"Chciał, by poczuła nieskończoność, jaką oferują książki. Ich nigdy nie zabraknie. I nigdy nie przestaną kochać swojego czytelnika lub czytelniczki. Wobec wszelkiego, co nieobliczalne, są jedynym elementem, na którym można polegać. Wobec życia. Wobec miłości. Także po śmierci."
Głównym bohaterem książki jest Jean Perdu - właściciel księgarni "Apteka Literacka", który rzeczywiście sprzedaje różnego rodzaju powieści niemalże jak lekarstwa... Jednak w tym przypadku mają działać one na duszę człowieka, jego złamane serce czy wszelkie inne niepowodzenia z jakimi dana osoba spotkała się w swoim życiu. Jean idealnie potrafi poznać, co ktoś nosi w sobie i rozwiązywać problemy poprzez lektury. Jednak nie potrafi uleczyć swojego cierpienia, jakie ciągnie się za nami aż dwadzieścia lat. Wszystko ma związek oczywiście z kobietą, która niegdyś od niego odeszła. Jednak któregoś dnia jego życie ulega diametralnej zmianie, gdy po tym długim czasie, w końcu otwiera list pozostawiony przez ukochaną... Informacja w nim zawarta sprawia, że główny bohater na swojej księgarni - statku rozpoczyna morską wędrówkę w towarzystwie młodego pisarza Maxa. Czego Jean dowiedział się w liście pozostawionym przez kobietę? Jakie przygody czekają bohatera podczas tej podróży? I co jeszcze wydarzy się na drodze jego życia? To pytania, na które odpowiedź znajdziecie, jeśli sami sięgniecie po "Lawendowy pokój", a uwierzcie mi - zdecydowanie warto.
Książka Niny George pochłonęła mnie bez końca. Co prawda, jej czytanie zajęło mi dłużej niż to bywa zazwyczaj, ale nie dlatego, że czytało się ją ciężko. Chciałam po prostu móc tak długo, jak to możliwe, stopniowo wkraczać w historię głównego bohatera, wraz z nim przemierzać nieznane dotąd tereny, uczyć się na własnych błędach i zrozumieć czym tak naprawdę jest to nasze, jakże niezwykle kruche, życie. Wraz z tą lekturą przeżywałam tysiące sprzecznych uczuć, momentami będąc rozbawioną, w pewnych fragmentach sfrustrowaną na taką czy inną sytuację, aż oczywiście w końcu - wzruszoną... Ta historia daje nieco do myślenia, pokazuje, że z jednej strony to niebywałe jak bardzo można kogoś pokochać, iż w ciągu dwudziestu lat życia nie potrafi się go ułożyć z kimkolwiek innym. Jednocześnie może zadziwiać - dlaczego ktoś marnował tak dużo czasu na rozmyślanie, przecież jeśli ktoś odszedł, powinno było jakoś wyprzeć go ze swojego serca, spróbować pokochać na nowo zamiast żyć przeszłością. Stąd postawa głównego bohatera była dla mnie poniekąd zagadkowa, po części sprawiając, że na początku go nie rozumiałam, by w końcu zobaczyć, w czym tkwił prawdziwy sens - dlaczego tak bardzo kochał i nie potrafił przestać...
Jeśli chodzi o samych bohaterów, uważam, że Nina George wykreowała ich naprawdę dobrze. Niektórzy - tak jak Jean Perdu - mogli wydawać się na początku oziębli, niemalże bez emocji, które jednak były w nich przez cały czas, osadzone gdzieś głęboko wewnątrz. Inni z kolei rozbrajali swoim pozytywnym, czasami nieco zagubionym sposobem bycia, jak chociażby pisarz Max Jordan (swoją drogą, to bardzo polubiłam tego bohatera), jeszcze inni tak krusi, swoją wrażliwością w jakiś sposób poruszający, jak chociażby Catherine, a także tacy, których na początku mogłabym lekko potępić za prezentowaną postawę, po czym będąc już przy końcu lektury zaczęłam rozumieć i wręcz podziwiać, jednocześnie będąc pełna wzruszenia (Manon). Tak czy siak, bohaterowie zdecydowanie byli dobrze wykreowani i z każdym z nich w jakiś sposób się zżyłam.
To, co mi się jeszcze podobało to oczywiście motyw lawendy... Już sama okładka przyciąga wzrok i zarówno ona, jak i wcześniejsze recenzje sprawiły, że bardzo, ale to bardzo chciałam posiąść tę książkę na własność, po czym jak najszybciej zagłębić się w lekturze. Dodatkowo, można zauważyć tę lawendę w wielu momentach - począwszy od tytułowego pokoju, pomieszczenia nieco owianego tajemnicą, ale przede wszystkim związanego z licznymi wspomnieniami, poprzez przysmaki z ich wykorzystaniem, a przede wszystkim wiąże się z Prowansją - jednym z miejsc, w których toczy się akcja książki, a tym samym licznymi, lawendowymi polami... A gdy już jestem przy tych miejscach, gdzie toczyła się fabuła, nie sposób nie wspomnieć o jednym aspekcie: czytając książkę, miałam nieodpartą chęć by móc tak realnie znaleźć się we Francji: zarówno w Paryżu, jak i mnóstwie innych opisywanych przez autorkę, malowniczych miasteczkach.
Polecam tę książkę każdemu, kto lubi historie miłosne, ale nie tylko takie, a po prostu książki, które coś wprowadzą do życia... Bo "Lawendowy pokój" to nie tylko powieść o miłości - która swoją drogą jawi się tutaj pod wieloma postaciami: jako uczucia pomiędzy dwojgiem ludzi, poprzez miłość macierzyńską, silniejszą niż wszystko inne, aż po sympatię jaką darzymy książki - lekarstwa na nasze poszarpane dusze. To także historia mówiąca sporo o przyjaźni, o strachu przed nieznanym, straconych nadziejach, błędach, jakie często my - ludzie popełniamy, o tym, czy umiemy sobie wybaczyć niektóre decyzje, a także o sile wspomnień, jakie każdy z nas nosi w sobie i tylko od nas zależy czy towarzyszą nam bardzo mocno czy jednak mniej intensywnie... A przede wszystkim to książka o samym życiu i śmierci, pozwalająca nam w jakiś sposób zrozumieć te pojęcia, ale także o przemianie, jaką bohaterowie doświadczają: w tym oczywiście Jean Perdu, ale także Max Jordan. Piękna, po prostu piękna książka. Dodatkowo z językiem tak niemalże poetyckim, że czytając ją, co rusz sięgałam po ołówek by zakreślać najbardziej trafiające do mnie fragmenty. Stąd - kilkoma z nich chciałabym się z podzielić i być może dzięki temu zachęcić do sięgnięcia po tę książkę.
Stąd, podsumowując, mnie osobiście ta książka pochłonęła bez reszty sprawiając, że chciałam jak najdłużej towarzyszyć bohaterom podczas ich wędrówki. Dlatego z całego serca - polecam!
Wydawnictwo: Otwarte
Data wydania: 2014-07-30
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 344
Tytuł oryginału: Das LAvendelzimmer
Język oryginału: niemiecki
Tłumaczenie: Paulina Filippi-Lechowska
Ilustracje:Daniel Malak/Eliza Luty/Clive Nichols/Maurice Kohl
Dodał/a opinię:
StillChangeable
Życie człowieka to suma wyborów. Dokonuje ich w każdej sekundzie. Ale czy wie, jakie naprawdę będą ich skutki? Czy może sprawić, by zły wybór doprowadził...
Nigdy nie jest za późno, by rozpocząć nowe życie Nowa powieść autorki bestsellerowego „Lawendowego pokoju” Dla Marianne podróż do Paryża miała...
Kochać to czasownik, określa czynność… zatem trzeba ją wykonać. Mniej gadać, więcej robić. Nieprawdaż?
Więcej