Nie raz i nie dwa obiecywałam sobie, że nigdy, ale to przenigdy nie dam się nabrać na tekst reklamowy ,,książka w stylu Imienia róży". W dziewięciu przypadkach na dziesięć, tak zapowiadana powieść tak się ma do arcydzieła Umberto Eco jak Mona Lisa do kopii narysowanej kredkami przez gimnazjalistę. Czasami jednak nachodzą mnie wątpliwości. Może niesłusznie się uprzedzam? Może nie trzeba się zniechęcać? Przecież trafiają się czasem utalentowani gimnazjaliści, a że kredkami można pięknie malować udowodnił dawno temu Wyspiański. No i ta imponująca sprzedaż we Francji! Dałam się skusić i sięgnęłam po powieść "Ludzie wiatru", pierwszy tom cyklu "Rycerze Sycylii" Od razu powiem - to nie był szczególnie udany pomysł. Może książka nie obraziła jakoś szczególnie mojej inteligencji i poczucia estetyki, ale podczas lektury wynudziłam się jak mops.
Nawet mniejsza z tym, że akcja początkowo ciągnie się niczym guma do żucia. W końcu mamy do czynienia z pierwszym tomem długiego cyklu, więc przydługą rozbiegówkę można by darować. Gorzej, że autorka stosuje rozwiązania może nie żenujące, ale niezbyt finezyjne. Zacznijmy od tego, że czym innym jest inspiracja czyimś dziełem, a czym innym nieudolne małpowanie. Przepraszam za kolokwializm, ale ,,naśladownictwo" jest zbyt delikatnym słowem na to, co autorka wyrabia. Mamy więc parę bohaterów - starego mistrza z tajemniczym życiorysem i towarzyszącego mu w śledztwie młodego adepta oraz niekończące się dialogi z gatunku ,,cóż dostrzegłeś mój uczniu?". A propos dialogów, Moore upiera się, żeby całe tło historyczne przedstawić nie jako komentarz odautorski, ale w dialogach właśnie. Efekt jest naturalny niczym chińska zupka w proszku.
Zbiera się grupa spiskowców, ludzi nie tylko obeznanych z polityką, ale żyjących nią na co dzień, którzy uważają za stosowne zrobić sobie wstępnie wykład z historii najnowszej Europy. Przy czym nie dzielą się bynajmniej żadnymi plotkami, najnowszymi odkryciami, czy pilnie strzeżonymi tajemnicami. Gdzież tam! Owi konspiratorzy przebywają konno dziesiątki mil, by się spotkać i oznajmić, że królowa Bona umarła.
Wyobraźcie sobie wujka Janka i wujka Zdzich, prowadzących mniej więcej taką dyskusję:
- Jak ci wiadomo, kochany Zdzichu, obecnie nam panującym prezydentem jest Andrzej Duda, urodzony roku pańskiego 1972 w mieście słynnym Krakowie, wybrany na to zaszczytne stanowisko latem roku ubiegłego.
- Masz rację, drogi Janie, a małżonce jego na imię Agata. Przed nim zaszczyt ten piastował Komorowski Bronisław...
- Tak, ten sam co to zastąpił świętej pamięci Lecha, ofiarę katastrofy...
I tak dalej, i tak dalej... Co jedna rewelacja, to bardziej zaskakująca.
Na wszystkie bóstwa literatury! Wiadomo, że nikt tak nie rozmawia. A na koniec perełka. Zbierają się ci konspiratorzy, konspirują, konspirują, konspirują, przez wiele stron konspirują i co? I nic? Posiedzieli, pokonspirowali i pojechali sobie, nie za bardzo wiadomo gdzie i po co. Cała ta wycieczka była wyłącznie po to, by nieświadomego czytelnika zaznajomić z tłem historycznym. No, proszę....
I last but not least. Zagadka kryminalna. Co z zagadką? Ano ,,zjawia się i znika", że posłużę się słowami piosenki. Autorka zarzuca przynętę, sugeruje na początku tajemniczą zbrodnie, by potem na długo o niej zapomnieć i zająć się zupełnie innymi sprawami. Tajemnica wraca dobrze za połową tekstu, a jej rozwiązanie jest tak oczywiste, że to aż niewiarygodny. Tylko dlatego nie odgadłam kto jest sprawcą, że najzwyczajniej w świecie nie mogłam uwierzyć w tak banalne rozwiązanie. Ech.... Może tom drugi będzie lepszy?
Informacje dodatkowe o Ludzie wiatru:
Wydawnictwo: W.A.B.
Data wydania: 2009-04-01
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
970-83-7414-663-0
Liczba stron: 314
Tytuł oryginału: Le peuple du vent : L'épopée des Normands de Sicile
Język oryginału: francuski
Tłumaczenie: Justyna Sozańska
Dodał/a opinię:
nureczka
Sprawdzam ceny dla ciebie ...