Po 15 latach od debiutu Cecelia Ahren postanawia napisać kontynuację bestsellera „PS Kocham Cię”, w dowód wdzięczności dla fanów jak informuje nas w dedykacji. W fabule nowej powieści „PS Kocham Cię na zawsze” od ostatniego spotkania z główną bohaterką książki Holly mija 7 lat. Z pozoru jest to długi okres czasu, żeby ułożyć sobie życie na nowo, przerobić żałobę i wrócić w pełni do świata żywych. Czy tak się jednak da?
Bohaterowie powieści mimo swojej choroby znajdują czas by pomyśleć o innych. Co z nimi się stanie gdy oni odejdą. Za pomocą Holly starają się zostawić po sobie ślad, a to w postaci listów, nagrań, wskazówek, na kolejne dni, tygodnie a nawet lata żałoby. Zawsze się mówi, że cierpi nie ten który odchodzi, a ten który zostaje. Widać to doskonale po głównej bohaterce. Mimo upływu czasu nie potrafi zapomnieć, ciągle ucieka, bo nie chce od nowa cierpieć. Tak samo jak w pierwszej części zadajemy sobie pytanie: Jak przetrwać ten czas żałoby? Z pomocą ruszają słowa. To one ocalają od zapomnienia. Utrwalone na papierze który „przeżyje” wiele- tworzą duet idealny.
Bałam się, że kontynuacja może nie być udana. Obawy były zbędne. Książka ma nowych bohaterów, inne wątki. Wszystko przepełnione smutkiem, poruszające i wzruszające, a także refleksyjne. Napisane tak, że nie sposób się oderwać. Nie da się nie uronić łzy czytając Ahren. To studium życia, śmierci ale i miłości. Jak to jeden podcast odmienia życie- jak wielką moc ma Internet, jak wielką moc mają ludzie. Coś się kończy, ale z pewnością za jakiś czas zacznie się nowe- z tą nadzieją zostawia nas autorka.
Wydawnictwo: Akurat
Data wydania: 2019-10-16
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 448
Tytuł oryginału: Postscript
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Anna Krochmal, Robert Kędzierski
Dodał/a opinię:
MariaAntonina
Po tym, jak Kitty Logan niesłusznie oskarżyła w programie telewizyjnym niewinnego człowieka, jej kariera dziennikarska wali się w gruzy. Jedyną osobą...
Lou, biznesmen, mąż i ojciec dwojga małych dzieci, żyje głównie pracą. Zaniedbuje rodzinę i wciąż ma tyle obowiązków, że najchętniej przebywałby w dwóch...