Ostatni koncert kojarzy się z pożegnaniem. Czyżby, poznany w powieści „Altowiolista”, Bartosz Czarnecki miał schować swój instrument i udać się na emeryturę? Rozwiązanie zagadki z pierwszej części cyklu przyniosło mu niezłe profity – dom oraz winnicę w Toskanii. Czy muzyk zostanie znawcą wina? A może wygra jego wcześniejsza pasja i detektywistyczne zapędy?
Nie będę was trzymała w niepewności. Bartek zaczął prowadzić życie „rozdarte” między rodzime Krakowice, a bajkową Toskanię. Nie porzucił muzyki. Razem z przyjaciółmi zainaugurowali ciekawy projekt. W pracy i cieszeniu się wspaniałym spadkiem przeszkodzi mu nadkomisarz Bielski i morderca, który używa wysublimowanego narzędzia – struny do skrzypiec. Pamiętając o zasługach Czarneckiego policjant chce wysłuchać jego opinii. W Bartku odzywa się detektywistyczna żyłka i niestrudzenie szuka, czegoś co mogłoby pomóc ująć przestępcę. Nawet nie podejrzewa, jak szerokie koło zatoczy śledztwo – daleko, daleko od Krakowic.
W drugiej części „Trylogii muzycznej” Jan Antoni Homa rozkręcił się w dobrym kierunku. „Ostatni koncert” ma znacznie więcej akcji niż „Altowiolista”, a główny bohater – czyli Bartosz Czarnecki – w końcu nabrał charakteru. Już nie marudzi, że nie potrafi, zamiast tego zabiera się do pracy i wykazuje się niezłą intuicją. Czyżby kobieta u jego boku była źródłem tej pewności siebie?
W dalszym ciągu akcja kręci się wokół muzyki. Ona wręcz gra na stronach tej powieści. Wydaje mi się, że taki był zamiar autora, który sam jest skrzypkiem. Aby przybliżyć ten świat – zarówno wielkich kompozytorów, jak i tych którzy latami ćwiczą, żeby odtwarzać ich twórczość i cieszyć ucho widowni.
Wyjątkowy jest język jakim operuje Jan Antonii Homa. Tu czuć elegancję oraz obycie i jest to dobrane do typu książki. Autor jest świadomy, że pisze kryminał, że tworzy coś pod masowego odbiorcę, więc nie przesadza z poetyckością i wykwintnością słownictwa, a jednak jest w tym powiew kultury.
Dystyngowana powieść akcji – tak to możliwe. Muzyczne kryminały Jana Antoniego Homy takie właśnie są. Czytając je możemy poczuć się wyjątkowo, jak w wieczór kiedy zakładamy długą elegancką suknię bądź garnitur i wychodzimy do teatru, filharmonii, na dobrą kolację. Porzucamy prozę życia, żeby na kilka chwil być ponad. A najlepsze jest to, że się nie nudzimy bo spektakl który wybraliśmy gwarantuje dobrą zabawę.
Wydawnictwo: MG
Data wydania: 2012-03-22
Kategoria: Inne
ISBN:
Liczba stron: 0
Dodał/a opinię:
Joanna Manikowska
Przyszłość. Linia Wisły stanowi granicę między Europejską Republiką Federalną a Królestwem Trojga Narodów. Gitarzysta Przemek Wars dorabia przygranicznym...
Zabójcza improwizacja Doświadczony przez los Bartosz Czarnoleski znów zaczyna wszystko od początku. Przeprowadza się do Pogodnej, licząc na to, że w spokoju...