Jakby szwedzka wersja Samych Swoich
A prawie się udało ze sobą skończyć... I to nie raz. Ale gdyby nie to, że próby samobójstwa Ovego okazały się nieudane, nie mógłbym nacieszyć się tą słodko-gorzką opowieścią.
Fredrik Backman bezpretensjonalnie zobrazował lwią część życia głównego bohatera. Historia mężczyzny imieniem Ove jest tak szczera, że nie sposób poddać ją klasycznej ocenie. Główna postać ma nadzwyczajny punkt widzenia, zasady, swoją filozofię życia i... saaba. Książka kupiła mnie już pierwszą stroną, gdzie Backman na wstępie ostrzega, że to nie będzie łatwy charakter. Reakcje ludzi muszących znieść jego towarzystwo, jego intencje i prostolinijne poglądy to solidna uczta dla czytelnika. Nie zapomniał również, aby pokazać niełatwą prozę życia oraz łapiącą za gardło historię miłości i potrzeby powrotu do towarzystwa swojej zmarłej żony. Krótkie rozdziały z komicznymi, przekornymi tytułami mogą sugerować, że lektura będzie satyrycznym pamiętnikiem, ale tak naprawdę to poważna polemika o tym, jak walczyć z pustką, która prędzej, czy później człowieka dopadnie. Jednak najbardziej spodobało mi się podchwycenie stylu narracji od pierwszoplanowej postaci. Autor jakby snuł kolejne losy jej językiem - dobitnym, zimnym, wulgarnym, ale szalenie prawdziwym i wiernie przybliżającym to, co Ovemu leży na sercu.
"Jakby" to słowo klucz. Widać je na każdym kroku. Już dawno nie czytałem książki z takim wysypem porównań. I choć z jednej strony jest ich zbyt dużo to z drugiej oddają cały entuzjazm, jaki autor zapewne chciał przelać na papier konstruując fabułę. Jestem pod wielkim wrażeniem tych wyszukanych analogii, które oddają kompletność wszystkich postaci i mam poczucie, że opowiadają nawet czytelnikowi więcej niż przeżywają oni sami. Skojarzenie z kultową, mroczną polską komedią, nie jest przypadkowe. Tak jak w Samych Swoich, tak i ta książka jest w końcu również historią porządnej kłótni sąsiedzkiej, w którą, bądź co bądź wciągnięte są liczne, bliskie skłóconym osoby. Skandynawska wersja ma inną jakość. Czy lepszą, to każdy niech stwierdzi sam.
Myślę, że do lektury mogą być zaproszone osoby, które są szczególnie wrażliwe na przemycane w literaturze głębokie przemyślenia i refleksje. Oto przykłady:
"Ojciec Ovego mówił: Jeśli nie możesz polegać na człowieku w sprawie czasu, to w ważniejszych sprawach tym bardziej"; "Na smutku trudno polegać, bo jeśli ludzie go nie podzielają, to on potrafi podzielić ich". Nie znam również piękniejszego fragmentu, który traktuje o tęsknocie, a który można u Backmana znaleźć:
"Ove zabrał z domu niebieski składany fotel z plastiku i stawia go w śniegu, żeby na nim posiedzieć. To może trochę potrwać, wie o tym. Zawsze potrzebuje czasu, żeby opowiedzieć Sonji, że zamierza zrobić coś, co się jej nie spodoba. Starannie zamiata śnieg z całego nagrobka, żeby bez przeszkód się widzieć."
Nie ulega wątpliwości, że Mężczyzna imieniem Ove to naprawdę wartościowa powieść, którą trzeba przeczytać. To rzekłbym poradnik, jak przyjąć pomoc, ale i jak się nią dzielić. Jak w niełatwej sytuacji, którą zesłał nam los zrobić kolejny krok. Moim kolejnym krokiem będzie z pewnością skonfrontowanie książki z jej ekranizacją.
Wydawnictwo: Marginesy
Data wydania: 2022-12-07
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 352
Tytuł oryginału: En man som heter Ove
Dodał/a opinię:
bookprotector
Wzruszająca i pełna uroku opowieść o życiu i potrzebie bycia sobą Zwykła powieść o niezwykłych ludziach. A może na odwrót. Elsa ma siedem lat i...
Mistrzowsko opowiedziana historia, która ujmuje uczciwością i szczerością Na podstawie pierwszej opowieści o mieszkańcach Björnstad powstał serial HBO Miasto...