„Opowieść kataryniarza” Anny Stryjewskiej to piękna i poruszająca historia o tym, co w życiu najważniejsze. Już od pierwszych stron poczułam, że trzymam w rękach coś więcej niż książkę – ta historia poruszyła moją duszę, wzruszyła mnie i skłoniła nad istotą człowieczeństwa.
Wiktor Różycki, bezwzględny fabrykant, uosobienie zimnego, XIX wiecznego kapitalizmu w Łodzi, gdzie nędza robotników brutalnie kontrastowała z jego bogactwem, wywołał we mnie fale oburzenia i głębokiego smutku. Jego świat ograniczał się do władzy i pieniędzy, a serce było zimne jak głaz. Zadowalał się pustym substytutem prawdziwego życia. Tuż przed świętami Bożego Narodzenia został napadnięty, pobity i okradziony. Pomoc nadeszła z niespodziewanej strony i przyniosła wiele zmian w życiu Różyckiego.
Choć zakończenie tej opowieści wydaje się proste do odgadnięcia, to jednak z ciekawością śledziłam losy bohaterów. Im więcej stron miałam za sobą, tym bardziej dostrzegałam złożoność tej historii i ludzkich losów. Poczułam, jak ogarnia mnie fala różnorakich emocji, jak moje serce ogarnia smutek, współczucie i żal na to, że świat jest taki niesprawiedliwy. To, że akcja tej powieści dzieje się historycznej Łodzi, mieście skrajności, tylko potęgowało moje emocje. Kiedy kolejny raz przejdę ulicą Składową lub Tramwajową, pomyślę o Księżniczce i Wiktorze – z czułością i wzruszeniem.
Ta historia na początku trochę przypominała mi „Opowieść wigilijną” Dickensa. Owszem, mamy tu motyw sknery, przemiany i świątecznej magii. Jednak w moim odczuciu „Opowieść kataryniarza” jest bardziej subtelna i poruszająca. Nie ma tu duchów, są za to żywi ludzie i ich autentyczne cierpienie. Przemiana Różyckiego jest bardziej naturalna i organiczna. Nie wywołuje jej strach przed zaświatami, lecz siła bezinteresownej miłości.
Książka Anny Stryjewskiej ma w sobie czułość, która rekompensuje bolesne momenty. Los bywa przewrotny i często prowadzi ludzi po zawiłych ścieżkach, o czym przekonał się Różycki. Społeczność, którą skrzywdził, podała mu pomocną dłoń, gdy najbardziej tego potrzebował. Sceny rozgrywające się w ciemnej piwnicy są dla mnie bardzo piękne, bo rodzi się tam ciepło wspólnoty, które tak bardzo kontrastuje z pustką luksusowego i samotnego życia.
Bijącym sercem powieści jest przesłanie, że na człowieczeństwo i miłość nigdy nie jest za późno, a czynione dobro zawsze wraca. Dla mnie „Opowieść kataryniarza” to dowód na to, że magia świąt i miłość mają wielką moc. Ta historia dała mi nadzieję. Potwierdziła, że każdy ma szansę na zmianę i to niezależnie od popełnionych błędów.
Gorąco polecam każdemu, kto szuka mądrej i wzruszającej opowieści o nadziei oraz odrobiny ciekawej historii Łodzi.
Wydawnictwo: Skarpa Warszawska
Data wydania: 2025-10-29
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 336
Dodał/a opinię:
anetaiksiazki
,,Córka Racheli" to przejmująca, naszpikowana emocjami opowieść o odnajdywaniu siebie w obliczu największych tragedii, a także determinacji w walce o ludzkie...
Poruszająca opowieść o przyjaźni między podziałami, miłości i dążeniu do realizacji marzeń... Młodziutka Apolonia, chcąc uniknąć kolejnych, brutalnych...