Okładka książki - Miłość bez przedawnienia

Miłość bez przedawnienia


Ocena: 5.67 (3 głosów)
opis

Nieczęsto trafiam na książki, które nie tylko opowiadają historię, ale też zatrzymują mnie w miejscu. Zmuszają do tego, by przestać gonić za kolejną stroną i po prostu... poczuć. Miłość bez przedawnienia nie jest kolejnym romansem, nie jest też klasyczną autobiografią – to świadectwo człowieka, który zawiódł siebie i innych, ale mimo wszystko postanowił się nie poddawać.

Robi King napisał książkę, której chyba sam wcale nie chciał napisać. Przynajmniej tak to odczuwałam. W jego słowach czuć ból, wstyd, gniew – ale też rozpaczliwą potrzebę zrozumienia samego siebie. Nie wybiela się. Nie szuka usprawiedliwień. I może właśnie dlatego z taką siłą uderza.

Zaczął niewinnie – jak wielu. Chciał być silny, idealny, podziwiany. Sterydy, treningi, ambicje. A potem – powolna, niemal niezauważalna utrata rzeczy najważniejszych: relacji z kobietą, która była dla niego wszystkim, samego siebie, a w końcu – wolności.

Nie czytałam tej książki jako historii „kogoś obcego”. Czytałam ją, jakby opowiadała o kimś mi bardzo bliskim, kto nie miał odwagi powiedzieć mi tego wszystkiego prosto w oczy.

Wspomnienia o ukochanej – Natalii ... to nie są opisy zakochania. To są rozdziały przesiąknięte żalem, tęsknotą i poczuciem winy. Nie wiemy do końca, kim ona była – może nie musimy. Ona symbolizuje wszystko to, co mogliśmy ocalić, ale nie zrobiliśmy tego na czas. Czułam ogromny ciężar, kiedy autor mówił o niej w czasie przeszłym. Nie jak o kobiecie, którą utracił fizycznie – ale jak o kimś, do kogo nie ma już powrotu, bo zniszczył zbyt wiele, zbyt głęboko. To ten rodzaj straty, który boli całe życie, choć czas leci dalej.

W końcówce książki pojawia się coś, czego nie nazwałabym happy endem, ale raczej światełkiem. Przebaczenie. Nie od innych – ale od siebie. Może niepełne, może nie do końca szczere jeszcze. Ale pierwsze.

To nie jest historia ku pokrzepieniu. To historia ku refleksji. Nie daje recepty, nie mówi: „patrz, da się”. Ona raczej pyta: „czy naprawdę musisz najpierw wszystko zniszczyć, żeby zrozumieć, co miało wartość?”

Styl Kinga jest bardzo surowy. To nie literatura piękna. To zapis z wnętrza człowieka. Bez metafor, bez gier językowych – i to właśnie sprawia, że trafia. Tam, gdzie boli. Tam, gdzie czytelnik nie chce zaglądać. A powinien. Momentami wręcz miałam wrażenie, że czytam coś, czego nie powinnam – jakby autor dopuścił mnie zbyt blisko, jakby jego spowiedź była zbyt osobista. Ale potem zrozumiałam, że właśnie to jest sednem tej książki. On ją napisał dla siebie – a my, czytelnicy, jesteśmy tylko świadkami.

Po przeczytaniu … Byłam przez kilka dni w ciszy. Niby normalnie funkcjonowałam, ale w środku czułam, że coś zostało we mnie mocno poruszone. Ta książka nie uzdrawia. Ona wyciąga blizny na wierzch i pyta: „i co z nimi zrobisz teraz?”. Zaczęłam się zastanawiać nad własnymi relacjami. Nad tym, czego nie mówię, co tłumię, co udaję. Jak często przekraczam siebie w pogoni za czymś, co wcale nie daje szczęścia.

Czy warto po nią sięgnąć? Zdecydowanie tak. Polecam ją, ale nie za styl, nie za fabułę. Za odwagę. Za autentyczność. Za to, że w czasach filtrów i pozorów ktoś pokazał swoją brzydotę i nie uciekł od konsekwencji.

Informacje dodatkowe o Miłość bez przedawnienia :

Wydawnictwo: b.d
Data wydania: 2025-02-14
Kategoria: Inne
ISBN: 9788397440906
Liczba stron: 342
Dodał/a opinię: Małgosia Brzeska

więcej
Zobacz opinie o książce Miłość bez przedawnienia

Kup książkę Miłość bez przedawnienia

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Recenzje miesiąca Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy