Pierwszy tom „Opowieści Starych Drzew”, a więc „Pamięć Lasu” miałam przyjemność czytać i recenzować jesienią 2019. Książka bardzo przypadła mi do gustu, a jej najjaśniejszym punktem okazał się główny bohater. Jasne, było kilka ale – ALE! – niecierpliwie czekałam na kontynuację.
I naprawdę nie ma nic przyjemniejszego, niż widzieć, jak autor się rozwija, że wziął Wasze komentarze do serca, a krytykę traktuje poważnie. Co tu dużo mówić, kontynuacja jest jeszcze lepsza od „jedynki”.
Nieco obawiałam się ponownego spotkania z Asgerem Sidortem i jego kompanią. Nie odświeżyłam pierwszego tomu przed lekturą drugiego, no i bałam się, że czekanie wywinduje poprzeczkę do jakiegoś nieosiągalnego poziomu. A jednak wsiąkłam od pierwszych zdań. Nie wiem nawet, kiedy przeleciały mi kolejne strony, kiedy przepołowiłam książkę, i jakim cudem nagle wybiła czwarta nad ranem!
Już po kilku stronach „Szeptów na wzgórzach” zorientowałam się, że styl autorki skrystalizował się jako bardzo zwięzły, konkretny, ale lekki. Narrację poprowadzono w sposób niezwykle praktyczny, pozbawiony zbędnych scen. Opisy przyrody da się policzyć na palcach jednej ręki, a opowieść skupia się na ludziach, nie na otoczeniu. Znów zabrakło mi nieco wyraźniejszego rysu świata, określenia jego poziomu technologicznego, ale ja bardzo lubię szerokie opisy uniwersum. Autorka ujawnia nam konieczne szczegóły, lecz nie rozbudowuje tła, woląc całkowicie skupić się na bohaterach.
Jak wcześniej, również i teraz kapitan gra pierwsze skrzypce. To świetnie napisana postać, niejednoznaczna, popełniająca błędy, pełna wątpliwości. Pomimo zagubienia i lęku, stara się nie okazywać żadnych emocji podwładnym. Lubiłam go już w pierwszym tomie, teraz, w obliczu wszystkiego, co go spotyka, szanuję go jeszcze bardziej.
Także jego żołnierze są bardziej wyraziści niż dotąd. Niełatwo przedstawić całą bandę bohaterów drugoplanowych tak, by nie zlewali się ze sobą… Jednak teraz autorce udało się to całkiem zgrabnie. Charaktery kilkorga najważniejszych żołdaków są mocno zarysowane, a nawyki i drobne rozbieżności w ich zachowaniu stanowią cenną wskazówkę fabularną.
Tempo akcji z początku ruszyło nieco za szybko jak dla mnie. Na szczęście ten „prędki” fragment okazał się formą prologu, wyjaśnieniem sytuacji dowódcy (po tym, co nabroił w pierwszym tomie). A gdy kompania dociera do obozu jenieckiego, w którym mają toczyć się główne wydarzenia, fabuła nieco zwalnia i od tej pory płynie równo, przyspieszając tylko tam, gdzie to zaplanowano. I wcale nie brak momentów, gdy wraz z wydarzeniami przyspieszał mój puls…
Obozy jenieckie to najohydniejsze oblicze wojny, odarte z ideologii. Właśnie tu rozgrywa się cała akcja „Szeptów…”, w miejscu, gdzie nie ma mowy o bohaterskiej obronie ojczyzny, walce o wolność, propagandowym bełkocie, którym usprawiedliwia się rozlew krwi. Obóz jest wysypiskiem śmieci, a rola odpadków przypadła ludziom.
W tym piekle lądują żołnierze Trzeciej Kompanii.
Jak można się domyślić, obóz to zaledwie początek. W powieści nie brak opisów przemocy, śmierci i rozpaczy, a okrucieństwo i brak skrupułów niektórych postaci wywołują dreszcz zgrozy. Autorka lubi grać na emocjach czytelnika, zręcznie przeplatając nastroje, łącząc odrazę i smutek z nadzieją i wzruszeniem. Przyjemnie zaskoczył mnie drobny, uroczy wątek, który rozjaśnia mroki wydarzeń niczym promyk słońca. Został zrównoważony motywem fanatyzmu i bezmyślnej agresji, w efekcie tworząc smakowity dysonans.
Całość właściwie nie jest historią stricte o wojnie, bardziej o ludziach usiłujących ją przetrwać. Z jednej strony widzimy, jak w obliczu szerzącego się zła i znieczulicy zapominają oni o wszelkiej moralności. Chwilę później czytamy o postaciach, które potrafiły zachować przyzwoitość. Bardzo doceniam ten kontrast i chętnie szukam takiego motywu w literaturze. Nie zawiodłam się na wymalowanych przez autorkę czerniach i bielach, podobnie jak na całej gamie odcieni szarości pomiędzy nimi.
Wątki przygodowo-kryminalne są nieco słabszą stroną książki. Dostrzegłam w nich pewną powtarzalność w stosunku do pierwszego tomu; niektóre sceny są dość podobne do tych z „Pamięci Lasu”. Motywacje części bohaterów, szczególnie antagonistów, chwilami wydawały się jednowymiarowe, a pojedyncze ich decyzje mogłabym nazwać naiwnymi.
Mimo tych drobnych niedoskonałości przednio bawiłam się przy lekturze i niech o tym świadczy nocka zarwana nad książką. Teraz pozostaje mi wyczekiwać trzeciego tomu!
Recenzja powstała dla bookstagrama i grupy czytelniczej Fantastyka na luzie. Wielkie podziękowania dla autorki za egzemplarz recenzencki.
~amenarhi
Wydawnictwo: Alegoria
Data wydania: 2020-06-01
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 308
Język oryginału: polski
Dodał/a opinię:
amenarhi
Ainika to raj. Hałaśliwy, niebezpieczny, chaotyczny, czasem nawet cuchnący, ale raj. Zwłaszcza w porównaniu z resztą kraju. Siranuk ma winnicę i swoje...
Magia powraca, chociaż nikt już w nią nie wierzy. Las pamięta moc, która kilka pokoleń wcześniej sprowadziła na świat zamęt i zniszczenie. Teraz...