Po lekturze książki „Niepamięć” Margarety Wysockiej odczuwam mieszane emocje — z jednej strony satysfakcję z dobrze skonstruowanej opowieści, z drugiej — pewien wewnętrzny opór, bo książka wymaga uwagi, cierpliwości i gotowości na to, że nie wszystkie ścieżki są proste czy przyjemne. To kryminał, ale nie ten „łatwy”, który rozwiązuje wszystko w ostatnich akapitach; to powieść o ludzkiej pamięci (i jej braku), o tożsamości, o tym, jak mocno przeszłość kształtuje, rani i jak trudno czasem staje się ją odrzucić, zmodyfikować czy zaakceptować.
Bohaterką jest Diana Paderska — artystka, aktywistka, kobieta z charakterem, ale i z bagażem, którego nie widać od razu. Diana budzi się pewnego poranka i nie pamięta dziesięciu godzin z poprzedniej nocy — ostatnim obrazem, jaki pamięta, jest twarz kontrowersyjnego milionera. A on… znika. Znika bez śladu. Ta luka w pamięci jest katalizatorem całej fabuły, ale też miejscem, w którym czytelnik zaczyna odczuwać, że nie chodzi tylko o to, co wydarzyło się tej jednej nocy — chodzi o to, kim Diana była wcześniej, jaką była czy jaką mogła się stać, gdyby tamte godziny nie wyparowały z pamięci.
To, co z jednej strony jest siłą tej książki, to atmosfera. Wysocka buduje świat, który jest zarazem znajomy — bo miasto, polityka lokalna, media — i obcy, bo rzeczywistości, w których bohaterka się porusza, nie da się do końca zrozumieć bez ujawnienia tego, co schowane, wyparte, zapomniane. Stały niepokój: co się wydarzyło? komu można ufać? jakie fragmenty prawdy są celowo przemilczane, jakie kłamstwa półprawdziwe – to wszystko sprawia, że lekturę śledzi się z bijącym sercem. Ponadto język jest często mocny, czasem ironiczny, dialogi żywe — momentami czuję, że to Diana mówi prosto do mnie i że jej gniew, ból, frustracja są niemal fizyczne.
Ale jednocześnie są momenty, w których książka zwalnia — i to mocno. Gdy fabuła dochodzi do ściany domysłów, rozważań, retrospekcji — to przynosi z jednej strony głębię, ale z drugiej — może trochę przytłaczać. Kiedy zagadek jest wiele, gdy każda postać ma sekrety, a każdy trop jest podejrzany — zaczyna się robić gmatwanina, która może zmęczyć czytelnika, który oczekuje kryminału bardziej klasycznego, z szybkim tempem i klarownymi odpowiedziami.
Diana to bohaterka, za którą trudno czasem sympatię utrzymać bezwarunkowo, bo jest trudna — ale za to prawdziwa. Nie idealizowana. Nie bohaterka, która wszystko wie, wszystko może. Wręcz przeciwnie: to ktoś, kto częściej się potyka, kto nie wie, kiedy ufa, kto musi się zmierzyć z własną pamięcią — z jej brakiem i z tym, co ona może oznaczać (zarówno dla niej samej, jak i dla ludzi wokół niej). To spojrzenie na bohaterstwo w małych dawkach: odwaga, żeby pytać; ból, że odpowiedź nie zawsze chroni; świadomość, że pamięć, której nie ma, może być równie ważna, jak ta, którą zachowałyśmy.
Motyw amnezji tu nie jest tylko trik fabularny — on staje się lustrem: lustrem, w które Diana patrzy, starając się zrozumieć, kim naprawdę jest. Co pamięć mówi o winie, co milczenie o zranieniu. I co z tym wszystkim zrobić, gdy prawda, kiedy już się ujawni, niekoniecznie okaże się zbawieniem. To, co autorka wydobywa, to nie tylko napięcie i tajemnica, ale również psychologiczna prawda: człowiek, który sięga po prawdę, może zostać zraniony przez jej ostrze, jak i przez brak odpowiedzi.
Wysocka osadza akcję w konkretnym mieście — Poznań — i to miasto staje się czymś więcej niż tylko tłem: ma swoje cienie, swoje układy, swoje milczenia. To lokalność, która dodaje historii ciężaru moralnego, bo nie chodzi tylko o pojedynczą zbrodnię czy zniknięcie, ale o to, jak lokalny biznes, polityka, prasa mogą współtworzyć kłamstwa, zasłaniać braki pamięci, manipulować informacjami — i jak bohaterka musi się przez to przedzierać.
Co mi się szczególnie spodobało: to, że autorka nie boi się poruszać trudnych tematów. Trauma z przeszłości, niewyraźne granice między winą a obojętnością, milczenie — wszystkiego tego tu jest. Te elementy nie są tylko dekoracją, ale są motorem tego, kim Diana się staje i co musi zrobić, by ocalić coś dla siebie — niekoniecznie prawdę, która ją oczyszcza, ale prawdę, która pozwala jej żyć dalej, nawet jeśli życie już nigdy nie będzie takie samo.
Z drugiej strony, bywa, że książka potrafi przesadzić z ilością wątków pobocznych — romans, wątki z mediów, polityczne intrygi, skomplikowane relacje rodzinne. Te elementy dodają smaku, barwy i skali, ale czasem przyćmiewają centralną oś: pamięć, która nie wróciła, i zniknięcie, które wymaga wyjaśnienia. Czytelnik może czuć się zmęczony, próbując utrzymać w głowie wszystkie postaci, motywacje i zależności.
Na koniec: „Niepamięć” to dla mnie lektura wartościowa — nie idealna, nie bez wad, ale taka, która zostaje w psychice na dłużej niż tylko czas czytania. Książka, która zmusza do refleksji nad tym, co pamięć znaczy — nie tylko jako zbiór zdarzeń, ale jako grunt, na którym budujemy swoją moralność, swoją tożsamość, swoją relację z innymi.
To debiut, który pokazuje, że Margareta Wysocka ma głos — nie boi się zadać pytania, które inni czasem odsuwają. I że pamięć, nawet ta, która nas zawodzi, to fundament, którego zapominać nie wolno.
Wydawnictwo: Insignis
Data wydania: 2025-07-02
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN: b.d
Liczba stron: 0
Tytuł oryginału: Niepamięć
Język oryginału: Polski
Dodał/a opinię:
Ewelina Białogołąbek