Czy macie ochotę na książkę, która poruszy Was do głębi? Która wywoła w Was prawdziwy emocjonalny huragan? Taką, przy której nie da się przejść obojętnie, bo zmusza do wewnętrznej walki z własnymi uczuciami i przekonaniami? Bo ja właśnie taką książkę przeczytałam. To opowieść, która stawia przed nami pytania bez jednoznacznych odpowiedzi. Po której stronie stanąć? Czy w ogóle jest jakaś dobra albo zła strona? Gdzie kończy się granica miłości, a gdzie zaczyna coś, czego "nie wolno"? Czy miłość może być zakazana? Czy może istnieć uczucie, które nie ma prawa zaistnieć, a jednak się pojawia?
Ta historia wstrząsnęła mną, poruszyła coś głęboko wewnątrz, zostawiła mnie z tysiącem myśli i jeszcze większą ilością emocji. Jeśli szukacie książki, która zostanie z Wami na długo, to pozwólcie, że opowiem Wam o "Miłości i koloratce" Wiolety Klimkiewicz…
To moim zdaniem bardzo udany debiut Wiolety Klimkiewicz. Autorka podjęła się tematu, który dla wielu może być kontrowersyjny, trudny, ale właśnie przez to tak wciągający i intrygujący. Już sam tytuł mnie zainteresował, a do tego piękna, przyciągająca wzrok okładka, to wszystko zagrało idealnie.
Ta książka wywołała we mnie wiele emocji. Naprawdę wiele. Od wzruszeń, przez wewnętrzne dylematy, aż po kontrowersyjne refleksje. To emocje z życia wzięte, szczere, prawdziwe, bliskie. Czytając tę historię, miałam wrażenie, że to wydarzyło się naprawdę. Że to opowieść, którą ktoś gdzieś kiedyś naprawdę przeżył. I wiem, że dla jednych będzie to historia trudna do zaakceptowania, dla innych poruszająca, a jeszcze dla innych może po prostu neutralna. Wszystko zależy od tego, jak patrzymy na religię, na duchowość, na księży, na związki i przede wszystkim na samą miłość.
Autorka pokazała wielką wewnętrzną walkę, jaką toczą bohaterowie. Ona – Małgorzata jest żoną, matką, osobą wierzącą, oddaną rodzinie i Kościołowi. On – ksiądz Dawid oddał swoje życie Bogu, ale… pokochał ją. Oboje się zakochują i to nie jest lekka historia. To jest walka o każdą myśl, każdy dotyk, każde spotkanie. To nie romans, który przelatuje przez strony, tylko dramat pełen napięcia, pełen dylematów i ogromnej siły emocji.
Najbardziej poruszyło mnie jedno pytanie, które padło w tej książce i które nie daje mi spokoju: czy można kochać dwóch mężczyzn jednocześnie? To pytanie otwiera całą burzę w sercu i umyśle. Każdy będzie miał na nie inną odpowiedź. Każdy z nas przeżywa miłość inaczej, każdy z nas ma inne doświadczenia. I właśnie to pytanie sprawia, że ta historia zostaje w człowieku na długo.
Zakończenie? Zaskakujące. Nie wiem, czy dobre, czy złe, bo tego nie da się jednoznacznie ocenić. To zakończenie, które trzeba samemu przeżyć i przemyśleć. Każdy zobaczy je inaczej.
„Miłość i koloratka” to książka pełna uczuć, pełna duszy, pełna walki o siebie. Jestem bardzo zadowolona, że po nią sięgnęłam. Jestem zachwycona i chcę Wam o niej opowiedzieć. Chcę, żebyście poznali ten debiut i dali mu szansę, bo naprawdę warto.
To nie jest książka, którą się tylko czyta. To książka, którą się czuje.
Z całego serca polecam!
Ta recenzja to moje słowa. To moje przeżycia. I bardzo chciałabym, żebyście również je poczuli.
Dajcie tej historii szansę. Pozwólcie sobie na chwilę refleksji, na poruszenie serca, na zmierzenie się z pytaniami, które nie dają prostych odpowiedzi.
Ta książka zostaje w myślach na długo i gwarantuję, że nie przejdziecie obok niej obojętnie.
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2025-02-11
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 282
Język oryginału: polski
Dodał/a opinię:
Poczytajzemna
Ale główny problem był taki, że ona miała już męża. Dobrego męża, wspaniałe dziecko i tworzyli szczęśliwą rodzinę - dopóki w jej życiu nie zjawił się on. Zastanawiał się, dlaczego Bóg pozwolił im na to, dlaczego postawił ich na swojej drodze. Chciał go sprawdzić, to jasne.
Więcej