Okładka tej książki jest niesamowicie znajoma, prawda? Cóż, to boli moje oczy, ale nic na to nie poradzę. Przypomina mi ogromnie Revved - Samanthy Towle. Ale gdybym miała wybierać między jedną, a drugą, ta jest w lepszej kolorystyce i podoba mi się bardziej.
Nie spotkałam wielu literówek, czcionka jest duża, dzięki czemu czyta nam się lepiej. Zostały zachowane odstępy między wersami oraz marginesy.
Lektura posiada skrzydełka, które są dodatkową ochroną przed uszkodzeniami mechanicznymi. Na jednym z nich przeczytamy słów kilka o autorce i dodatkowo kilka krótkich opinii o lekturze, a na drugim zapoznamy się z kolejną powieścią tej autorki, która niebawem znajdzie się na naszym rynku.
Przechodząc do pióra autorki, muszę przyznać, że jest bardzo lekki i przyjemny, Czyta się niezwykle szybko i bez jakichkolwiek blokad. Bardzo szybko czytelnik jest w stanie przenieść się do świata wykreowanych bohaterów. Jest to dla mnie nowa autorka, która ma duże szanse na to, by stać się jedną z ulubionych. W niezwykły sposób wprowadza nas do wydarzeń, sytuacji i przynajmniej mi wydawało się, że jestem obserwatorem w życiu głównych bohaterów. Że siedzę gdzieś ukryta w kącie i patrze, analizuje, zapamiętuję... Jestem zadowolona z pierwszego spotkania z Adrianą Locke i czekam na kolejną powieść, która mam nadzieję, rozłoży mnie na łopatki. ;)Główna bohaterka, Jules, straciła męża. Nikomu nie życzę takiej straty, bo mogę sobie tylko wyobrazić jaki to jest ból. Tym bardziej, jeśli ma się dziecko, które może przypominać w każdej sekundzie dnia, zmarłego małżonka. Dlatego serce mi się krajało na myśl o niej, czy o małej Everleigh. Było mi ich autentycznie żal.
Jednak autorka postanowiła nie szczędzić ich cierpienia i zdrowia, stawiając na ich drodze ogromną przeszkodę, którą ciężko było przeskoczyć. Myśląc o Julii... Czasami mnie denerwowała. Swoim zachowaniem... Ja rozumiem, że w takich sytuacjach, w jakich była postawiona mogła czuć się naprawdę źle, ale jej zachowanie ciągle na nie... No cóż, mnie to chwilami mocno irytowało...
Z kolei Crew, to taki jak dla mnie lekkoduch, słodki lekkoduch, który mógłby przebierać w panienkach. Trochę jego styl życia mnie drażnił, ale co poradzę. Cieszę się, że w końcu postanowił wydorośleć i starał się prowadzić dorosłe życie, podejmować odpowiedzialne decyzje i brać na swe barki życie. Polubiłam go bardzo.
Reasumując uważam, że bohaterowie są świetnie wykreowani, jakby wyciągnięci z naszej rzeczywistości. Myślę, że będziecie w stanie ich polubić.
Rozdziały nie są długie dzięki czemu książkę czyta się ekspresowo. Kusi nas to, co się wydarzy na następnej stronie nowego rozdziału, a później na kolejnym... Ciężko jest się oderwać, to prawda. Akcja biegnie przed siebie, ciągle coś się dzieje, więc nie możecie tutaj spodziewać się nudy.
Emocje jako tako były, ale nie odczuwałam ich jakoś specjalnie mocno. Sama historia dotycząca córki Jules, była ciekawym pomysłem, ale coś mi się wydaje, że wątek Crew, to, co tyczy się Everleigh... No gdzieś to już było, ale gdzie, nie pamiętam dokładnie.
Mimo wszystko z ogromną ciekawością pochłaniałam kolejne strony czekając na finał tej historii. I nie jestem rozczarowana.Zdarzają się tutaj sceny erotyczne, ale są zdecydowanie na plus. Są napisane w sposób nie obleśny i odpychający, a wręcz delikatny i idealny. Sceny te nie powoduje grymasu obrzydzenia na naszych twarzach. Chociaż szczerze mówiąc, jak dla mnie tych scen w tej książce akurat nie musiało być, bo i tak chwyciła mnie za serce, właśnie delikatnością. Dlatego też gdy dotarłam do scen łóżkowych trochę się skrzywiłam, bo pomyślałam sobie, że po co takie sceny, jak ta książka jest naprawdę dobra. A co, jeśli autorka tymi fragmentami zniszczy powieść? Ale tak się nie stało, więc jest okej. :)
Podsumowując, uważam, że Poświęcenie jest kawałem dobrej roboty, wykonanej przez autorkę. W moich odczuciach brakowało mi tych emocji, którzy czuli bohaterowie bym i ja mogła je poczuć, ale wartości, jakie między wierszami przekazuje pisarka, powinny do was przemówić. Oczywiście jeśli umiecie czytać pomiędzy wierszami... Nie zawsze jest to proste, ale bardzo cenne. Myślę, że gdy tylko wczytacie się w tę historię, wzruszy was, ale i zapadnie w pamięć. Historia, która spotkała Jules może spotkać każą kobietę na tej ziemi, dlatego myślę, że warto ją poznać. Czytanie nie zajmie wam wiele czasu, ponieważ czyta się bardzo szybko, a czcionka jest duża, więc strona za stroną znikają szybciutko.
Ja polecam tę lekturę, myślę, że będziecie zadowoleni tak jak ja, jeśli się na nią zdecydujecie. :)
Wydawnictwo: Szósty Zmysł
Data wydania: 2018-07-11
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 446
Tytuł oryginału: Sacrifice
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Klaudia Wyrwińska
Dodał/a opinię:
Angelika Ślusarczyk