygody czekają bohatera podczas tej podróży? I co jeszcze wydarzy się na drodze jego życia? To pytania, na które odpowiedź znajdziecie, jeśli sami sięgniecie po "Lawendowy pokój", a uwierzcie mi - zdecydowanie warto.

Książka Niny George pochłonęła mnie bez końca. Co prawda, jej czytanie zajęło mi dłużej niż to bywa zazwyczaj, ale nie dlatego, że czytało się ją ciężko. Chciałam po prostu móc tak długo, jak to możliwe, stopniowo wkraczać w historię głównego bohatera, wraz z nim przemierzać nieznane dotąd tereny, uczyć się na własnych błędach i zrozumieć czym tak naprawdę jest to nasze, jakże niezwykle kruche, życie. Wraz z tą lekturą przeżywałam tysiące sprzecznych uczuć, momentami będąc rozbawioną, w pewnych fragmentach sfrustrowaną na taką czy inną sytuację, aż oczywiście w końcu - wzruszoną... Ta historia daje nieco do myślenia, pokazuje, że z jednej strony to niebywałe jak bardzo można kogoś pokochać, iż w ciągu dwudziestu lat życia nie potrafi się go ułożyć z kimkolwiek innym. Jednocześnie może zadziwiać - dlaczego ktoś marnował tak dużo czasu na rozmyślanie, przecież jeśli ktoś odszedł, powinno było jakoś wyprzeć go ze swojego serca, spróbować pokochać na nowo zamiast żyć przeszłością. Stąd postawa głównego bohatera była dla mnie poniekąd zagadkowa, po części sprawiając, że na początku go nie rozumiałam, by w końcu zobaczyć, w czym tkwił prawdziwy sens - dlaczego tak bardzo kochał i nie potrafił przestać... 

Jeśli chodzi o samych bohaterów, uważam, że Nina George wykreowała ich naprawdę dobrze. Niektórzy - tak jak Jean Perdu - mogli wydawać się na początku oziębli, niemalże bez emocji, które jednak były w nich przez cały czas, osadzone gdzieś głęboko wewnątrz. Inni z kolei rozbrajali swoim pozytywnym, czasami nieco zagubionym sposobem bycia, jak chociażby pisarz Max Jordan (swoją drogą, to bardzo polubiłam tego bohatera), jeszcze inni tak krusi, swoją wrażliwością w jakiś sposób poruszający, jak chociażby Catherine, a także tacy, których na początku mogłabym lekko potępić za prezentowaną postawę, po czym będąc już przy końcu lektury zaczęłam rozumieć i wręcz podziwiać, jednocześnie będąc pełna wzruszenia (Manon). Tak czy siak, bohaterowie zdecydowanie byli dobrze wykreowani i z każdym z nich w jakiś sposób się zżyłam. 

To, co mi się jeszcze podobało to oczywiście motyw lawendy... Już sama okładka przyciąga wzrok i zarówno ona, jak i wcześniejsze recenzje sprawiły, że bardzo, ale to bardzo chciałam posiąść tę książkę na własność, po czym jak najszybciej zagłębić się w lekturze. Dodatkowo, można zauważyć tę lawendę w wielu momentach - począwszy od tytułowego pokoju, pomieszczenia nieco owianego tajemnicą, ale przede wszystkim związanego z licznymi wspomnieniami, poprzez przysmaki z ich wykorzystaniem, a przede wszystkim wiąże się z Prowansją - jednym z miejsc, w których toczy się akcja książki, a tym samym licznymi, lawendowymi polami... A gdy już jestem przy tych miejscach, gdzie toczyła się fabuła, nie sposób nie wspomnieć o jednym aspekcie: czytając książkę, miałam nieodpartą chęć by móc tak realnie znaleźć się we Francji: zarówno w Paryżu, jak i mnóstwie innych opisywanych przez autorkę, malowniczych miasteczkach.

Polecam tę książkę każdemu, kto lubi historie miłosne, ale nie tylko takie, a po prostu książki, które coś wprowadzą do życia... Bo "Lawendowy pokój" to nie tylko powieść o miłości - która swoją drogą jawi się tutaj pod wieloma postaciami: jako uczucia pomiędzy dwojgiem ludzi, poprzez miłość macierzyńską, silniejszą niż wszystko inne, aż po sympatię jaką darzymy książki - lekarstwa na nasze poszarpane dusze. To także historia mówiąca sporo o przyjaźni, o strachu przed nieznanym, straconych nadziejach, błędach, jakie często my - ludzie popełniamy, o tym, czy umiemy sobie wybaczyć niektóre decyzje, a także o sile wspomnień, jakie każdy z nas nosi w sobie i tylko od nas zależy czy towarzyszą nam bardzo mocno czy jednak mniej intensywnie... A przede wszystkim to książka o samym życiu i śmierci, pozwalająca nam w jakiś sposób zrozumieć te pojęcia, ale także o przemianie, jaką bohaterowie doświadczają: w tym oczywiście Jean Perdu, ale także Max Jordan. Piękna, po prostu piękna książka. Dodatkowo z językiem tak niemalże poetyckim, że czytając ją, co rusz sięgałam po ołówek by zakreślać najbardziej trafiające do mnie fragmenty. Stąd - kilkoma z nich chciałabym się z podzielić i być może dzięki temu zachęcić do sięgnięcia po tę książkę. 

"Księgarz nie bardzo wiedział, co może być bardziej praktyczne od książki." "Wspomnienia są jak wilki. Nie da się ich odgrodzić, w nadziei, że cię zignorują." "Czasami pływamy w nieprzelanych łzach i możemy utonąć, jeżeli je w sobie zatrzymamy. - Ja sam jestem na dnie takiego morza." "Wszyscy się starzejemy, książki także. Jednak czy ktokolwiek jest mniej albo więcej wart tylko dlatego, że żyje na tym świecie trochę dłużej?" "To dziwne uczucie, kiedy potrafimy bardziej otworzyć się przed nieznajomym aniżeli przed kimś z własnej rodziny." "Owszem, zdarzyło się parę razy, że nie zdołał kogoś przejrzeć. Samego siebie, na przykład." "Ale ona nie ustała.
Tęsknota. Do diabła.
Mógł sobie z tym poradzić, jedynie unikając życia. Miłość wraz z tęsknotą pogrzebał gdzieś na samym dnie duszy."
"Tęsknota za domem jest rodzajem miłosnego zawodu. A nawet gorzej." "Strach przemienia twoje ciało jak nieudolny rzeźbiarz doskonały kamień (...) tyle, że rzeźbi cię od środka i nie widać ani odprysków ani kolejnych obtłukiwanych warstw. A ty stajesz się wewnątrz coraz cieńszy i coraz bardziej niestabilny, aż nawet najdrobniejsza emocja jest w stanie powalić cię na kolana. Jeden serdeczny uścisk i już myślisz, że się rozpadasz i giniesz." "Przechowujemy stare czasy. Przechowujemy stare wydania osób, które nas opuściły. My sami jesteśmy takim starym wydaniem, pod skórą, pod warstwą zmarszczek, doświadczenia, śmiechu. Tam jesteśmy jeszcze dawnymi osobami. Dawnym dzieckiem, dawną kochanką, dawną córką." "Czy szczęście to coś, co dostrzegamy dopiero, patrząc wstecz? Naprawdę nie zauważamy, kiedy jesteśmy szczęśliwi i rozpoznajemy to dopiero dużo później?" "Każdy człowiek ma taki wewnętrzny pokój, w którym czają się demony. I dopiero kiedy go otworzy i stawi im czoła, będzie naprawdę wolny." "I rzeczywiście da się krzyczeć sercem, tyle, że to tak bardzo boli." "Miłość to nie kwestia decyzji. Nie możemy nikogo zmusić, aby nas kochał. I nie ma na to żadnej recepty. Jest tylko sama miłość. A my jesteśmy na jej łasce i niełasce. Nic na to nie poradzimy."

Stąd, podsumowując, mnie osobiście ta książka pochłonęła bez reszty sprawiając, że chciałam jak najdłużej towarzyszyć bohaterom podczas ich wędrówki. Dlatego z całego serca - polecam!

Link do opinii
Avatar użytkownika - izabela81
izabela81
Przeczytane:2014-08-25, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam, 52 książki - 2014,
Marzeniem i zarazem celem głównego bohatera - Jeana Perdu stało się to, aby za pomocą książek "leczyć uczucia niezakwalifikowane jako cierpienie i niezdiagnozowane przez medycynę. Wszystkie owe śladowe emocje, porywy, którymi nie interesuje się żaden terapeuta rzekomo właśnie z powodu ich znikomości czy nieuchwytności. Na przykład poczucie, że znów kończy się lato. Albo uświadomienie sobie, że nie ma się już całego życia na szukanie swojego miejsca." Wychodzi mu to rewelacyjnie. Szkopuł w tym, że sam siebie nie potrafi uleczyć... To opowieść przede wszystkim o prawdziwej i różnej miłości. Ale także o wzajemnych relacjach, stracie, życiu i śmierci, poszukiwaniu samego siebie, przemijaniu, marzeniach, nadziejach, drugiej szansie i o tym jak ważne w naszym życiu mogą okazać się książki. To powieść o uzdrawiającej mocy literatury. Po przeczytaniu książki żałowałam, że taka Apteka Literacka nie istnieje naprawdę. Świat byłby prostszy. W książce znajdziemy również sporo pięknych i czasami zabawnych cytatów związanych z literaturą. Dodatkowym atutem jest kilka przepisów na aromatyczne dania kuchni prowansalskiej i spis wszystkich książek, które pojawiały się w rozmowach bohaterów powieści. Polecam wszystkim książkoholikom, naprawdę warto przeczytać!
Link do opinii
Oj męczę się z tą książką... I to bardzo... Odkładam ją (może wkrótce postanowię ją dokończyć)
Link do opinii
Avatar użytkownika - dayna15
dayna15
Przeczytane:2015-02-28, Ocena: 5, Przeczytałam, z_52 książki 2015 (181),
Widzę, że książka budzi mieszane uczucia wśród czytelników. Już sama nie wiedziałam, czy czytać, czy nie, ale ostatecznie przeczytałam i nie jestem rozczarowana. Może nie zachwycam się nią jakoś przesadnie, ale nie jest to zła książka. To pozycja, która skłania do przemyśleń, a nie lekkie romansidło dla każdego. Pokazuje historię pięknej, lecz skomplikowanej miłości Jeana Perdu do Manon, która mimo, że opuściła go przeszło 20 lat temu to wciąż jest miłością jego życia. Ogromnie mnie to poruszyło, bo osobiście marzy mi się taka wieczna miłość, Tytułowy lawendowy pokój jest dla mnie metaforą czegoś zakazanego i ukrywania własnych uczuć. Po przeczytaniu starego listu od ukochanej pan Perdu wraz z młodym pisarzem Maxem wyrusza w podróż swoją barką do Prowansji. Po drodze przeżywa różne perypetie i dzieli się z nami swoimi przemyśleniami. To książka, nad którą trzeba chwilę pomyśleć, przestudiować zachowania i charaktery bohaterów. Mamy też wstawki z dziennika Manon, jej postrzeganie świata i podejście do miłości, jej głód życia i pragnienie przeżywania wszystkiego intensywniej. Z czystym sumieniem oceniam tę pozycję na 5.
Link do opinii
Avatar użytkownika -

Przeczytane:2015-02-06, 52/2015,

Okładka tej książki, którą przyniosłam z biblioteki, a która już powinna do niej z powrotem trafić, może zwieść. To piękne pole lawendowe widniejące na niej wskazywałoby na to, że treść książki przeniesie czytelnika do Prowansji. Ale chociaż ta Prowansja jest  metą, ku której zmierza bohater "Lawendowego pokoju" to jednak zanim tam dotrze ten kto sięgnie po książkę odbędzie z nim daleką podróż w głąb niego samego i z Paryża na południe Francji, ale nie lądem, lecz co bardziej pasjonujące rzeczną trasą na ......pływającej księgarni. Bo Jean Perdu, mężczyzna w średnim wieku jest  księgarzem i na dodatek  księgarzem szczególnym a to nie tylko dlatego, że jego księgarnia o charakterystycznej nazwie "Apteka literacka" mieści się na barce zacumowanej  na Sekwanie, ale może przede wszystkim dlatego, że zachowuje się on jak aptekarz, który książki traktuje  jak lekarstwo na różne stany ducha swych klientów. Problem leży w tym, że sobie jakoś nie może pomóc, na swoje cierpienie nie potrafi znaleźć książkowego lekarstwa. Gdy odeszła  ta jedyna, ukochana Manon, a było to całe dwadzieścia lat temu poczuł się oszukany, dogłębnie urażony i wtedy zamknął w "Lawendowym pokoju" wszystkie dobre pełne miłosnych uniesień  wspomnienia, jego drzwi zastawił regałem z książkami i oddał się  wyłącznie swemu  zajęciu czyli sprzedaży książek i pomaganiu swym klientom w przywracaniu radości życia, by w ten sposób zapomnieć o swoim. Zasklepił się  tak w swym żalu a może jednak egocentryzmie, że list otrzymany od niej, według jego przypuszczeń pełnych banalnych wyjaśnień,  nie otwarty pozostawił w szufladzie stołu w pokoju, który kiedyś ona nazwała lawendowym pokojem. Gdy wreszcie go otwiera pod wpływem  nowej lokatorki kamienicy, w której  mieszka -  Catherine - okazuje się, że list rzuca zupełnie inne światło na powody odejścia Manon i to sprawia, że Jean pod wpływem wewnętrznego impulsu odcumowuje swą barkę z książkami, zabiera ze sobą młodego początkowego literata, który stracił wenę pisarską, dwa koty i wyrusza w wielką, pełną jak się okaże przygód podróż  na południe Ta podróż pozwoli mu zrozumieć dlaczego stało się to co się stało dwadzieścia lat temu, wybaczyć sobie a także, a może przede wszystkim  zamknąć minione dwadzieścia lat i powrócić do normalnego życia, i wreszcie znów z  niego korzystać w pełni u boku nowej miłości i w gronie nowych przyjaciół.

                O książce  zanim ją dojrzałam w bibliotece sporo czytałam, więcej dobrego niż złego.  Zebrała ona w przeważającej większości opinie pozytywne zachęcające do sięgnięcia po nią więc i ja, miłośniczka Francji i  lawendy,  nie  oparłam się temu tytułowi. I moja opinia o powieści Niny George też jest pozytywna, bo ja akurat lubię takie książki, w których spokojna w miarę leniwie tocząca się fabuła  zmierza ku dobremu zakończeniu i pozytywnie nastraja. A taki właśnie  jest "Lawendowy pokój" opowiadający pełną ciepła, kolorów i zapachów a nawet muzyki historię wzbudzających sympatię czytelnika bohaterów, którzy cierpią, zawierają znajomości, przyjaźnią się i kochają.

              Oczywiście "Lawendowy pokój" trudno zaliczyć do literatury wysokich lotów, ale jest to moim zdaniem bardzo dobre czytadło dające odprężenie a na dodatek pobudzające wyobraźnię klimatem odrobiny Paryża a głównie francuskiej prowincji  z jej miasteczkami.
A zatem to książka dla  tych, którzy lubią francuskie klimaty, ale również dla tych, którzy lubią zawarte w książkach mądrości życiowe...tym ich w "Lawendowym pokoju" nie zabraknie, bo akurat jest ich tu aż nadto....może nawet do przesady.
I oczywiście dla moli książkowych plusem są przywoływane na kartach powieści inne książki, mniej lub bardziej znane.

Link do opinii
Avatar użytkownika - justyna1
justyna1
Przeczytane:2015-01-07, Ocena: 6, Przeczytałam, 52 książki 2015,
na początku nie rozumiałam zachwytów nad tą książką ale muszę przyznać,że myliłam się. Ta książka jest wspaniała , to takie lekarstwo na duszę. Każdy odnajdzie w tej książce coś dla siebie. Ja odnalazłam spokój i umiejętność docenienia małych rzeczy:)
Link do opinii
Avatar użytkownika - Ivonne
Ivonne
Przeczytane:2015-01-04, Przeczytałem, 52/2015,
Pierwsza przeczytana książka w tym roku, w ramach czytelniczego wyzwania 52 /2015. Ciepła opowieść o miłości, ciągłym poszukiwaniu i życiowych wyborach. A w tle mnóstwo porad życiowych i książkowych lekarstw na każdy problem. Troszeczkę w środku mnie znudziła, akcja bardzo spowolniła, ale to tylko na kilkadziesiąt stron. Dalej jest już tylko dobrze. Polecam, to spokojna lektura, dająca nadzieję, że miłość istnieje. I nawet po wielu cierpieniach, długich latach samotności można zaznać szczęście u boku osoby podobnie doświadczonej przez los. Temat " książka jako lekarstwo" i księgarnia jako apteka- świetny! Rok czytelniczych uważam za dobrze rozpoczęty :)
Link do opinii
Avatar użytkownika - Sil
Sil
Przeczytane:2014-08-29, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 książki 2014,
Przejmująca i wszechstronna? Nieprzeciętna i wciągająca? Piękna i kojąca? A może dziwna? Od początku nie byłam pewna, czy fenomen Lawendowego pokoju mnie porwie. Wahałam się, czy chcę poznawać tę powieść. Porównywanie jej do innych, uznawanych za wybitne, dzieł, niezupełnie mnie przekonywało. Może nawet odstręczało mnie od lektury najnowszej powieści Niny George. Jednak w jej opisie było coś, jakiś niewidzialny pierwiastek, który mnie do siebie przyciągnął i sprawił, że zdecydowałam się na przeczytanie Lawendowego pokoju. Czy owa magiczna nuta, która przyciągnęła mnie do tej pozycji, przerodziła się w prawdziwy gejzer wrażeń? Odpowiedzi, a przynajmniej część z nich, znajdziecie w poniższym tekście. Jean Perdu od bardzo, baaardzo dawna, prowadzi w Paryżu Aptekę Literacką. Zamiast aspiryny i bandaży, serwuje zgłaszającym się do niego pacjentom - czytelnikom książki, które idealnie do nich pasują. Nie sprzedaje tego, co jest w danej chwili przez wszystkich wychwalane. Nie rzuca się na listy bestsellerów, nie skupia się na znanych nazwiskach. W głowie ma około trzydzieści tysięcy tytułów, na tak zwaną czarną godzinę, gdy wśród nich nie jest w stanie znaleźć odpowiedniego tytułu, zawsze może połączyć ze sobą kilka pozycji, tak jak lekarz łączy leki, by jak najszybciej wyleczyć pacjenta. Jest jednak jedna zasadnicza różnica między Perdu, a lekarzem. Do księgarza ludzie naprawdę wybierają się po lekturę. Nie spodziewają się otrzymać kuracji, mającej na celu uleczyć ich dotychczasowe życie. Niejednokrotnie, gdy Perdu zaczyna odradzać daną powieść i sugeruje, co gość Apteki Literackiej powinien przeczytać - klient czym prędzej opuszcza tę nietypową księgarnię. Zwykle jednak taki delikwent dość szybko wraca i korzysta z kuracji - lektury, zasugerowanej przez Jean'a. Przez dziesiątki lat, w trakcie których leczył Paryżan, nigdy nie zawiódł się na swoim instynkcie. Nigdy jednak nie spróbował zastosować się do własnych rad, a zdecydowanie miał pewien, szczelnie zamknięty, zastawiony regałami problem. Jaki? Czy przyjdzie czas, gdy Perdu zacznie myśleć o sobie? Co skrywa w tajemniczym, ukrytym pokoju? By się tego dowiedzieć, koniecznie należy sięgnąć po Lawendowy pokój, autorstwa Niny George. Czy było przejmująco i wszechstronnie? Nieprzeciętnie i wciągająco? Pięknie i kojąco? Może i po trochu zaznałam każdego z tych odczuć, jednak najbardziej dominujące było wrażenie, że Lawendowy pokój jest... dziwny. Książka jest zakręcona, miejscami tajemnicza, a także zdecydowanie przejmująca. Równocześnie Lawendowy pokój jest trudny i skomplikowany. Nie zawsze wiadomo, co dokładnie się dzieje i dlaczego. Akcja rozkręca się powoli, żeby nie powiedzieć, że się wlecze. Dziesięć, pięćdziesiąt, sto stron... a czytelnik wie niewiele więcej, niż wiedział podczas lektury pierwszej strony. Potem jednak coś zaczyna się dziać. Autorka puszcza do czytelnika oczko i zaczyna ujawniać kolejne karty z życia Perdu, ostatecznie dając nam odpowiedzi na wiele z początkowych pytań. Lawendowy pokój, choć nie wstrząsnął mną, choć nie rozłożył mnie na łopatki i nie wywołał lawiny łez, jest wart lektury, do której zachęcam. Sil
Link do opinii
Avatar użytkownika - wordila
wordila
Przeczytane:2014-12-28, Ocena: 3, Przeczytałam, 2014, Wyzwanie - powieści obyczajowe 2014,
Zachęcona szumem w internecie, recenzjami, sięgnęłam po nią, ale, niestety, rozczarowała mnie. Nie odnalazłam w niej jakiejś głębi, jest nudnawa, wręcz zmuszałam się, by kontynuować. Język, sposób prowadzenia narracji jest według mnie nieudany, przyciężkawy. Historia mocno naciągana, mało wiarygodni bohaterowie choć sam zamysł był ciekawy, ale jakoś tak się w realizacji... rozpłynął, stracił formę.
Link do opinii
Avatar użytkownika - patkabm
patkabm
Przeczytane:2014-12-14, Ocena: 6, Przeczytałam, 52 książki 2014,
Od dłuższego czasu czekałam na taką powieść. Dla mnie bardzo wzruszająca, niejednowymiarowa, z pomysłem, trochę filozoficzna. Historia Jean Perdu i Manon, pięknej, nieprzemijającej miłości w tle Apteki Literackiej czyli księgarni na barce. Tą książkę trzeba po prostu przeczytać!! Ucieszyłam się także z podsumowania na końcu książki z pozycjami do przeczytania.
Link do opinii
Avatar użytkownika - ppolzi
ppolzi
Przeczytane:2014-12-10, Ocena: 2, Przeczytałam, 26 książek 2014,
Książkę przeczytałam, gdy nie lubię zostawić niedokończonych pozycji. Historia opisana w książce mnie nie zachwyciła. Główny bohater - Jean Perdu właściciel barki "Apteki Literackiej" sprzedaje książki odpowiednie dla danej osoby. Po rozmowie z kupującym jest w stanie stwierdzić jaką książkę kupujący powinien przeczytać aby jej za mocno nie przytłoczyła itd. Perdu mieszka w kamienicy i siłą rzeczy zmuszony jest do interesowania się jej lokatorami. Choć bardzo tego nie lubi. Pewnego dnia do kamienicy wprowadza się nowa lokatorka. Cały czas płacze. Nie ma żadnych mebli więc Jean postanawia oddać jej swój stolik z "lawendowego pokoju". W szufladce stolika od 20 lat spoczywa list od jego kochanki. Nie przeczytał go wcześniej, gdyż nie był w stanie darować jej, że od niego odeszła w taki sposób. Jednak po tylu latach czyta ten lista za namową nowej właścicielki stolika. To co Perdu tam przeczytał tak nim wstrząsnęło, że postanowił udać się do Prowansji. W dniu wypłynięcia zabiera ze sobą Maxa - młodego pisarza, który próbuje odnaleźć swoją muzę. Różne perypetie i historie opisane w książce są nudne i przewidywalne. Płyną w górę rzeki, cumują, odbijają, poznają nowych ludzi. Po przybyciu do Prowansji drogi Maxa i Perdu rozdzielają się. Max poznał młodą traktorzystkę a Perdu osiadł w jednym z gospodarstw. Nie czuł się na siłach aby odwiedzić dom byłej ukochanej. Po odpowiednio długim czasie, przemyśleniu wszystkiego, przeżyciu żałoby odnajduje wreszcie jej farmę. Spotyka się z jej mężem oraz idzie na jej grób. Książka dziwna. Nie wiem skąd tyle pozytywnych opinii. Dla mnie ta książka do 13 rozdziału była nudna, dopiero od 14 - moment wypłynięcia - zaczęła mnie "wciągać" ale nie na tyle żeby mnie zachwyciła. Cały czas się zastanawiam po co on płynie, czy jest sens rozdrapywania starych ran, które się zagoiły, co ja bym zrobiła na jego miejscu itd. Jakąś puentę na końcu chyba odnalazłam, ale książka wg mnie filozoficzna - dlatego ocena 2
Link do opinii
,,Każdy człowiek ma taki swój wewnętrzny pokój, w którym czają się demony. I dopiero kiedy go otworzy i stawi im czoła, będzie naprawdę wolny". Ten cytaty z powieści ,,Lawendowy pokój" jest esencją historii zawartej na jej kartach. Historia, którą opowiada nam Nina George dotyczy każdego z nas. Każdy z nas nosi w sobie wewnętrzne niepokoje, lęki, rozterki, które chowa skrzętnie w zakamarkach serca. ,,Pływamy w nieprzelanych łzach i toniemy...". Dopiero zrządzenie losu, czasem przypadek powoduje, iż ból z naszego serca zaczyna się wylewać, wszak ,,dusza musi czasem popłakać by być szczęśliwa". Tutaj obserwujemy ból Jean'a Perdu, do którego sam boi się przyznać, chowa się przed nim, a jednocześnie przed całym światem, w takim amoku żyje 20 lat dopóki na swej drodze nie spotka równie nieszczęśliwej kobiety, która pomaga mu poznać siebie i nazwać kłębiące się w nim emocje. Jesteśmy świadkami rodzącego się głębokiego uczucia, a tym samym ponownych narodzin dwóch dorosłych boleśnie przez życie skrzywdzonych ludzi. Poznajemy też wiele innych barwnych, pełnych wyjątkowości osób, których historie połączy dryfująca na falach ,,Apteka Literacka". I tak jak książki dryfujące na barce po rzece raz spokojnej, czasem wzburzonej, tak życie bohaterów przybiera różne barwy, by w końcu osiągnąć odcień spokojnego niebiańskiego błękitu. Tej właśnie transformacji jesteśmy świadkami. Biorąc tę powieść do ręki spodziewałam się lekkiej, rozluźniającej lektury. Jednak jej nie dostałam. Otrzymałam za to pełną ,,ironii życia" historię, z której wyziera miłość, niesamowite silne więzi przyjaźni, samotność, pasja, oddanie, radość i co najważniejsze NADZIEJA.
Link do opinii
Avatar użytkownika - archer81
archer81
Przeczytane:2014-09-19, Przeczytałam,

Droga Tachykardio!

Czy myślisz, że czytanie przez księgarzy książek o książkach i o księgarzach to już jakieś zboczenie? A może w tym natłoku różnorakiej literatury książka o książkach to fenomen? Ja myślę, że „Lawendowy pokój” Niny George to właśnie taki fenomen literacki. To książka obok której nie można za żadne skarby świata przejść obojętnie. Bo to nie jest jedynie piękna historia o utraconej miłości, ale to także powieść o literaturze. Oraz o tym jaki leczniczy wpływ na nasze dusze mają książki.

Jean Perdu mieszka  w Paryżu. Na barce zacumowanej na Sekwanie prowadzi księgarnię „Apteka literacka”, i nie jest to zwykła księgarnia a On nie jest zwykłym księgarzem. Otóż Jean jest… (przynajmniej jak dla mnie) lekarzem dusz, a książki sprzedaje jako lekarstwa na różnego rodzaju rozterki , które trapią odwiedzających jego barkę ludzi. Potrafi uleczyć każde cierpienie. Podczas rozmowy z klientem swojej księgarni jest w stanie dostrzec to jaka książka uleczy drzemiący w nim ból, tęsknotę, czy też inną dolegliwość. Niestety sam sobie nie potrafi pomóc.
 Od dwudziestu jeden lat nie potrafi zapomnieć o kobiecie z którą  mieszkał w swoim małym paryskim mieszkaniu, a tytułowy „Lawendowy pokój” był ich całym światem. Pokój zamknięty jest na głucho od momentu kiedy Ona zniknęła z jego życia, ale za sprawą przypadku wszystko się zmienia.
Do mieszkania naprzeciwko wprowadza się nowa lokatorka. Kobieta po przejściach, która po tym jak opuścił ją mąż zaczyna wszystko od nowa. Jak to zazwyczaj bywa na początku drogi Catherine ma ze sobą tylko walizkę, a mieszkanie jest słabo umeblowane. Catherine potrzebuje stołu, przy którym mogła by jeść lub pisać listy. Jean postanawia podarować nowej sąsiadce stary mebel, który stoi nieużywany w zapomnianym lawendowym pokoju, i którego on już nie potrzebuje. I tak w ręce Jean’a trafia list, który od dwudziestu jeden lat leżał zapieczętowany w szufladzie stołu podarowanego sąsiadce.   List napisany przez kobietę, która przed laty go opuściła. Wiedziony impulsem odcumowuje swoją barkę z księgarnią i wraz z Maxem młodym pisarzem wyrusza wzdłuż Sekwany do Bonnieux, gdzie mieszkała ukochana.

Nie jest to książka jakich wiele na półkach księgarń. Może dlatego, że to książka o książkach i o ich wpływie na ludzkie życie. Może też dlatego, że księgarnia na statku jest magiczna. I każdy kto o niej przeczyta zapragnie się w niej znaleźć. Posłuchać szeptu książek, zaszyć się w jednym z foteli i chłonąć klimat tego miejsca. Bo pomysł stworzenia księgarni na barce jest zacny.

Poza tym Nina George stworzyła wyjątkowego i niesamowitego bohatera Jean’a Perdu. Po pierwsze stworzył takie miejsce jak „Apteka literacka” – księgarnia na barce. Po drugie potrafił czytać w ludzkich duszach i „czytając między wierszami” wiedział jaka książka przyniesie ukojenie. Jean to nie jest typowy księgarz, to farmaceuta sprzedający książki jako najlepsze lekarstwa na wszelkie bolączki. Bo przecież książki takie właśnie powinny być.

„Lawendowy pokój” wyróżnia wśród innych powieści jeszcze to, że akcja całej historii nie toczy się w jednym miejscu. Kiedy główny bohater odbija od brzegu, wyrusza w podróż Sekwaną po malowniczej części Francji. Autorka swoimi opisami idealnie oddała klimat tamtych miejsc. Czasami miałam wrażenie, że podróżuję razem z bohaterami do Tulonu przez Awinion, Bonnieux, Aix-Provence i Marsylię.

Książki tej zdecydowanie nie należy czytać jednym tchem. Tą historią należy się delektować jak najlepszym winem. Najlepiej prosto z Francji. Ja tak właśnie zrobiłam. Dlaczego? Bo nie chciałam tak szybko rozstawać się z bohaterami.

Polecam!!!

Pozdrawiam

PS:
W języku francuskim „perdu” znaczy nie mniej nie więcej : zgubiony lub zagubiony.
Czy Jean Perdu odnajdzie siebie lub czy odnajdzie to czego szuka musisz Tachykardio przekonać się sama. Ja na kartach tej książki znalazłam wszystko czego szukałam, ale przecież każdy szuka czegoś innego.

Archer

 

Link do opinii
Avatar użytkownika -

Przeczytane:2014-09-18, Mój księgozbiór, Ulubione, Rok 2014,
Jest to książka, którą powinna przeczytać każda osoba, która nie może uporać się lub nazwać swoich uczuć. Z każdej strony wylewa się mądrość, momentami miałam odczucia jakby autor mówił o mnie, moich rozterkach, problemach, jakby mnie znał i potrafił wejść do mojej duszy. Nikt z nas nie wie co nas czeka, a czasami decyzje podejmowane w bólu zaważają na całym naszym życiu. Później, aby sobie uświadomić i dojść do porządku dziennego, zacząć rozróżniać uczucia i aby wyzbyć się żalu potrzeba dużo długich lat. Opisy są dość długie i troszkę męczące, ale po przeczytaniu całości stwierdziłam, że warto było po nią sięgnąć.
Link do opinii
Bardzo się zawiodłam na tej lekturze. Zachęcona samymi pozytywnymi recenzjami nie mogłam się doczekać,kiedy zacznę ją czytać. Niestety, historia wg mnie jest banalna i nudna. Nie rozumiem zachwytów i tak wysokich ocen. Skończyłam ją czytać tylko dlatego, że bardzo nie lubię niedokończonych lektur. No i jednak miałam nadzieję, że może coś się stanie, że zmienię zdanie. Jedna z gorszych lektur, jakie ostatnio czytałam. Nie polecam!
Link do opinii
Avatar użytkownika - AnnaP
AnnaP
Przeczytane:2014-08-04, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam, Wyzwanie - książki pełne emocji 2014,
I kolejna, która trafia na półkę z ulubionymi książkami. Zakochałam się w lawendowej opowieści. Nie lubię pisać o treści książek, bo zwykle wtedy odnoszę wrażenie, że zdradzam aż za dużo. Dlatego tym razem bardziej skupię się na tym, co czułam, kiedy czytałam tą książkę i czym mnie urzekła. Historia głównego bohatera to temat, który nie po raz pierwszy przewija się w literaturze. Kobieta, która odeszła i złamane męskie serce. Wspomnienia, które nie dają żyć i przytłaczające obrazy z przeszłości, które wracają w najmniej spodziewanym momencie - to wszystko zamknięte w małym pokoju o ścianach koloru lawendy. Bohaterowie "Lawendowego pokoju" to zbieranina różnych ludzi, których łączy posiadanie określonej pasji. Większość z nich czyta też książki i z nich, dzięki cennym radom Jeana Perdu, czerpie pokrzepienie. Mamy trochę klasycznych książkowych postaci - wścibskie i plotkujące baby, które jednak da się polubić, zagubionych oraz jeszcze bardziej zagubionych i artystów cierpiących na brak weny. Jedni potrafią gotować, inni nie, natomiast każdy ma jakiś problem, któremu musi stawić czoło. Nina George w swojej opowieści używa bardzo plastycznego języka, który sprawia, że podczas lektury w głowie same pojawiają się kolejne sceny. Do tego opisuje przyrodę i krajobrazy tak cudowne, że przez większość czasu czytałam te opisy po dwa razy, tak bardzo mi się podobały. Ale nie tylko piękne widoczki przypadły mi do gustu. Cała opowieść jest tak przyjemna i ciepła, że w ogóle nie czułam się zmęczona czytaniem, a lekki styl autorki to kolejny plus tej książki. Nie było postaci, która by mnie irytowała czy wywołała jakieś negatywne odczucia. Wszystkich bohaterów od razu polubiłam - markotnego pisarza-debiutanta z mojego rocznika i tego dziwnego protagonistę/aptekarza/rzecznego sprzedawcę książek, nawet wielką nieobecną, która pojawiała się tylko we wspomnieniach i jako narratorka pamiętnika. Tu muszę wspomnieć, że te nieliczne fragmenty wpisów z dziennika i listy tylko wzbogacają i tak barwną już fabułę. Jest jeszcze jedna rzecz, o której nie mówi opis, a która wydaje mi się bardzo istotna - cała ta historia opowiada o podróży ze stolicy Francji do Prowansji. Towarzyszy jej pyszna francuska kuchnia charakterystyczna dla tego pięknego regionu, mnóstwo fajnych książek, dwa kochane koty - Kafka i Lindgren, słynne francuskie wina z pobliskich winnic i pola lawendy. Lawenda w jedzeniu, na ścianach pokoju; jej wyjątkowy zapach i soczysty fioletowy kolor.. "Lawendowy pokój" to barwna i pachnąca opowieść o radzeniu sobie ze swoją bolesną przeszłością i podejmowaniu niełatwej walki o spokojną przyszłość. Catherine, jedna bohaterek wykreowanych przez Ninę George, powiedziała parę słów, które idealnie opisują całą tą książkę i są jednocześnie wartościową wskazówką dla każdego, kto nie chce niczego żałować i żyć pełnią swojego życia: Każdy człowiek ma taki swój wewnętrzny pokój, w którym czają się demony. I dopiero kiedy go otworzy i stawi im czoła, będzie naprawdę wolny. (s. 319) Na końcu znajdziemy parę przepisów na aromatyczne dania kuchni prowansalskiej i spis wszystkich książek, które przewinęły się w rozmowach bohaterów powieści. Pierwsza wymieniona przez Jeana Perdu książka to "Rok 1984" Orwella, a ponieważ uwielbiam tą historię to byłam podwójnie dobrze nastawiona do dalszego czytania. I nie zawiodłam się. Recenzja z: www.book-loaf.blogspot.com
Link do opinii
Niektóre książki są jak "jajko z niespodzianką". Zwodzą czytelnika pięknym opakowaniem i opisem okładkowym pozwalając mu wysnuć wnioski, że trzyma w rękach lekką, trochę banalną powieść idealną na relaks po ciężkim dniu. A kiedy zagłębia się w lekturze przekonuje się, że został narażony na emocje i wrażenia jakich się nie spodziewał. Tak właśnie jest z „Lawendowym pokojem” Niny George, która nie tylko okazała się zachwycającą ale też trudną i niepowtarzalną opowieścią o miłości. Głównym bohaterem książki jest pięćdziesięcioletni Jean Perdu - właściciel nietypowej księgarni o nazwie "Apteka Literacka”, w której aplikuje czytelnikom książki niczym medykamenty na rożne dolegliwości ciała i duszy. I choć potrzeby klientów doświadczony księgarz potrafi dostrzec w mgnieniu oka, sobie pomóc nie potrafi i tak od ponad dwudziestu lat egzystuje zapominając, co to życie. Przyczyną tego stanu jest oczywiście miłość oraz rozstanie, którego bólu nie były w stanie ukoić dwie dekady. I pewnie życie Jeana nadal płynęłoby tym samym azymutem, gdyby nie przypadkowo odnaleziony list, który sprowokował mężczyznę do działań o jakie sam siebie nie posądzał.



Tak, Jean przez wiele lat pielęgnował w sobie ból. Zbudował nawet mur, którym chciał odgrodzić się od wspomnień ukochanej kobiety, ale wystarczył mały impuls i jego skrzętnie wznoszona budowla runęła niczym domek z kart, popychając mężczyznę do ostatecznych rozrachunków z przeszłością. Te kilkadziesiąt słów, których nie chciał nigdy poznać dostarczyło mu nie tylko odpowiedzi na bezgłośnie wypowiadane pytania, ale też ujawniło gorzką prawdę przynosząc uświadomienie ile stracił przez własny upór i błędne przeświadczenie. Jean Perdu ma dwa oblicza. Pierwsze jest dla świata i najbliższego otoczenia, w którym jawi się jako stateczny dżentelmen mający z racji wykonywanego zawodu specyficzny stosunek do książek. Samotnik, minimalista, nieczuły na kobiece wdzięki. Typowy stary kawaler żyjący z dnia na dzień, podejmujący uprzejme pogawędki z sąsiadami i grzecznie dotrzymujący sekretów współlokatorek kamienicy zaczytujących się w literaturze erotycznej. Natomiast drugie oblicze, gdzie dopuszcza tylko siebie to zraniony i zgorzkniały mężczyzna, którego życie zakończyło się w dniu odejścia ukochanej. Uśpiony wulkan, pełen sprzecznych uczuć i demonów przeszłości zamkniętych w wewnętrznym pokoju, którego nie otwiera, ponieważ ma świadomość, że ten krok wiązałaby się z koniecznością stawienia im czoła. Autorka stworzyła bohatera z krwi i kości i pozwoliła czytelnikowi wejść z butami w jego życie. Dołożyła wszelkich starań aby przedstawić wiarygodne portrety psychologiczne wykreowanych postaci. Czytelnik nie ma najmniejszych problemów ze zrozumieniem targających nimi uczuć, wątpliwości czy podejmowanych decyzji. Ta książka to powieść drogi, pokazująca, że aby uporać się z pewnymi wydarzeniami nie można pójść na skróty, a kluczem do sukcesu są drobne kolejno następujące po sobie kroki. „Lawendowy pokój” to niesztampowa historia o miłości, która przychodzi nieproszona i staje się sensem życia. Nie ckliwa, nie nasycona wyznaniami, ale mimo to pokazująca potęgę uczucia łączącego dwoje ludzi. Odkrywająca blaski i cienie stanu emocjonalnego, który nie tylko uszczęśliwia i uskrzydla, ale przynosi cierpienie, rozczarowanie i straty. Poruszająca, zaskakująca i pobudzająca do refleksji oraz przemyśleń. I choć nie wciąga od pierwszych stron, a momentami przynosi znużenie, to warto się z nią zmierzyć, żeby mieć szansę na te niesamowite przeżycia, które autorka zafundowała czytelnikowi na ostatnich kartach powieści. Polecam, ale tylko tym, którzy nie boją się czytelniczych wyzwań i oczekują od powieści więcej niż lekkiej i przyjemnej przygody.
Link do opinii
Avatar użytkownika - artemis
artemis
Przeczytane:2014-08-29, Ocena: 6, Przeczytałam,

Książka, na którą natknęłam się w empiku zaledwie kilka dni po jej premierze. Wahałam się czy ja kupić, sporo o niej czytałam i nie wiedziałam czy to na pewno jest książka dla mnie. Mimo to skusiłam się na nią i teraz już wiem, że to był dobry wybór!


Nie wiem nawet jak zabrać się do opisu tej książki, nie wiem co Wam o niej napisać prócz tego, że jest w pewnym sensie wyjątkowa, tak to dobre słowo. To historia, którą przeczytać może każdy i każdy znajdzie w niej co innego. Właśnie dlatego jest inna niż wszystkie.

O czym jest ta wspaniała książka? Jest w niej tyle wątków, że aż trudno je wymienić, tak by żadnego nie pominąć. Opowiada o miłości aż po grób, o życiowych błędach, strachu, czytelnictwie, dzieciństwie, o miłości męża do żony, matki do nienarodzonego dziecka, przygodzie, podróży, a to wszystko połączone w jedną spójną całość.

Główny bohater nazywa się Jean Perdu. Posiada własną księgarnię, która nosi niecodzienną nazwę "Apteka literacka", on sam jest farmaceutą. Jako niesamowity obserwator podczas krótkiej rozmowy potrafi zrozumieć z jakimi problemami borykają się jego klienci, nie sprzeda nikomu niewłaściwej książki, ona jest bowiem lekarstwem na problemu duszy!
Jest to postać dosyć wyjątkowa! Księgarz, który nie sprzeda Ci książki jaką chcesz tylko jaką potrzebujesz? To w końcu jakiś absurd! Jean Perdu to w to człowiek, który kocha książki ponad wszystko i ma do nich dosyć oryginalne podejście.

"Pani wybaczy. To, co pani czyta jest na dalszą metę bardziej decydujące aniżeli to, kogo pani poślubi, ma ch?re madame." Co więcej ponad wszystko szanuje książki. W tym miejscu warto się zastanowić czy i my potrafimy docenić wysiłek jaki autor włożył w to by nam zaprezentować swoje uczucia, myśli i przemyślenia. Gdy sąsiadka Perdu chwali mu się, że przeczytała książkę Wilde w 2h, ten nie jest zachwycony, a wręcz zniesmaczony! Jak sam odpowiada pisarz poświęcił na jej napisanie 6 lat, siedział za to w więzieniu, a Pani nie była mu wstanie poświęcić więcej niż 2h?
Jest to również osoba, która cierpi z powodu nieszczęśliwej miłości, z powodu opuszczenia przez ukochaną, jak sam sądzi. Codziennie umiera po trochu, nie potrafiąc przez 21 lat otworzyć listu od niej. Jedynym, któremu książki nie potrafią pomóc jest on sam.

To książka, ucząca życia, lecząca duszę. Dla wszystkich nieszczęśliwie zakochanych, samotnych, szukających odpowiedzi na wiele pytań. To powieść, do której powrócisz jeszcze nie raz, chcąc chłonąć każdą prawdę życiową jaką w sobie zawiera. Bowiem to nie tylko powieść o miłość do książek, ale i o miłości do ludzi, Ci którzy czytają mają szansę wejść w inny świat i znaleźć lekarstwo na swoje problemy, jednak wszystko i tak musimy przeżyć po swojemu i właśnie o tym jest ta książka.

Co jeszcze mogę o niej napisać? Nie przepadam za gotowaniem, ale kocham jeść! Zawsze mnie irytuje, gdy czytam książkę i zastanawiam się czy to co jedzą jest smaczne, a nawet nie wiem, gdzie na to znaleźć przepis. Książka zawiera w sobie malutki zbiór przepisów, jak choćby na przepyszne lody lawendowe! Jak dla mnie coś pięknego!

Na ostatnich stronach zawiera również kilka rad samego Jean'a Perdu, dotyczącego jego lekarstw, do którego naprawdę warto zajrzeć!

Link do opinii
Avatar użytkownika - Iwona067
Iwona067
Przeczytane:2014-08-22, Ocena: 6, Przeczytałam, 52 ksiązki 2014,
Książka, o której głośno ostatnio w Internecie. Zachęcona niezliczonymi cytatami i recenzjami sięgnęłam po nią i ja. Jean Perdu jest księgarzem posiadającym własną księgarnię, ale nie taką zwykłą, tradycyjną. Jego Apteka Literacka, czyli księgarnia na barce cumującej na wodzie, to miejsce niezwykłe. Pełne książek, które leczą, pocieszają, wprowadzają w odpowiedni do sytuacji nastrój. Jakim cudem książki mogą leczyć? Dzięki ich właścicielowi. Jean potrafi rozpoznać aktualne samopoczucie klienta i dobrać mu odpowiednie lekarstwo - książkę z "biblioteki uczuć". Niejednokrotnie naraża się na irytację kupującego, gdy odmawia sprzedania konkretnej pozycji, bo ta nie jest odpowiednia dla danej osoby. Nie zraża go to, uszczęśliwia ludzi aplikując im lecznicze dawki literatury. "Perdu używał w tym celu słuchu, wzroku i instynktu. Potrafił podczas jednej rozmowy dosłyszeć, co dolega danej duszy. Odczytać do pewnego stopnia z każdego ciała, jego postawy, jego ruchów i gestów, co nim kieruje i co je przygniata. No i miał wreszcie to co jego ojciec nazywał "widzeniem słuchem" (s. 34). Jednak mimo, że jest literackim lekarzem ludzkich dusz nie potrafi uleczyć siebie. Pewnego dnia otwiera adresowany do niego list. List od ukochanej kobiety, która odeszła dawno temu bez słowa. Rozpamiętując utraconą miłość próbuje odnaleźć równowagę i spokój wewnętrzny. Wybiera się w podróż w poszukiwaniu odpowiedzi na liczne pytania, szuka również autorki pewnej książki. Ta podróż to ucieczka barką, bez pieniędzy, z przypadkowo poznanymi ludźmi. Ucieczka również od Catherine - nowej miłości, przed którą tak bardzo Perdu się wzbrania. W kolejnych przystaniach, które odwiedza przeżywa drobne przygody, poznaje nowych ludzi, rozmyśla i marzy. O miłości, tęsknocie, chęci posiadania własnej rodziny. Wreszcie w Bonnieux odnajduje spokój, odwiedzając dom zmarłej przed laty ukochanej, żegna się z nią i wreszcie może rozpocząć nowe życie. Po latach rozterek i niepewności jest miejsce na miłość i realizację marzeń - powoli powstaje "Wielka Encyklopedia Niewielkich Uczuć". "Lawendowy pokój" Niny George to opowieść o miłości, opowieść napisana pięknym językiem, pełna mądrych cytatów i filozoficznych rozmyślań. Ale dla mnie to równocześnie apoteoza książki. "Chciał by poczuła nieskończoność, jaką oferują książki. Ich nigdy nie zabraknie. I nigdy nie przestaną kochać swojego czytelnika lub czytelniczki. Wobec wszelkiego, co nieobliczalne, są jedynym elementem, na którym można polegać. Wobec życia. Wobec miłości. Także po śmierci" (s. 430). Książki, miłość do nich obecne są na kolejnych kartach tej pięknej powieści. Bo "czytanie - niekończąca się podróż. Długa, ba, wieczna podróż, w trakcie której stajemy się łagodniejsi, czulsi i bardziej ludzcy" (s. 132). A tytułowy lawendowy pokój? No cóż...istnieje, ale o tym przekonajcie się sami. Zachęcam. Warto.
Link do opinii
Avatar użytkownika - Amarisa
Amarisa
Przeczytane:2014-07-28, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam, 52 książki 2014,

"Miłość jest jak mieszkanie. W mieszkaniu zaś należy korzystać ze wszystkiego, niczego nie zakrywać, anie nie >>chronić<<. Żyje naprawdę ten, kto na dobre zamieszkał w miłości i nie boi się żadnego z pomieszczeń, nie lęka się żadnych drzwi. Kłótnia czy czuły uścisk - jedno i drugie jest tak samo ważne. Przyciągać się i odpychać. Kluczowe jest, by korzystać z każdego pokoju miłości. Inaczej zadomowią się w nim duchy i złe zapachy. Zaniedbane pomieszczenia i domy bywają wszak upiorne i cuchnące."

"Literacka Apteka" to księgarnia mieszcząca się na barce, należąca i prowadzona przez Jeana Perdu. Swą nazwę zawdzięcza Kästnerowi, niemieckiemu pisarzowi i satyrykowi, który wydał m.in "Liryczną apteczkę domową" będącą zbiorem jego poetycko-leczniczych utworów. Marzeniem i celem Jeana stało się to, aby za pomocą książek "leczyć uczucia niezakwalifikowane jako cierpienie i niezdiagnozowane przez medycynę. Wszystkie owe śladowe emocje, porywy, którymi nie interesuje się żaden terapeuta rzekomo właśnie z powodu ich znikomości czy nieuchwytności. Na przykład poczucie, że znów kończy się lato. Albo uświadomienie sobie, że nie ma się już całego życia na szukanie swojego miejsca." I o dziwo wychodzi mu to nad wyraz dobrze. Potrafi dojrzeć w ludziach to, o czym marzą, czego pragną, bądź przed czym uciekają i naprawdę im pomóc. Szkoda tylko, że owa umiejętność nie sprawdza się w jego przypadku. Od ponad dwudziestu lat zmaga się z cierpieniem, które mimo upływu tylu lat od chwili, kiedy bezpowrotnie utracił coś, na czym bardzo mu zależało, ani trochę nie zmalało, nie dało chwili wytchnienia. Przed laty był naprawdę szczęśliwym człowiekiem, a wszystko z powodu pewnej kobiety. Oddał jej nie tylko swoje serce, ale również całe swe jestestwo. Była dla niego wszystkim, sensem życia, powodem, by wstawać kolejnego dnia, powietrzem, którym oddychał, promykiem słońca na twarzy. Aż któregoś dnia opuściła go bez słowa pozostawiając po sobie jedynie pustkę, gdyż wszystko to, co miał, odeszło wraz z nią. Mijały kolejne lata, podczas których żył i robił wszystko tak, aby nie przywodzić na myśl tamtych wspólnie przeżytych chwil, pełnych uniesień, namiętności, miłości, wspólnych rozmów toczonych pod rozgwieżdżonym niebem, szaleństw, którym razem się oddawali. Zaprzestał nawet wymawiać jej imię, gdyż niosło ono jedynie ból rozdzierający jego duszę. Jednakże wszystkie jego starania, wieloletnie wysiłki, próby podźwignięcia się z ogromu cierpienia, którego doznał, legły w gruzach w ciągu zaledwie jednego dnia. Nowa sąsiadka przyniosła mu list, który odnalazła w szufladzie mebla podarowanego jej przez Perdu. Napisała go kobieta, która przed laty złamała mu serce, a to, co mu w nim wyznała sprawiło, że pod księgarzem ugięły się nogi. Dociera do niego, że zmarnował dwadzieścia lat życia... Pod wpływem impulsu Jean postanawia wybrać się do Prowansji. To tam wszystko się poniekąd zaczęło i tam powinno się zakończyć. W jego osobistej, intymnej podróży towarzyszyć mu będą młody pisarz, którego przerósł odniesiony spektakularny sukces, oraz książki, gdyż bez nich nie potrafi się obyć. A zwłaszcza bez jednej - "Zorzy południowej" Sonary, której lektura wielokrotnie pomagała mu w chwilach, kiedy panowanie nad nim przejmowało cierpienie, ból i tęsknota po stracie ukochanej. Jak zakończy się ta podróż? Czy Perdu znajdzie odpowiedzi na wszystkie dręczące go pytania? Czy w końcu uda mu się uleczyć swą strzaskaną duszę? Odnajdzie upragniony spokój, czy też już na zawsze skazany będzie na cierpienie?

"Czy wiesz, że pomiędzy końcem a nowym początkiem istnieje coś jeszcze? To czas zranienia, Jeanie Perdu. Jest jak bagno pochłaniające marzenia, troski i zapomniane zamiary. W tym czasie stąpasz wolniej. Nie lekceważ, Jeanno, tego okresu przejścia pomiędzy pożegnaniem a nowym początkiem. Daj sobie czas. Nieraz progi są szerokie, musisz zrobić więcej niż jeden krok."

Piękna, piękna i jeszcze raz piękna! Taka właśnie jest ta historia. Dosłownie brakuje mi słów, by opisać wszystko to, co z sobą niesie, jak wielkie emocje przekazuje i jak bardzo zmienia postrzeganie na życie tych, którzy ją przeczytają. Moje zmieniła na pewno i jestem jej za to niezmiernie wdzięczna. To opowieść o życiu i śmierci, prawdziwej miłości i bolesnej stracie, bólu istnienia i poszukiwaniu samego siebie, przemijającym życiu i tęsknocie za utraconymi latami. O marzeniach i zdeptanych nadziejach, drugiej szansie tam, gdzie nie widziało się już sensu bycia. O żalu za niewykorzystanymi szansami i o przegapieniu promyków radości, które odeszły bezpowrotnie. O niewierze we własne siły i niskim poczuciu własnej wartości. O wpływie dzieciństwa, przeżyć z przeszłości na nasze przyszłe życie, na to kim jesteśmy i jacy jesteśmy, na postrzeganie samego siebie. To opowieść o tym, co kryje się na dnie ludzkiej duszy. Ale nie tylko. To również historia, która pozwoli Wam zrozumieć, jak ważne w naszym życiu mogą być książki. Ta "nieskończoność, jaką oferują (...) Ich nigdy nie zabraknie. I nigdy nie przestaną kochać swojego czytelnika lub czytelniczkę. Wobec wszelkiego, co nieobliczalne, są jedynym elementem, na którym można polegać. Wobec życia. Wobec miłości. Także po śmierci." Bo nie wiem, czy zdajecie sobie z tego sprawę, że "Bywają powieści, które można określić raczej jako towarzyszy podróży. Niektóre zaś są jak policzek. Inne z kolei jak przyjaciółka, która okryje nas ciepłym kocem jesienią, kiedy nadchodzi nas melancholia. A niektóre... no cóż. Niektóre są jak różowa wata cukrowa, zamigoczą nam w głowie na parę sekund i pozostawią z niczym. Jak krótki i namiętny romans." To, w jaki sposób autorka "Lawendowego pokoju" pisze o życiu, miłości, wszelkich uczuciach oraz, co dla mnie osobiście jest równie ważne, o książkach sprawiło, że pokochałam tę historię całym sercem i polecać ją będę każdej osobie złaknionej opowieści, która dogłębnie porusza i na zawsze już pozostanie w pamięci. Dołącza więc do mych ulubionych powieści zaraz obok "Cienia wiatru" Carlosa Ruiza Zafona i "Jane Eyre. Autobiografia" Charlotte Brontë. Nina George ma w swym dorobku ponad dwadzieścia powieści i blisko sto opowiadań. Jeśli są one choć w połowie tak dobre jak "Lawendowy pokój" - biorę w ciemno!

"Każdy człowiek ma taki swój wewnętrzny pokój, w którym czają się demony. I dopiero kiedy go otworzy i stawi im czoła, będzie naprawdę wolny."

Moja ocena: 6/6

Wszystkie cytaty pochodzą z "Lawendowego pokoju"


http://magicznyswiatksiazki.pl/?p=12579

Link do opinii
Avatar użytkownika - Anika77
Anika77
Przeczytane:2023-12-21, Ocena: 5, Przeczytałem,

W zaciszu pokoju, przytulona jak kot do ciepłego kominka, zanurzona w wiekowym fotelu, który pasuje do mojego ciała, jak dopasowana jedwabna sukienka, z babciną poduszką na kolanach, przeczytałam książkę o prawdziwej męskiej przyjaźni, utraconej złudnej i odnalezionej miłości. Książkę o książkach, które nadają sens naszemu życiu, pocieszają w smutku, przytulają w tragedii, rozśmieszają w ponure dni i leczą. Cudowna, urzekająca lektura.
Polecam

Link do opinii

Urzekła mnie historia Jean'a. Duma nie pozwoliła bohaterowi być szczęśliwym. Czy tylko duma? Jean bał się zranienia, zachował się jak tchórz, który napawał się swoim cierpieniem i było ono istotą jego egzystencji. Po 2 dziesięcioleciach nadszedł impuls by schować dumę do kieszeni i zacząć żyć - dokończyć historię starej, niespełnionej wielkiej miłości i odkryć na nowo siebie. Pozbyć się strachu przed nieznanym, otworzyć na świat i ludzi.

Historia Paryżanina porwała moje serce.
Daje nadzieję, wiarę, siłę by walczyć o siebie, swoje marzenia oraz, że nigdy nie jest za późno by zmienić swój świat!

Link do opinii
Avatar użytkownika - masumi21
masumi21
Przeczytane:2018-01-20, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam,
Link do opinii
Avatar użytkownika - Poczytajka
Poczytajka
Przeczytane:2014-11-02, Ocena: 6, Przeczytałam, ***Z książkami w tle,

„Lawendowy pokój” to powieść na jaką czekałam, książka nietuzinkowa, taka, jakie uwielbiam i na jakie trudno trafić. Co mnie w niej urzekło?…  Po pierwsze… historia wiecznej miłości Jeana i Manon, uczucia silniejszego niż śmierć, które trwa pomimo wszystko i na przekór wszystkiemu. Miłość bezwarunkowa, którą bohaterowie cieszyli się przez pięć lat i która nadal trwa, pomimo pewnego sierpniowego dnia, kiedy to Manon bez słowa opuszcza Jeana i wyjeżdża do swojego domu na południe Francji. Jean przez kolejne 21 lat swojego życia nie potrafi zapomnieć, nie umie przestać kochać, nie jest zdolny nawet do złości. Dlaczego Manon odeszła bez słowa wyjaśnienia? Po drugie… cudowna pasja Jeana Perdu do książek, które mają do spełnienia nową rolę – są lekarstwami na smutki i choroby duszy, a księgarnia to po prostu „Apteka Literacka”, gdzie oferuje się zainteresowanym stosowną terapię. Bohater posiada nawet pewne antidotum na dolegliwości swojego złamanego serca w postaci „Zorzy Polarnej” Sanary, ale książka przynosi mu tylko nieznaczną ulgę w cierpieniu. Co zatem musi zrobić Jean, aby wreszcie uleczyć swoje serce? 

Po trzecie… wspaniały, intrygujący rejs z północy na południe Francji – rzekami i kanałami z Paryża do słonecznej Prowansji, gdzie pośród urokliwego krajobrazu czas płynie wolniej, a problemy i tragedie nabierają zupełnie nowego wymiaru. Jest to swego rodzaju podróż po nowe życie, nowy początek. Czy rzeczywiście bohaterowi uda się przekroczyć próg końca i rozpocząć życie od nowa?

Po czwarte… ogromna ilość mądrych prawd o…

– życiu: ” Czas spędzony razem jest nieprzemijalny, nieśmiertelny. A życie wcale się nie kończy. Śmierć ukochanych osób jest tylko progiem pomiędzy końcem, a nowym początkiem.”

– wspomnieniach: „Wspomnienia są jak wilki. Nie da się od nich odgrodzić w nadziei, że Cię zignorują.”

– miłości: „Miłość to nie kwestia decyzji. Nie możemy nikogo zmusić żeby nas kochał. I nie ma na to żadnej recepty. Jest tylko sama miłość. A my jesteśmy na jej łasce i niełasce. Nic na to nie poradzimy.”

– książkach: „Książka to lekarz i lekarstwo w jednym. Stawia diagnozę i jednocześnie wyznacza terapię.”

I wiele innych, które są prawdziwe, zawsze aktualne i nigdy nie tracą na znaczeniu.

Po piąte…, po szóste… mogłabym tak jeszcze długo wymieniać. „Lawendowy pokój” to książka niecodzienna, opowiada o przyjaźni, poszukiwaniu sensu i pomysłu na życie,  rozliczeniu z przeszłością, a więc każdy odnajdzie tu temat, jaki go zainteresuje. To jest powieść do której można i powinno się wracać – historia, którą należy przeczytać!
 
Polecam.

Link do opinii
Inne książki autora
Księga snów
Nina George0
Okładka ksiązki - Księga snów

Życie człowieka to suma wyborów. Dokonuje ich w każdej sekundzie. Ale czy wie, jakie naprawdę będą ich skutki? Czy może sprawić, by zły wybór doprowadził...

Księżyc nad Bretanią
Nina George0
Okładka ksiązki - Księżyc nad Bretanią

Nigdy nie jest za późno, by rozpocząć nowe życie Nowa powieść autorki bestsellerowego „Lawendowego pokoju” Dla Marianne podróż do Paryża miała...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Niewolnica elfów
Justyna Komuda
Niewolnica elfów
Jak (nie) zostać królową
Katarzyna Redmerska ;
Jak (nie) zostać królową
Lucek
Iwonna Buczkowska ;
Lucek
Mykoła
Michał Gołkowski ;
Mykoła
Jak ograłem PRL. Z gitarą
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Z gitarą
Faza kokonu
Joanna Gajewczyk ;
Faza kokonu
Bapu, opowieść o dobrym maharadży
Monika Kowaleczko-Szumowska
Bapu, opowieść o dobrym maharadży
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy