Jarosław Kret zawsze budził moją sympatię podczas prezentowania pogody w telewizji. Wiedziałam również, że jego pasją są podróże, oraz, że wydał już kilka książek z tych wypraw, jednak nie sięgnęłam po nie do tej pory. ,,Mój Madagaskar" to pierwsza moja pozycja autorstwa Jarosława Kreta i na dodatek pierwsza moja książka podróżnicza, którą czytałam. Dlatego też pisząc recenzję, nie mam żadnego porównania z innymi autorami ani książkami.
Czym był dla mnie do tej pory Madagaskar? Odległy ląd, gdzieś na oceanie. Kojarzył mi się z buszem, dziką przyrodą, mnóstwem zwierząt i niesamowitą roślinnością. Do tego jeszcze film animowany ,,Madagaskar" pozostawił w moim umyśle dodatkowe wyobrażenie o tej wyspie.
Dlatego czytając już pierwszy rozdział przeraziłam się, że jest to kolejny kraj, który wyniszcza człowiek. Wycięte tropikalne lasy, które kiedyś porastały góry, teraz odsłoniły cienką warstwę ziemi, która spływa rzekami do oceanu. Pozostawia tylko nagie, spękane wzgórza. Na niegdyś zielonych górach nic już nie rośnie. A co za tym idzie, wyginęły już tysiące nieznanych nam gatunków flory i fauny.
Tym, co utkwiło głęboko w mej pamięci było porównanie rzek do tętnic, którymi odpływa życie z wyspy do oceanu. A to dlatego, że płynące tam rzeki niosą ze sobą tony gleby laterytowej, wypłukiwanej z gór, która ma kolor czerwony. To jakby ziemia krwawiła, ulegając zniszczeniu.
Kolejną rzeczą, która mnie zaciekawiła, a jednocześnie przeraziła, było opisanie przez autora święta, które mieszkańcy obchodzą bardzo hucznie. Jest to famadihana, czyli przewijanie zwłok.
Brzmi to strasznie i wygląda również. A na czym polega ten rytuał? Otóż odkopuje się ciała zmarłych, czyści się je (to znaczy już same kości), myje i zawija w nową szatę, po czym umieszcza się ciało ponownie w grobie. Dlaczego tak się robi? Mieszkańcy wierzą, że to zmarli czuwają nad ich losem, nad losem całej wioski, dlatego w ten sposób oddają im cześć i proszą o dalszą opiekę. Po tym wszystkim bawią się i ucztują, gra muzyka, alkohol leje się litrami, aż do zmierzchu. Następnie mieszkańcy udają się do swoich domów i życie toczy się dalej.
Autor w ciekawy sposób opisał nam także głównych przedstawicieli madagarskiej flory i fauny, czyli baobaby i lemury.
Czy książka mi się podobała?
Raczej tak, choć w niektórych momentach była trochę nudna. Informacje, które możemy wyczytać w encyklopedii lub w internetowej Wikipedii autor mógł sobie, według mnie, darować, a skupić się jedynie na własnych przemyśleniach i opisach tego, czego sam był świadkiem.
Jednak doskonale przybliżyła mi wyobrażenie o Madagaskarze. I tak jak do tej pory myślałam, że jest to wręcz bajkowy świat, tak teraz wiem, że nie chciałabym tam mieszkać, choćby ze względu na opisaną famadihanę. Szanuję wierzenia innych ludzi, ale to mnie niestety przeraża.
Po tej lekturze wiem, że warto sięgać po książki podróżnicze.
Na pewno jeszcze nie jedna trafi na moją półkę zatytułowaną: Przeczytane.
Za egzemplarz do zrecenzowania dziękuję portalowi Zaczytajsie.pl i Wydawnictwu Świat Książki.
http://ksiazkimoimswiatem.blogspot.com/
Informacje dodatkowe o Mój Madagaskar:
Wydawnictwo: Świat Książki
Data wydania: 2014-05-21
Kategoria: Podróżnicze
ISBN:
9788379434411
Liczba stron: 320
Dodał/a opinię:
Sprawdzam ceny dla ciebie ...