Łódź, grudzień, schyłek XIX wieku.
Wiktor Różycki - bezwzględny fabrykant, kamienicznik i sknera - otacza się bogactwem, które nie daje mu ani spokoju, ani szczęścia. Jego największą radością są szachy, dźwięk fabrycznych maszyn i... poczucie władzy nad ludźmi. Gdy po drastycznej podwyżce czynszów lokatorzy kamienicy przy Składowej zostają wyrzuceni na bruk, schodzą do piwnic - tam, w ciemności i zimnie, budują swoją wspólnotę na nowo.
Kilka dni przed Wigilią los płata Różyckiemu okrutnego figla. Brutalnie napadnięty i ograbiony, trafia - nieświadomie - właśnie do tych, których skrzywdził. Ratuje go Księżniczka - kilkunastoletnia sierota o dobrym sercu i nienagannych manierach, oczko w głowie podziemnej społeczności, która zarabia na chleb tańcząc na ulicy przy dźwiękach katarynki. W nędznym, poranionym mężczyźnie nikt nie rozpoznaje oprawcy, a on sam milczy, nie mając odwagi wyznać prawdy.
Wigilijna noc, pełna prostoty, czułości i niezwykłych wydarzeń, staje się dla Różyckiego momentem przełomu. Kiedy Księżniczka wręcza mu upominek, wszystko zaczyna się zmieniać. Ale czy na odkupienie win i powrót do człowieczeństwa nie jest już za późno?
Poruszająca opowieść o winie i przebaczeniu, o magii Bożego Narodzenia, która potrafi ogrzać nawet najbardziej zlodowaciałe serce. Historia, która przypomina, że żadne bogactwo nie zastąpi miłości, a nadzieja potrafi rozkwitnąć nawet w ciemności.
Wydawnictwo: Skarpa Warszawska
Data wydania: 2025-10-29
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 336
„Opowieść kataryniarza” Anny Stryjewskiej to piękna i poruszająca historia o tym, co w życiu najważniejsze. Już od pierwszych stron poczułam, że trzymam w rękach coś więcej niż książkę – ta historia poruszyła moją duszę, wzruszyła mnie i skłoniła nad istotą człowieczeństwa.
Wiktor Różycki, bezwzględny fabrykant, uosobienie zimnego, XIX wiecznego kapitalizmu w Łodzi, gdzie nędza robotników brutalnie kontrastowała z jego bogactwem, wywołał we mnie fale oburzenia i głębokiego smutku. Jego świat ograniczał się do władzy i pieniędzy, a serce było zimne jak głaz. Zadowalał się pustym substytutem prawdziwego życia. Tuż przed świętami Bożego Narodzenia został napadnięty, pobity i okradziony. Pomoc nadeszła z niespodziewanej strony i przyniosła wiele zmian w życiu Różyckiego.
Choć zakończenie tej opowieści wydaje się proste do odgadnięcia, to jednak z ciekawością śledziłam losy bohaterów. Im więcej stron miałam za sobą, tym bardziej dostrzegałam złożoność tej historii i ludzkich losów. Poczułam, jak ogarnia mnie fala różnorakich emocji, jak moje serce ogarnia smutek, współczucie i żal na to, że świat jest taki niesprawiedliwy. To, że akcja tej powieści dzieje się historycznej Łodzi, mieście skrajności, tylko potęgowało moje emocje. Kiedy kolejny raz przejdę ulicą Składową lub Tramwajową, pomyślę o Księżniczce i Wiktorze – z czułością i wzruszeniem.
Ta historia na początku trochę przypominała mi „Opowieść wigilijną” Dickensa. Owszem, mamy tu motyw sknery, przemiany i świątecznej magii. Jednak w moim odczuciu „Opowieść kataryniarza” jest bardziej subtelna i poruszająca. Nie ma tu duchów, są za to żywi ludzie i ich autentyczne cierpienie. Przemiana Różyckiego jest bardziej naturalna i organiczna. Nie wywołuje jej strach przed zaświatami, lecz siła bezinteresownej miłości.
Książka Anny Stryjewskiej ma w sobie czułość, która rekompensuje bolesne momenty. Los bywa przewrotny i często prowadzi ludzi po zawiłych ścieżkach, o czym przekonał się Różycki. Społeczność, którą skrzywdził, podała mu pomocną dłoń, gdy najbardziej tego potrzebował. Sceny rozgrywające się w ciemnej piwnicy są dla mnie bardzo piękne, bo rodzi się tam ciepło wspólnoty, które tak bardzo kontrastuje z pustką luksusowego i samotnego życia.
Bijącym sercem powieści jest przesłanie, że na człowieczeństwo i miłość nigdy nie jest za późno, a czynione dobro zawsze wraca. Dla mnie „Opowieść kataryniarza” to dowód na to, że magia świąt i miłość mają wielką moc. Ta historia dała mi nadzieję. Potwierdziła, że każdy ma szansę na zmianę i to niezależnie od popełnionych błędów.
Gorąco polecam każdemu, kto szuka mądrej i wzruszającej opowieści o nadziei oraz odrobiny ciekawej historii Łodzi.
Serce Zośki zostaje złamane. Traci dziecko, a mąż okazuje się draniem. Pakuje więc walizkę i ucieka, zostawiwszy za sobą nieudane małżeństwo i nieprzychylnych...
Poruszająca saga rodzinna oparta na prawdziwych wydarzeniach. Niemcy, wiosna 1944 rok. Stefania Rudzka, dziewiętnastoletnia dziewczyna mieszkająca...
Przeczytane:2025-11-03, Ocena: 6, Przeczytałam, 52 książki 2025, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2025,
"...Każdy z nas musi przejść przez pewien etap, żeby w końcu zrozumieć, co jest w życiu naprawdę ważne".
Od pierwszych zdań „Opowieść Kataryniarza” budzi skojarzenia z klasyczną "Opowieścią wigilijną" Dickensa. To historia pełna refleksji, ciepła i nadziei, udowadniająca, że nawet najbardziej zatwardziałe i skute lodem serce może odnaleźć drogę do dobra.
"Dziś jesteś tu, a jutro tam. Los nie ma litości dla nikogo ".
Książka przenosi nas do Łodzi końca XIX wieku. Widać tu ogromne różnice. Obok bogactwa i przepychu panuje bieda,a życie toczy się w cieniu dymiących fabrycznych kominów.
Poznajemy Wiktora Różyckiego, głównego bohatera,bezwzględnego fabrykanta i kamienicznika. Początkowo miałam problem,aby go polubić. Bogaty, wpływowy, a jednocześnie samotny i wewnętrznie pusty, staje się dla czytelnika symbolem człowieka, który zatracił w sobie empatię i sens życia. Mimo to, z zapartym tchem śledzimy jego losy, cały czas czekając na przejaw dobroci i człowieczeństwa.
Wszystko zmienia się,gdy los wystawia Wiktora na próbę. Niespodziewanie pomoc otrzymuje od tych, których sam wcześniej skrzywdził. W tym momencie poznajemy bliżej losy Księżniczki- sieroty o niezwykłej dobroci,manierach i sile ducha. To właśnie dziewczynka staje się iskierką, która rozświetli ciemność w sercu Różyckiego. W jaki sposób dziewczynka i margines społeczny z łódzkich piwnic doprowadzą do metamorfozy Wiktora? Tego musicie się dowiedzieć czytając książkę.
Książka urzeknie Was fabułą .To nie tylko historia świąteczna, ale przede wszystkim lekcja o przemianie, przebaczeniu i nadziei. Odkryjecie tu magię Bożego Narodzenia ukrytą w gestach i słowach, które nie potrzebują światełek i drogich prezentów. Potrzebują jedynie ludzkiej życzliwości i obecności drugiego człowieka.
Przygotujcie się na wzruszenia i emocje, które poruszą Was do głębi. Zakończenie zmusi do głębokiej refleksji nad własnym życiem i postępowaniem. „Opowieść Kataryniarza” przypomni Wam o prawdziwej istocie Świąt. Pamiętajcie: dobro wraca.
Nie zwlekajcie. Dajcie się porwać łódzkim klimatom i zobaczcie jak jeden mały gest potrafi zmienić całe życie.