Okładka została utrzymana w tym samym stylu co poprzednie. W centralnej części widzimy mężczyznę. Tym razem kolorem przewodnim jest żółty, który zdobi tytuł. Oczywiście wraz z bielą. ;) Satynowa z wytłuszczonymi napisami. Ależ się cieszę, że mam ją w swoich zbiorach! Czekam jeszcze na ostatni tom, czwarty. Posiada skrzydełka, które stanowią dodatkową ochronę przed uszkodzeniami mechanicznymi. Na jednym z nich przeczytamy kilka słów o autorce, Corinne Michaels, a na drugim ujrzycie dwie okładki poprzednich tomów. Stronice są kremowe, czcionka wystarczająca dla oka. Marginesy i odstępy między wersami zostały zachowane, a literówek brak. Wstawki w postaci strzał nadal są obecne, co fajnie utrzymuje klimat. Podzielona na rozdziały między dwójkę głównych bohaterów, jednego z braci Arrowood, Seana oraz jego najlepszą przyjaciółkę, Devney.
Kolejne spotkanie z autorką, którego ogromnie wyczekiwałam. Strasznie się męczyłam z książką, jaką czytałam przed zaczęciem tej, bo... chciałam poznać szybko losy trzeciego z braci. Gdy skończyłam ciągnącą się w nieskończoność powieść, sięgnęłam po ten tom i od razu odetchnęłam z ulgą. Zaczęłam myśleć, że to może ze mną coś nie tak, że to mi jakoś to czytanie ostatnio nie idzie... A po prostu trafiłam na kiepską książkę. Niemniej jednak, jak tylko zaczęłam "On jest dla mnie" - przepadłam już od pierwszych stron. Byłam zaintrygowana losami bohaterów i trzymałam za nich kciuki. Standardowo czyta się szybko, lekko i przyjemnie, bez jakichkolwiek blokad. Cieszę się, że miałam okazję przeczytać kolejną książkę z dorobku Corinne i nie żałuję. Żałuję tylko tego, że o kilka pozycji jestem w plecy, ale kiedyś nadrobię, obiecuję! Książki autorki czyta się w trymiga i ja akurat, za każdym razem (prawie) jestem zadowolona. Ostatnio się zdarzyło, że akurat drugi tom tej serii był słabszy, ale ten wynagrodził mi wcześniejszą gafę. Jeśli lubicie proste historie, w których czai się pożądanie, miłość, tajemnice z przeszłości, ale i smutek i żal - to serdecznie zachęcam do sięgnięcia po nią!
Sean był bohaterem, który nie irytował mnie w porównaniu do jego brata, jednego z braci, Declan'a. Tamtego miałam ochotę bić patelnią po głowie, a tutaj było zgoła inaczej i super! Chyba bym nie zniosła kolejnego irytującego chłopa, który jest gorszy z humorkami niż kobieta w ciąży. :D Częściowo to jest taki ideał, którego chciałaby każda z nas. Opiekuńczy, przystojny, wierny... To ostatnie i pierwsze, bardzo się ceni. Jednak i on zostanie wystawiony na próbę, czy ją przetrwa, przekonacie się sami. Ale wierzcie mi, nikomu nie jest łatwo. Polubiłam go i trzymałam za niego kciuki przez cały czas, by to wszystko jakoś się ułożyło...
Jest też Devney, która początkowo przyskarbiła sobie moją sympatię. Nie spodziewałam się jednak, że im dalej w las, zacznie mi nieco... uwierać. Chwilami jej zachowanie mnie drażniło, bo nosiła jakąś tajemnicę, o której gdy się dowiedziałam, co to jest, pomyślałam "wiedziałam". Wcale nie było to nic aż tak złego. W sumie to nic nie było w tej tajemnicy złego, takie rzeczy się zdarzają. Chociaż nie powiem, jeden drań skrzywdził ją, wykorzystując, omotał ją i na koniec po prostu zostawił samą. Zrozpaczoną, beznadziejnie zakochaną...
Pojawił się jeden zwrot akcji, który spowodował, że moje serce na moment stanęło. Nie spodziewałam się tego, co miało tutaj miejsce. Poczułam żal, ból, ale widocznie to miało tak być. Taki był cel i mimo wszystko były z tego jakieś plusy, jakkolwiek to brzmi. A dla nas, Czytelników? Prawdziwa bomba. Zwrot akcji nagły, którego kompletnie nikt się nie spodziewał, przecież mieliśmy się dowiedzieć, co tak ta Devney skrzętnie ukrywała pod nazwą tajemnica... Jest tutaj wiele scen, które przyprawi nas o szybsze bicie serca. Podobało mi się również to, że wraz z bohaterami mogłam czuć. WSZYSTKO. Emocje, to jedno z najważniejszych punktów podczas czytania. Jeśli czuję to, co bohaterowie, to znaczy, że autor dał z siebie dwieście procent i dzięki temu mogę lepiej wniknąć w powieść, w jej problemy i poczuć to, co nasze postacie. Jestem ogromnie zadowolona, że tutaj czułam wszystko, już w szczególności po tak nudnej książce, jaką czytałam przed recenzowanym dzisiaj tytułem.
Podobało mi się również relacja, jaka łączyła naszych bohaterów. Jest to wielka przyjaźń. TAK, WIEM, ŻE CZĘSTO PRZYJAŹŃ idzie w parze z miłością. Ale tutaj, w tym przypadku widać ich emocje, uczucia, ta relacja jest taka prawdziwa, że aż to boli. Tyle lat się przyjaźnili, w sumie od najmłodszych lat. Oprócz przyjaźni, mamy tutaj ukazaną miłość w relacji siostra-brat czy brat-brat. To też jest piękne, bo jak wiecie sami zapewne z autopsji, różnie to bywa z rodzeństwem... Jest też miłość. Na wiele znaczeń, ale za każdym razem jest ona piękna i warta przeczytania.
Wiem, że ta książka z pozoru niczym się nie wyróżnia. Ot, zwykła obyczajówka, połączona z romansem i scenami erotycznymi. Ale sprawa, że chce się poznać tą historię do samego końca. Czytając, czujemy wszystko co czuje Sean i Devney - to jest piękne. Widzimy również konsekwencje czynów naszych postaci, które są w różnym stopniu trudne w późniejszym życiu. Dlatego uważam, że warto po nią sięgnąć. Spokojnie można się przy niej zrelaksować, odpocząć i wybrać na świetną podróż do świata bohaterów powieści.
Reasumując uważam, że ten tom, jest zdecydowanie lepszy od poprzedniego. Tutaj bohaterowie wiedzą co czują, co chcą, mimo, że chwilami się nieco opierają. Niemniej jednak cała podróż z nimi jest świetnym odpoczynkiem od codzienności. Raz jeszcze powtórzę, że czyta się lekko, szybko, przyjemnie i nie ma tutaj jakichkolwiek blokad. Koniecznie sięgnijcie po tę serię, i zacznijcie od początku. :)
Wydawnictwo: Muza
Data wydania: 2021-05-26
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 448
Tytuł oryginału: #3 The One for Me
Dodał/a opinię:
Angelika Ślusarczyk
,,Zakochałem się w Sydney Hastings, kiedy miałem dziesięć lat. Kiedy mieliśmy po szesnaście lat, przyrzekliśmy sobie być razem na zawsze. Kiedy miałem...
Pierwsza zasada bycia nianią? Nie zakochuj się w samotnym ojcu. Nieważne, jak bardzo jest seksowny... Kiedy zrzędliwy szeryf Asher Whitlock po raz ostatni...