Tytułowa bohaterka "Margo" to córka cierpiącej na depresję i prostytuującej się matki oraz nieznanego ojca. Mieszka w Bone, miasteczku tak ponurym jak to tylko możliwe, takim w którym na próżno szukać nadziei na lepsze jutro. Swój dom nazywa "pożeraczem". Pożeraczem tego co dobre i ujawniajacego tego co złe.
Jedynym światłem w jej pełnym ciemności życiu staje się niepełnosprawny sąsiad Judah. Poruszający się na wózku chłopak szybko zjednuję sobie sympatię dziewczyny.
"Margo" to nie jest historia z kategorii tych "i żyli długo i szczęśliwie". Przecież Fisher nie jest z takich znana. Ona tworzy genialne historie skupiające się na psychologii bohaterów.
Kiedy, któregoś dnia w Bone znika siedmiolatka, z którą Margo często jeździła tym samym autobusem, dziewczyna postanawia wyjaśnić tę sprawę na własną rękę.
Prawda okażę się bardziej brutalna niż mogłaby przypuszczać nasza główna bohaterka. Bardziej brutalna niż mogłabym przypuszczać ja sama. Nie chcę psuć wam przyjemności z jej odkrywania, dlatego nie ujawnię, kto stał za zniknięciem małej Nevaeh.
Znacie powiedzenie "Oko za oko, ząb za ząb"? Na pewno.
W "Margo" dostajemy jego rozbudowaną wersję "Oko za oko. Krzywda za krzywdę. Ból za ból".
"Uśmiecham się smutno do księżyca. Niektórzy widzą w jego kształcie obcięty paznokieć, ale ja dostrzegam raczej wykrzywione usta. Księżyc jest zły, zazdrosny o słońce. Ludzie robią nikczemne rzeczy nocą, pod pustym spojrzeniem księżyca. Uśmiecha się teraz do mnie, dumny z mojego grzechu. Ja nie jestem dumna, nic nie czuję. Oko za oko, mówię sobie. Krzywda za krzywdę."
Zadam wam pytanie. Jak daleko byście się posunęli gdybyście wiedzieli, że ktoś zrobił coś złego. Poszlibyście na policję i to zgłosili? A co, gdybyście nie byli pewni, czy wymiar sprawiedliwości wam uwierzy, czy dowody jakie macie będą wystarczające? Czy wzięlibyście sprawiedliwość we własne ręce?
Czytając "Margo" zaczęłam się mocno zastanawiać nad własnym zdrowiem psychicznym. Dlaczego? Bo gdzieś w głębi duszy, mój mózg zaczął usprawiedliwiać zbrodnię.
"Jestem Margo Moon. Jestem morderczynią. Wierzę w poezję zemsty. [...] Nadszedł czas, nadszedł czas, nadszedł nasz... na polowanie."
Powiem jedno - umysł autorki jest tak pokręcony, jak moje włosy po myciu, gdy zasnę bez ich wcześniejszego wysuszania.
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Data wydania: 2017-01-11
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 352
Tytuł oryginału: Marrow
Dodał/a opinię:
confessbymags
- Masz fajną torbę - mówi, pokazując ją najmniejszym palcem. Resztki uśmiechu wciąż błąkają się w kącikach jego ust. - Zakupy i takie tam. Ja bynajmniej bym takiej torby nie nosił.
- Bynajmniej być nie nosił?
Przygryza dolną wargę, przyglądając mi się uważnie. Po tym, jak mruży oczy i kiwa głową na boki, rozpoznaję, że to odruchowe.
- Taki żart. Sprawdzałem cię. Nie cierpię ludzi, którzy źle używają słowa "bynajmniej". Teraz możemy być przyjaciółmi, jeśli chcesz.
- Bynajmniej.
Serce można oddać tylko raz Nie, nie jestem bez winy, ale zanim mnie osądzisz, pozwól, że coś Ci powiem. Pomyśl o mężczyźnie, którego kochasz...
Mroczna, hipnotyzująca historia, która może się przydarzyć każdemu. W dniu swoich trzydziestych trzecich urodzin popularna pisarka Senna Richards...
A ty od czego jesteś uzależniona? (...)
- Czy to nie oczywiste? (...)
- Sarkazm, brawo.
- Od jedzenia. A dokładniej od pączków. Ale wezmę wszystko, co wysoko przetworzone.
Więcej