Nigdy nie było mi po drodze z kultura czeską. Dopiero od niedawna nadrabiam zaległości związane z czeskim kinem, bo dotychczas moja wiedza dotyczyła raczej czeskich ( a nawet czesko- słowackich) produkcji dla dzieci z moim ulubionym bohaterem Krecikiem. Jakoś nie zapadła mi szczególnie w pamięć lektura ,,Przygód dobrego wojaka Szwejka" Jarosława Haska ( obowiązkowa pozycja do powtórki na kiedyś tam), a książki Bohumiła Hrabala wciąż przegrywają z propozycjami innych autorów.
Jednak kiedy tylko usłyszałam o książce ,,Ostatnia arystokratka" Evzena Bocek, wiedziałam, że wcześniej czy później ją przeczytam. Zachęcona dodatkowo pozytywnymi opiniami sięgnęłam po nią, kiedy tylko pojawiła się w mojej bibliotece.
Rodowa siedziba powraca w ręce w ręce rodziny Kostków, która od kilku pokoleń zamieszkuje w Stanach Zjednoczonych. Frank jeszcze do niedawna nauczyciel literatury, teraz hrabia Franciszek Kostka wraz ze swoją amerykańską żoną Vivien i osiemnastoletnią córką Marią postanawiają wrócić do swojego prawdziwego domu - do zamku Kostka w Czechach. I jeszcze na amerykańskiej ziemi rozpoczynają się groteskowe problemy( jak przewieźć stosunkowo tanio dwanaście urn z prochami zmarłych krewnych i uśpioną kotkę Carycę), gdzie absurd goni absurd, a komizm sytuacyjny przeradza się w niczym nieskrępowany komizm postaci i słowny już na ziemi czeskiej. Jak się okazuje, już po przybyciu do ziemi przodków, sytuacja komplikuje się jeszcze bardziej, bo na arystokratów spadają obowiązki w nowej rzeczywistości.
Kostków powracających ,, na ojczyzny łono" wita trójka pracowników: kasztelan Józef, kucharka pani Cicha i ogrodnik pan Spock. Jeszcze do niedawna Amerykanie, teraz już Czesi muszą sprostać nowym problemom w świecie, o którym dotychczas nie mieli żadnego pojęcia. I tak hrabia Franciszek dowiaduje się, że wraz z odzyskanym zamkiem, nie koniecznie odzyskuje się rodowy majątek, a pieniądze pożyczone od adwokata Bendy ( finalizował sprawę powrotu zamku w ręce rodziny Kostków) wcześniej czy później trzeba będzie oddać. Nowa hrabina Vivien usiłuje dorównać stylowi księżnej Diany, pozostając przy tym głuchą i ślepą na widmo piętrzących się do zapłaty rachunków. Maria zaś dowiaduje się, że najprawdopodobniej - z powodu rodzinnej klątwy - nie dożyje dwudziestych urodzin, więc właściwie nie powinna się martwić o jakiekolwiek pieniądze.
Jedynym ratunkiem dla zubożałych arystokratów okazują się turyści, którzy powinni tłumnie przybyć na zamek i pozostawiać swoje korony. Jednak - to nie jest takie proste. Kostkowie nie mają pojęcia o ruchu turystycznym. Kasztelan Józef czyni wręcz wszystko, by odwieść ich od tego pomysłu, ponieważ chorobliwie nienawidzi turystów i zrobi wszystko, by ich nie wpuścić na Kostkę( posuwając się nawet do twierdzenia, że turyści - muflony zadepczą zamek). Chociaż kuchnia pani Cichej nie jest najgorsza, jako kucharka nie nadaje się do pokazania gościom, gdyż ma wyraźny problem z alkoholem ( pani Cicha każdy problem leczy orzechówką), zaś ogrodnik Spock jest bardziej zainteresowany umieraniem na kolejne choroby niż dbaniem o zamkowe ogrody ( aktualnie cierpi na wypadanie włosów, czemu usiłuje zaradzić amerykański fryzjer hrabiny Vivien, co również sporo kosztuje).
Na szczęście arystokratom przybywa na pomoc Milada, megiera i ,,siostrzenica Pinocheta", a właściwie menedżer, która już niejednego zrujnowanego szlachcica wyciągnęła z bankructwa. Z żelazną konsekwencją i zacięciem godnym swoich przydomków chce uczynić z Kostki zamek ,,(...) Trzeciego Tysiąclecia albo zamek totalny", bo każdy ,,turysta chce zobaczyć prawdziwych arystokratów z krwi i kości oraz ich życie". Życie Kostków i służby ulegnie drastycznej zmianie. Jakby tego było mało mecenas Benda po(d)rzuca Kostkom ( w ramach niespłaconych długów) swoją zwariowaną córkę Deniskę - marzącą o arystokratycznym życiu, które jest ,,super" i ,,psycho" ( chociaż dla Deniski wszystko wyrażało się w tych dwóch określeniach). Jakie pociągnie to za sobą perypetie - poczytajcie sami.
Na całą historię patrzymy oczami Marii, bo powieść jest napisana w formie jej pamiętnika przeplatanego listami do Maksa Launa - pana na Gwieździe, którego arystokratyczną sytuacje komplikują liczni krewni - uzurpatorzy. Książka jest lekka, przyjemna, pełna absurdu i satyry, jednak nie rozśmieszyła mnie aż tak, jak spodziewałam się tego po entuzjastycznych
( w przeważającej większości) recenzjach. Nie przekonał mnie chociażby lekceważący stosunek do zwierząt, a i nad niektórymi niby śmiesznymi sytuacjami - przechodziłam obojętnie .Jednak lektura w sumie spełniła swoje zadanie - dostarczyła rozrywki na upalne popołudnie i już zabieram się za drugi tom.
Informacje dodatkowe o Ostatnia arystokratka:
Wydawnictwo: Stara Szkoła
Data wydania: 2015-01-27
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
978-83-940790-0-0
Liczba stron: 254
Tytuł oryginału: Poslední aristokratka
Język oryginału: czeski
Tłumaczenie: Mirosław Śmigielski
Dodał/a opinię:
maja_klonowska
Sprawdzam ceny dla ciebie ...