Prowokacyjny i wzruszający debiut Ismeta Prcica opowiada o Bośniaku, który uciekł z ojczyzny przed rozdzierającą wojną, a teraz stara się pogodzić swoją przeszłość z obecnym życiem w Stanach Zjednoczonych. To połączenie wspomnień i fikcji. Słodkie, humorystyczne fragmenty z dzieciństwa mieszają się z pełnymi udręki listami do matki o życiu w nowym świecie. To jednocześnie wstrząsająca opowieść o wojnie, saga o losach rozbitej rodziny i osobiste przeżycia pisarza o przetrwaniu, przyziemne szczegóły z jego życia i niekończące się poszukiwanie tożsamości w obcym kraju...
Ta fragmentaryczna historia jest opowiedziana z różnych perspektyw. Gdy bohater mieszka już w USA i gdy Ismet dorasta w ogarniętej wojną Bośni. Mamy tu też trzeci dość ciekawy punkt widzenia - innego bośniackiego nastolatka imieniem Mustafa, którego doświadczenia tak mocno łączą się z losem Ismeta, że trudno powiedzieć, co jest prawdziwe a co jest zmyślone. Czy Mustafa istniał? A może był alter ego narratora. To najbardziej tajemnicza postać. Nawet po ukończeniu książki wciąż nie jestem do końca pewna kim był Mustafa. Autor tworząc skomplikowaną fabułę zdaje się pogrywać z czytelnikiem, a wraz z upływem czasu, znosi wszelkie granice, mówi, że wszystko jest możliwe, nawet to, co jest najbardziej nieprawdopodobne. Jego dwaj bohaterowie (Mustafa i Ismet) wydają się wzajemnie uzupełniać, tworzą podświadomie jakby jedną istotę.
"Odłamki" to niepokojąca lektura. Autor przytoczył tu treści przesiąknięte swoją depresją, wspomniał o swych relacjach z rodzicami, o pierwszej miłości, o pierwszych krokach aktorskich. Poprzez swoich bohaterów (prawdziwych i urojonych) pisarz pokazuje, jak trudne może okazać się dostosowanie się do nowego sposobu życia. Książka to jakby metafora o czasie w oblężonym mieście, gdzie utrzymanie i likwidacja granic stanowiła o dniu jutrzejszym - odnajdywaniu nowych podziałów, uczeniu się nienawiści. Są tu fragmenty, których nastrój, atmosfera przypomniały mi "Obcego" Camusa - bezsensowność wojny, ośmieszanie państwa (podobieństwo do prozy Kafki też jest zauważalne).
Narracja porusza się w kilku, równoległych poziomach i zabrała mnie w podróż w czasie. Zmiana czasu zachodzi tu bardzo często i dodatkowo różnicuje się sposób narracji: opowiadanie, pamiętnik autora, listy do matki autora. To nie pomagało mi w odbiorze tej lektury. Wielokrotnie czułam się wręcz zagubiona. Miejscami narracja sprawia wrażenie poetyckiej (pełnej metafor i porównań), jednak i wtedy niesie historię naznaczoną przez krew. Innym razem charakteryzuje się wręcz prymitywizmem. W niektórych przypadkach takie zmiany stylu zasługują na pochwałę, ale w przypadku tej lektury wydały mi się niezbyt dopasowane. I jeszcze muszę wspomnieć o tym, że ucieczka narratora ma tu w moim odczuciu wydźwięk niemal mechaniczny. Nie mogłam pozbyć się myśli, że zrobił to jakby był do niej zobowiązany.
Ismet Prcić potraktował przygnębiający temat z niebywałą lekkością. Jest boleśnie otwarty, ale jednocześnie pozostaje bezstronny. Tak. Bezstronność w obliczu tak traumatycznych przeżyć wydaje się wręcz niemożliwa. A jednak. Dodatkowo wykorzystał czarny humor i rzucił swych bohaterów w sytuacje ekstremalne i niekiedy niezwykle zabawne. Muszę przyznać, że elementy humorystyczne w tego rodzaju prozie mnie mocno zdziwiły. Jak wielkiej siły wewnętrznej trzeba, aby przedstawić dramatyczne wydarzenia z humorem. Smuci fakt, że nawet jeśli bohaterom udaje się przetrwać w końcu giną w gruzach wspomnień. Pisarz podkreśla, że każdy wychodzi z wojny przegrany. I właśnie w ten sposób udało mu się zbudować tu mozaikę zniszczonych żyć.
To brutalna książka. Nie czyta się jej szybko. Co jakiś czas potrzebna mi była przerwa, aby odpocząć. Wiem, że tak traumatyczne doświadczenia mogą być zrozumiane jedynie poprzez ich osobiste przeżycie i dlatego to właśnie Ismetowi Prciciowi udało się dokonać wglądu w poznawczy krajobraz ocalałego i bośniackiego imigranta. Ponieważ sam tego doświadczył. Zaoferował tu smak swej ojczyzny, która jest zaskakująco strawna i obfita. Muszę przyznać, że odeszłam od stołu zadowolona, ale jednocześnie przytłoczona tą tematyką...
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Data wydania: 2015-03-18
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 468
Tytuł oryginału: Shards
Język oryginału: bośniacki
Tłumaczenie: Jarosław Rybski
Ilustracje:Paweł Szczepanik
Dodał/a opinię:
Agnieszka Chmielewska-Mulka