"Życie kopie cię w dupę od najmniej spodziewanej strony."
Komedia kryminalna Olgi Rudnickiej ,,Nieszczęście w szczęściu" jest drugą częścią cyklu "Zezowate szczęście Tekli". Chociaż tym razem wątku kryminalnego jest bardzo niewiele, może tyle, co na lekarstwo, ale mimo tego zabawa z lektura tej książki i tak była przednia.
Zazwyczaj nie mówi się, że jest "nieszczęście w szczęściu", ale "szczęście w nieszczęściu", lecz mając takie szczęście do pecha jak nasza bohaterka Tekla, to raczej z konieczności musi być na odwrót. Chociaż wydaje się, że pech jakby odpuścił Tekli, znalazła dobrą pracę, wygrała w loterii niezłą sumkę a na dodatek poznała fajnego chłopaka. Czy to już nie za dużo tego szczęścia jak na jedną Teklę?
"Dostała niezłą pracę, zaczęła studia, znalazła miłość - a czy swojego życia, to się dopiero okaże, w zależności od tego, czy Michał ma jaja czy wydmuszki."
Nieświadoma zagrożenia Tekla nie zdaje sobie sprawy z tego, że ktoś chyba ją obserwuje i stara się zrobić jej jakąś krzywdę. Wpadła pod tramwaj, zatruła się jogurtem a teraz ktoś zepchnął ją ze schodów. Nie widziała nikogo, ale usłyszała tylko pisk i kroki uciekające na górę. Bagatelizuje całe wydarzenie. Jednak jej kuzynka Dominika nie zamierza odpuścić, gdyż boi się o nią i zgłasza całe zajście na policji. Zgłoszenie przyjmuje znany z poprzedniej części komisarz Gawron, który wolałby szukać haków na Dobromirskiego a nie zajmować się sprawą zwariowanych kuzynek. Lecz nie ma innego wyjścia. Podpadł szefowi i ma tylko byle jakie sprawy do prowadzenia. O pomoc w prowadzeniu tego śledztwa prosi koleżankę Franciszkę, która po przesłuchaniu Tekli zaczęła wierzyć niemal we wszystkie amulety i palone świece..., po prostu jakby się zaraziła tymi obrzędami.
"Gdyby sądzić ludzi według tego, w co wierzą, a w co nie, większość można by uznać za wariatów, a może i wszystkich. Dla nich z kolei ateista może być dziwakiem."
W czasie całego dochodzenia śledczy doszli do wniosku, że tak właściwie to niemal wszyscy sąsiedzi i koleżanki z pracy oraz jej szefowa są bardzo zawistni i mogliby być podejrzani o usiłowanie zrobienia krzywdy Tekli. Zresztą wszyscy chcieliby żeby jej się nic nie udawało i gdyby mogli, to z pewnością wszyscy by ją ze schodów zepchnęli. Niestety mają alibi na ten czas. Tekla przy pomocy Dominiki próbuje zrobić i w domu powiesić duży talizman...
Tymczasem zmarł wujek Staszek. To wujek chłopaka Dominiki - Zygmunta. Dziewczyny jada na Mazury, na pogrzeb.
"Miał dziewięćdziesiąt osiem lat. Państwo już do niego musiało dopłacać, a za dwa lata to by dopiero podatnicy byli w plecy. Stulatkowie są nieekonomiczni z punktu widzenia rządu."
Już sama podróż pociągiem jest dość ekscytująca, lecz ich pobyt w mazurskim ośrodku wczasowym to niezły kabaret.
Od kilku lat czytam komedie pani Olgi Rudnickiej i zawsze mogę liczyć na dobrą zabawę. Pomagają na zmianę nastroju. Czyta się szybko i lekko.
W każdej z nich możemy znaleźć coś, co szczególnie zapada w pamięć. Z tej książki chyba najbardziej będę pamiętała rozmowę Tekli z matką Michała, czyli możliwe, że przyszłą teściową..., świetnie oddany klimat takiej wizyty u osób nastawionych niekoniecznie dobrze do ciebie.
Fanom Olgi Rudnickiej polecać nie muszę, ale jeśli ktoś ma ochotę na coś lżejszego i wesołego to polecam.
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2022-08-09
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 312
Język oryginału: polski
Dodał/a opinię:
Myszka77
Życie kopie cię w dupę od najmniej spodziewanej strony.
Czarna komedia z wątkiem kryminalnym. Marta i jej przyjaciółka Aneta znajdują dwa trupy i z różnych powodów zamiast zgłosić sprawę na policję.....
Emilia Przecinek, znana autorka powieści dla kobiet, w wieku czterdziestu lat zostaje rozwódką z dwójką nastoletnich dzieci, kredytem hipotecznym...
Gdyby nie kosmetyczka i fryzjerka, byłabym wyblakła jak roczny paragon.
Więcej