Ci którzy pamiętają moją recenzję „Wymarzonego domu”, recenzję daleką od entuzjazmu, mogli dziwić się mogli, że w zakładce „teraz czytam” pojawiła się kontynuacja czyli „Wymarzony czas”. Dlaczego się pojawiła? Bo nie lubię zrażać się do autora, lubię czytać całą serię a tu mamy kontynuację. Bo… bo okładka jest piękna. Bo jestem kobietą i rządzą mną hormony a głównym powodem jest brak powodu :P
Książkę otwiera enigmatyczna scena starcia kobiety i mężczyzny. Nie wiemy kim oni są, o co poszło. W następnym rozdziale wracamy na stare śmieci, czyli do Malowniczego, urokliwego miasteczka gdzieś na końcu świata, gdzie życie toczy się innym rytmem. Nieznajoma z pierwszego rozdziału pojawia się z córka w środku miasteczka i budzi ciekawość mieszkańców. Marta, bo tak zwie się owa niewiasta, przyjechała do Magdy, sympatycznej bohaterki pierwszego tomu serii, która porzuciła swoje życie i kupiła dom i już całkiem się w miasteczku zaaklimatyzowała. Marta studiowała ongi z Magdą a teraz znalazła się w tak podbramkowej sytuacji, że postawiła wszystko na jedną kartę i postanowiła odnaleźć przyjaciółkę i zjawić się u niej z wizytą. Jakaż to podbramkowa sytuacja Marta nie wyjaśnia. Nie mówi nic, wszystko osnuwa tajemnica. Jak się dowiemy później, tajemnica zaiste jest poważna i Marta zachowuje się nieodpowiedzialnie a Magda jest naiwna. Co się dzieje dalej, w zasadzie wszystko i nic. Na mieszkańców Malowniczego jak na Hioba spadają kolejne plagi, zacznijmy od tego, że pierwsza plotkara przestaje plotkować, co zaburza życie wsi. Magda ma problemy z formalnościami aby stać się rodziną zastępczą(ach ta okrutna biurokracja), do miasteczka wraca ojciec Julki czyli sławny Kacper i też zaczyna broić.
Przez większą część książki miałam w głowie pytanie „no fajnie, ale po co to?”, mamy kolejne czytadło, w malowniczych(nomen omen) okolicznościach przyrody, miasteczko jest podzielone na dobrych i tych co szkodzą Magdzie, gdzieś tam się błąka jakaś tajemnica(osoba Marty), łajdactwo(Kacper), zabawne sytuacja(Kwaśniakowa), proza życia(problem z dziewczynkami), dramaty(dom dziecka). Wątków jest sporo, ale ciągle nie mam przekonania do sposobu ich poprowadzenia, mam wrażenia, że to po łebkach jest.
Żeby było jasne, książkę czyta się bardzo dobrze i wiem, że wiele kobiet będzie nią zachwyconych od początku do końca. Gdyby nie był to egzemplarz recenzyjny wtedy tak, koło połowy(góra) rzuciłabym ją w kąt i sklęła się za głupotę i za wydane pieniądze na darmo. Szczęście w nieszczęściu, że musiałam doczytać do końca. I bardzo dobrze. Zakończenie jest mocne, emocjonujące. Nie powiem, łezka w oku mi się zakręciła. Zachciało mi się takiego miejsca, takiego momentu w życiu, gdy wszystko się układa, nie idealnie, ale toczy się po właściwym torze.
Wydaje mi się, że zrozumiałam za co czytelniczki kochają Magdalenę Kordel i żałuję szczerze, że innych Jej książek nie znam. Z tej książki bije ciepło, jak słońce wczesnojesienne, bursztynowe i pokrzepiające. Bije wiara w to, że miłość zwycięża i jak długo dookoła mamy życzliwych ludzi, a w sercu sprawy za które warto walczyć, będzie dobrze.
Gdyby nie ta końcówka, nie ta iluminacja, nie napisałabym zbyt dobrze o tej książce, ale warto się przełamać, spojrzeć z innej perspektywy… i za to dziękuję.
Czy polecam książkę? Na pewno nie odradzam. Moim zdaniem jest lepsza niż tom pierwszy. : )
Informacje dodatkowe o Malownicze. Wymarzony czas:
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 2014-06-19
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
978-83-240-3126-9
Liczba stron: 352
Dodał/a opinię:
Kasiek
Sprawdzam ceny dla ciebie ...