Od bardzo dawna nie przeczytałam książki w 1 dzień. „Małe sekrety” wciągają tak bardzo, że nie sposób odłożyć książki.
Nie spodziewajcie się arcydzieła i literatury z wyższej półki. Możecie natomiast liczyć na świetną rozrywkę, ciekawie opowiedzianą historię i zaskakujące zakończenie!
Marin i Derek są (na pierwszy rzut oka) szczęśliwym i zamożnym małżeństwem. Pewnego dnia ich czteroletni syn zostaje porwany. Śledztwo, niestety, nie przynosi oczekiwanych rezultatów, nie udaje się odnaleźć dziecka ani sprawcy porwania. Mija półtora roku od zdarzenia, kiedy Marin odkrywa, że mąż ją zdradza. Więcej na temat fabuły nie powiem, wystarczy że wydawca na okładce zdradza za dużo – nie czytajcie opisu przed lekturą powieści.
„Małe sekrety” to świetnie opowiedziana historia o tym, że każdy z nas ma jakieś tajemnice, każdy coś ukrywa. To także opowieść o tym, ile jesteśmy w stanie zrobić, ile poświęcić, by odzyskać tych, których kochamy.
Chociaż sam temat porwania dziecka, tajemnic i kłamstw w związku pojawia się dość często w thrillerach, tutaj nie czuć wtórności. Czytało się tę powieść świetnie.
Polecam! W kategorii „thriller na raz” to pozycja obowiązkowa!
Wydawnictwo: Muza
Data wydania: 2020-11-12
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 448
Tytuł oryginału: Little Secrets
Dodał/a opinię:
Monika Kruszyńska
Paris Peralta, instruktorka jogi, siedzi na podłodze w łazience z brzytwą w ręku. W wannie pełnej krwi leży jej martwy mąż. Ona nic nie pamięta z ostatniego...
Jak głęboko można pogrzebać tajemnice i ukrywać rozpacz? Jak długo można kłamać? Jak długo można z tym żyć? Kiedy szesnastoletnia Angela Wong, najpopularniejsza...