Nie wiem, co sprawiło, że tak bardzo chciałam przeczytać tę książkę. Może tytuł, może pozytywne opinie, a może po prostu projekt okładki, ale coś przyciągało mnie okrutnie. Aż w końcu wypożyczyłam, przeczytałam i do teraz siedzi mi w głowie. Na dodatek mi w niej mąci.
"Nie wiem, gdzie jestem, rozumiesz? Jestem kompletnie zdezorientowana, mogę tylko mamrotać "boli", mogę myśleć intensywnie słowami, których nie umiem powiedzieć, i mogę się bać, że zostanę odstawiona w kąt jak grabie przez kogoś, na kim mi bardzo zależy, oraz że ktoś będzie czegoś ode mnie chciał, a ja to zrobię źle."
Nie jest trudno zagubić się, z lękiem spoglądać w przyszłość, bać się ludzi i trzymać na dystans każdego, kto próbuje się zbliżyć. I nawet alkoholu nie potrzeba, narkotyków też nie, żeby uroić sobie w głowie, że nie da się, nie mogę, nie potrafię, to nie dla mnie.
"Przyzwyczaiłam się, że jeśli chcę z kimś być, to go nie ma. Sama muszę się sobą zająć.
Nic nie daję z siebie, tylko się zasklepiam i wyginają mi się plecy, i za karę zostanę sama na wieki. Czy ty wiesz, co to jest samotność, kiedy gotujesz dla siebie jednoosobowe obiady przez dwa lata i wypala ci ktoś znamię w kształcie swastyki na pluszowym sercu?"
Książka urzekła mnie wspaniałymi cytatami. Z niektórymi się utożsamiałam, z innymi zupełnie nie, ale trafiały, dogłębnie trafiały i mogłam radować się tekstem, który wywołał u mnie emocje, przemyślenia, a także rozkosz, bo jak tu się nie rozkoszować, kiedy ktoś pisze o "pluszowym sercu"?
"Bo ja zawsze wszystko odkładałem. Jak było coś do zrobienia. Telefon jakiś na przykład albo jak na pocztę miałem iść czy z szefem porozmawiać. I potem się tak męczyłem z tym. Normalnie taki ciężar miałem, że to niezrobione jest. Zwlekałem. I tylko myślałem, że muszę to zrobić. I teraz, dzięki terapii, nauczyłem się, że robię od razu. Jak mam coś zrobić, zadzwonić do urzędu na przykład, to dzwonię. No, tak po prostu robię to. I wtedy się nie męczę."
Znalazł się też przykład mojej największej bolączki, coś z czym borykam się od zawsze i pewnie już na zawsze, bo żadne podjęte próby nie sprawiły, że jak mam coś zrobić, to po prostu to robię. Nie i już. Odnalazłam kawałek siebie, a to rzadkie zjawisko i chociaż z nałogami nie mam za wiele wspólnego, to i tak mi do tej powieści wyjątkowo po drodze.
Tę książkę czyta się bardzo dobrze. Urzeka swoją prostotą, krótkimi, dosadnymi zdaniami i perspektywą z jakiej został ukazany temat - od środka, dogłębnie, ale rzeczowo, z chłodnym subiektywizmem. Pokazuje nam drogę, jaką przechodzi każdy, kto chce się uwolnić od nałogu - ze wszystkimi wzlotami, upadkami, potknięciami, kryzysami, waleniem głową w ścianę i radością z tego, co udało się osiągnąć.
Główna bohaterka opowiada o sobie w sposób bezsprzecznie krytyczny, ale nierówny. Chwilami próbuje się bronić, aby za chwilę znów uznać się za najgorszego człowieka na świecie. Opisuje swoje relacje z otoczeniem, wrażenia z terapii, spotkania z psychologami, z innymi uzależnionymi, relacje z partnerem, z kolegami z pracy. Nakreśla pułapki, jakie czekają na nią i na każdego innego alkoholika/narkomana, który próbuje pokonać zło panoszące się w jego życiu.
Najbardziej zaskakujące były dla mnie fragmenty z wyimaginowanym towarzystwem. Jak bardzo musi być samotny człowiek, który ucieka się do takiej metody radzenia sobie w życiu? I ile osób tak naprawdę na co dzień zakłada maskę dla otoczenia, a w głębi duszy cierpi i prowadzi niekończące się rozmowy z kimś, kogo tak naprawdę nie ma? Terapia, psycholog, psychiatra - są to pojęcia napawające lękiem. Człowiek broni się przed nimi rękami i nogami, udowadnia wszystkim - w tym sobie, że zupełnie nie potrzebuje pomocy i wszystko gra. Chodzenie na terapię to wstyd. Posiadanie własnych problemów to wstyd. Przyznawanie się do tego, to też wstyd. A potem okazuje się, że terapia nie boli, a każdy ma jakieś słabości, z którymi jakoś musi sobie poradzić. I jedni radzą sobie sami, a inni idą na terapię i uczą się siebie, uczą się nazywać rzeczy po imieniu, uczą się rozmawiać o lękach, o potrzebach, o życiu. I tak naprawdę właśnie o tym jest ta książka - o walce z samym sobą, walce z nałogiem, walce z cierpieniem. I niekoniecznie w takim zestawieniu główną rolę muszą grać używki - chociaż fakt, tu grają. Stanowią główny temat i główny problem.
Dla mnie było to niezwykle emocjonalne spotkanie z czymś nieznanym, a jednak na swój sposób bliski. Dorzucając fantastyczny styl książki, zgrabny podział na rozdziały i ładnie napisaną historię walki z nałogiem - skończyłam zachwycona. I przypomniało mi się, jak całkiem niedawno przeczytałam opinię, że przez to nie da się przebrnąć. Da się, może się nawet całkiem spodobać, tylko do tego trzeba patrzyć w tym samym kierunku, co autorka. Zdecydowanie polecam.
Informacje dodatkowe o Najgorszy człowiek na świecie:
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 2015-01-30
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
9788324026630
Liczba stron: 352
Dodał/a opinię:
Dorota Józefiak
Sprawdzam ceny dla ciebie ...