“- Ja nigdy bym nie zrezygnował z kogoś, kogo kocham, tylko dlatego, że czyimś zdaniem nie jest nam pisane być razem. Choćby sprawy wyglądały nie wiem jak ponuro, to gwiazdy zawsze wytyczają ci drogę, o którą warto zawalczyć.
A jeśli ma się nad sobą wyłącznie przeklęte gwiazdy?”
Wierzycie w przeznaczenie ? W to, że nasz los zapisany jest w gwiazdach?
Dwie bohaterki - Jasalyn i Felicity - obie poznały przepowiednie, wedle których mają konkretne zadania do zrealizowania. Dla dobra innych, by uratować to co kochają, muszą zabić. Ale dotarcie do potworów, które muszą zginąć nie jest proste. Zanim tego dokonają muszą stawić czoła wielu wyzwaniom i przy okazji odkryją tajemnice, które odmienią ich życie jeszcze bardziej… Czy na dobre? Można odnieść wrażenie, że wręcz przeciwnie, bo los zdaje się iż z pasją rzuca im kłody pod nogi…
Byłam przekonana, że ten tom to odrębna historia i znajomość poprzednich tomów, a dokładnie brak ich znajomości, nie będzie mi przeszkadzać. Ale w sumie, choć chwilami jest sporo spojlerów z tego co już miało miejsce, to autorka tak to wyjaśniała, że nie byłam zagubiona. Zaciekawiło mnie jednak wszystko co już miało miejsce i tak poturbowało tak ważną dla tej historii Jasalyn. To ta bohaterka od początku bardzo mnie zaintrygowała i przejęłam się jej wręcz zmasakrowaną psychiką. Lata w lochu i tortury ze strony bestii o wymownym imieniu - Mordeusz - rozbiły ją na kawałeczki. Jedyne o czym myśli to zemsta, dla której postanowiła poświęcić…bardzo wiele. Jednak wtedy pojawia się jej przyjaciel, człowiek, bez którego wsparcia by tego koszmaru nie przetrwała i liczy na jej pomoc. Czy pomagając mu może też zrealizować swój plan ?
Podczas gdy księżniczka rusza z misją, jej miejsce zajmuje Felicity mająca zdolność przyjmowania postaci innych osób. Trochę zajęło mi przekonanie się do tej bohaterki, z początku wydawała mi się mało istotna ale z czasem jej losy i decyzje coraz bardziej mnie ciekawiły.
Na życiowe ścieżki obu bohaterek wkracza uczucie, takie niedozwolone, nie mające szans na szczęśliwe zakończenie i lubiące mieszać w głowie. A i bez tego, problemów mają pod dostatkiem. Czy mimo wszystko mają szansę dopiąć swego ? Czy zrealizują swoje zadania?
Liczyłam na to, że poznam odpowiedzi na te pytania. Ale im bliżej byłam końca tej książki tym pewniejsze stawało się to, że będzie ciąg dalszy. I oczywiście koniecznie autorka musiała urwać w takim momencie, że niewiele brakowało, a po raz pierwszy rzuciłabym książką z powodu intensywnej frustracji.
Co ciekawe, dylematem dla mnie było czy wątek Mordeusza przypomina mi bardziej nadciągający powrót Voldemorta czy Saurona. Motyw wskrzeszenia czarnego charakteru, którego bestialstwo wciąż mrozi krew w żyłach, jak i pierścień z niezwykłą mocą,, nasuwały mi na myśl iż nieco autorka zainspirowała się tymi historiami. Aczkolwiek nie było to dla mnie wadą. Podobał mi się też wątek świata fae i ludzi, wykreowane tu światy i portale za pomocą, których można się między nimi przemieszczać. Pomysł na historię wybitnie ciekawy i zaskakujące zwroty akcji nie pozwalały ani przez chwilę się nudzić. Lawirowanie pomiędzy bohaterkami i tym w czym aktualnie brały udział, też wzbudzało niemało emocji. Bardzo bym chciała mieć już w ręce kolejny tom i poznać ciąg dalszy ale niestety muszę poczekać zarazem głowiąc się co czeka magicznych bohaterów. Niezaprzeczalnie bohaterki są w ogromnym niebezpieczeństwie i pozostaje mi nadzieja, że… przetrwają.
Pozostało mi postarać się w tym czasie nadrobić poprzednie dwa tomy, a Wam serdecznie polecam serię, bo jestem pewna, że jest warta uwagi. Ten tom jest tego dowodem. I serdecznie dziękuję za prześliczny egzemplarz do recenzji.
Wydawnictwo: We need YA
Data wydania: 2025-06-18
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 432
Tytuł oryginału: Beneath These Cursed Stars
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Agata Cieślak
Dodał/a opinię:
Marta BONIECKA
Abriella myślała, że życie nie może być gorsze, po tym, jak jej siostra, w ramach spłaty długu, została sprzedana władcy Dworu Cieni. Ale kiedy Abriella...
Nienawidząca fae Abi nie chce mieć z nimi nic wspólnego, nawet jeśli miałoby to oznaczać przymieranie głodem i brak dachu nad głową. Kiedy jednak w ramach...