Słowo "artysta" kojarzy się z malarzem w berecie, z aktorem z jedwabnym szalem na szyi, z kimś nieco ekstrawaganckim i dalekim od szarej egzystencji. Czy komuś na dźwięk tego słowa przyjdzie do głowy starszy rolnik z niekompletnym garniturem zębów, w starej koszuli, z harmonią lub skrzypkami w dłoni? Tymczasem Pan Bieńkowski -- artysta malarz -- odkrywa "Hendrixów" skrzypiec w zapadłej wiosce i wystawia na światło dzienne. I choćby nie lubiło się muzyki wiejskiej, nie sposób nie zauważyć jak ci muzykanci swoją muzykę czują, choć oni "tylko tak sobie grają" i przez głowy -- tak, im również -- by nie przeszło nazwać siebie artystami.
Jestem ogromnie wdzięczna Panu Bieńkowskiemu, że wyciąga historię ze strychów i piwnic, że nie traktuje muzyki niepopularnej jak wstydliwej choroby, że pokazuje nam piękno nieco mniej zrozumiałe i historię nieco mniej znaną i mniej dumną. I choć w książce więcej fotografii, niż tekstu, naprawdę jest to przeogromny dokument o minionym świecie. I to nie tylko w teorii -- bo do książki dołączona jest płyta przybliżająca historię poszukiwań Pana Andrzeja oraz wyniki jego odkryć. Polecam, nie tylko wielbicielom muzyki wiejskiej.
Informacje dodatkowe o Ostatni wiejscy muzykanci:
Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2012-11-01
Kategoria: Literatura faktu, reportaż
ISBN:
9788393155033
Liczba stron: 304
Dodał/a opinię:
nunachopin
Sprawdzam ceny dla ciebie ...