"Podchody” Katarzyny Żechowicz - Wygryz to kolejny już debiut w tym roku, po który miałam okazję sięgnąć. Po debiuty literackie sięgam zawsze z dużą ciekawością, bo lubię niespodzianki a lektura jest często niezłą zabawą, bo nigdy nie wiadomo na co się trafi. . Przyznam, że ściągnęła mnie do czytania nie tylko piękna i elektryzująca okładka, ale również nazwisko autorki, które jest mi znane, mimo tego, że akurat jej nie znam...
Nie jest to krwawy kryminał, lecz mieszanka powieści obyczajowej z kryminałem i dość intrygującą zagadką do rozwiązania. W dodatku w pięknej kalabryjskiej scenerii, w którą zabiera nas autorka. A jak sam tytuł wskazuje, będzie niezła zabawa. Mnie przypomniały się czasy związane z harcerstwem, wtedy często grało się w podchody. Moje wnuki już nie wiedzą, co to takiego...
Szef wydawnictwa niespodziewanie deleguje młodą dziennikarkę do Włoch. Józka jest tym zaskoczona, że szef zlecił jej wyszukanie w zaprzyjaźnionym włoskim wydawnictwie wyszukanie jakiejś nowości, która stałaby się bestsellerem, tak bardzo potrzebnym na polskim rynku. Pomoże to z pewnością wydawnictwu stanąć na nogi.
"Jedziesz do Włoch. Całe wydawnictwo Bel Libro liczy na ciebie."
Józka jest niezadowolona z tego, że zamiast pojechać ze znajomymi gdzieś na Ibizę, a nawet jeśli zostałaby w kraju, to wolałaby szaleć na imprezach, bo tak zwykle spędza czas.
A tymczasem ma "zmarnować" wakacje na pobyt w jakiejś małej włoskiej mieścinie, gdzie pewnie będzie się tylko nudzić.
Gdy w końcu dociera do małego miasteczka Soveria Mannelli na południu Włoch, podejrzewa, ze to będzie stracony dla niej czas...
Jednak dość szybko okazuje się, że jej przekonania co do tej mieściny, zmieniły się diametralnie. Gdy w papierach, które ma przetłumaczyć dla szefa lokalnego wydawnictwa Józka znajduje tajemniczą, pożółkłą już ze starości kopertę. Zagadkowe pytanie znajdujące się w środku nic nie wyjaśnia a tylko wzmaga jej ciekawość. Kto jej to podrzucił? I dlaczego?
Okazuje się, że to jedna z kopert z organizowanej kiedyś corocznie imprezy plenerowej, która podobna była do naszych podchodów. Po zaginięciu jednej z organizatorek dziesięć lat temu, zaprzestano urządzania tej imprezy. O porwanie i ewentualna śmierć Vanessy podejrzewa się mafię kalabryjską. A że nikt nie chce z nimi zadzierać, więc poszukiwania dziewczyny spełzły na niczym. Czy jednak faktycznie to miejscowa mafia ma coś wspólnego z tym zaginięciem?
"Nie trzeba było długo przebywać w Kalabrii, aby wiedzieć, ze pewnych pytań nie wolno tu zadawać. Tak samo jak nie wolno rozmawiać, a nawet patrzeć w oczy konkretnym osobom."
Józka postanawia rozwikłać zagadkę zaginięcia Vanessy i chce spróbować gry przez nią organizowanej. Pomaga jej w tym koleżanka z wydawnictwa i były chłopak Vanessy.
Czy uda się im pójść dobrym tropem? Czy znajdą następne wskazówki potrzebne do rozwiązania tej zagadki? Jakie tajemnice przy okazji poszukiwań odkryje Józka?
Autorka ciągle podsuwa nowe tropy i miesza ślady i dość długo nie mogłam znaleźć prawidłowego rozwiązania.
Mimo tego, że to debiut nie będący typowym kryminałem, to czyta się książkę bardzo dobrze i mocno wciąga w swoją fabułę. Jedynym zastrzeżeniem jest zbyt mało charakterystyczne postaci, zbyt powierzchownie nakreślone, o których dość szybko się zapomina. Krajobrazy za to opisane są przepięknie, aż chciałoby się od razu udać w tę samą podróż do Kalabrii...
Debiut bardzo udany. Czekam na ciąg dalszy...
Wydawnictwo: Arkady
Data wydania: 2025-04-02
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 392
Dodał/a opinię:
Myszka77
To moje ulubione miejsce na ziemi. Ten widok koi nerwy i sprawia, że zmartwienia stają się dużo mniejsze, niż są w rzeczywistości. Kiedy patrzysz na coś tak pięknego, nabierasz wiary w ten posrany świat.
Tiramisu nigdy nie odmawiam. Na słodycze mam oddzielny żołądek.
Więcej