Polityka to bagno, jakiego próżno szukać w innych dziedzinach życia. I choć w każdej dziedzinie życia panuje zawiść, nienawiść, a oponenci walczą ze sobą bez pardonu, jednak to polityka wynosi wszystkie te negatywne zachowania na niespotykany nigdzie poziom.
Kiedyś chciałem się nieco bardziej zaangażować i choć nigdy nie miałem żadnej legitymacji, jedna z partii, z którą sympatyzowałem, wybrała mnie na swojego męża zaufania w wyborach do Rady Miasta. W moim okręgu partia odniosła duży sukces, a przyjaciółka, wspierana przeze mnie czynnie w wyborach – pierwszy raz została radną. Dziś, po kilku kadencjach jest wiceprzewodniczącą Rady Miejskiej…
W tych samych wyborach musiało dojść do dogrywki, by rozstrzygnąć kto zostanie prezydentem. Aktualny – z lewicy czy nowy z prawicy. Wygrał ten drugi, czego bardzo żałowałem, bo ustępujący prezydent był solidnym i uczciwym człowiekiem. Po przeliczeniu głosów w mojej komisji pojechałem do siedziby partii, podzielić się informacją o porażce także i u mnie w okręgu. Jednak w budynku nie było żałoby, a przynajmniej nie wszędzie. Część członków partii świętowała porażkę szampanem, bo prezydent nie był w stronnictwie ówczesnego premiera i w konsekwencji porażka własnej partii była dla tych ludzi sukcesem… Ostatni raz wówczas przekroczyłem próg ich siedziby i odtąd staram się trzymać z dala od tamtej kloaki (choć wdepnąłem później w inną, podobną, też w ramach walki o władzę i pieniądze).
Polityka i politycy mogą być więc świetnym materiałem na temat książki. Na taki pomysł wpadła Izabela Milik tworząc powieść „Reemisja”.
Bohaterką książki jest Anna, matka i żona, zajmująca się na co dzień sprzedażą domów. Jej przeszłość owiana jest nutką tajemniczości, ale obecne życie toczy się w miarę normalnie. Niestety do czasu, gdy zaczynają się nią interesować zarówno znienawidzone, dawne koleżanki, młodzi chłopcy i jakieś mroczne, demoniczne siły.
Okazuje się, że akcja „Reemisji” kręci się wokół Obozu Odrodzenia Ojczyzny – partii politycznej, na czele której stoi Wódz, Jeremi Pestis. Nie jest on na firmamencie, steruje swoim ugrupowaniem zza kulis, ale robi to bezkompromisowo.
Przywódca OOO, czego dowiedzieć możemy się i z opisu na ostatniej stronie okładki i domyślić z grafiki na froncie książki zawarł pakt ze złem. Jego celem jest zdobycie władzy w Polsce i będzie chciał dokonać tego bez względu na ofiary i inne koszty. Nie wiadomo tylko do czego potrzebna jest mu Anna, bo Jeremi zrobi wszystko, żeby dostać ją w swoje ręce.
Trudno powiedzieć, że to typowy horror. Choć znajdziemy w nim sporo przemocy oraz zjawiska paranormalne książka ani nie przeraża, ani nie wywołuje odrazy. Jako czytelnik doświadczyłem też za mało emocji i to jest chyba największa wada powieści.
To, co podoba mi się w twórczości Stephena Kinga to gotowość do całkowitego rozwalenia czy to całego świata, czy też jego wycinka. Główni bohaterowie nigdy nie są bezpieczni i czytając mistrza horroru lękamy się najbardziej tego, co za chwilę wymyśli.
Powieść Izabeli Milik zasługuje zarówno na pochwałę, jak i naganę. Ona też postanowiła siać zniszczenie totalne. Gdy się zaczęło byłem podekscytowany, że wreszcie ktoś odważył się zrobić to z prawdziwym rozmachem. A mimo tego czegoś mi w tym wszystkim zabrakło. I choć minęło już trochę czasu od skończenia przeze mnie lektury nadal nie wiem, co w treści nie zagrało. Wszystko było zrobione prawidłowo, ale nie wcisnęło w fotel. Być może to wina złej dynamiki czy zbyt miękkiego doboru słów?
Jednak cała powieść zasługuje na pochwałę. Postaci w niej występujące dało się lubić bądź nie (no właśnie, do ideału brakowało pokochania ich lub co łatwiejsze – znienawidzenia choć niektórych), były dobrze przedstawione, żyły własnym życiem. Akcja choć niezbyt szybka, obfitowała w zwroty i niespodziewane sytuacje. Umiejętne połączenie magii i polityki dało całkiem fajny efekt oryginalności, szczególnie, że historia toczy się w naszym kraju. Izabela Milik pisać potrafi, ma dobry warsztat, świetne pomysły, ale mam wrażenie, że brakuje jej jedynie odrobiny doświadczenia, by pójść krok dalej i poprawić te niedociągnięcia, które nie pozwoliły stać się książce świetną. Jest tylko dobra, choć potencjał drzemie w niej znacznie większy.
Jest jeszcze jeden smaczek, którego nie sposób pominąć. Trudno nie odnieść sytuacji z powieści do bieżącej w Polsce. Aż się prosi, by skonfrontować Obóz Odrodzenia Ojczyzny z poczynaniami Prawa i Sprawiedliwości. W PiS również mamy prezesa, który pociąga za wszystkie sznurki będąc jednocześnie tylko zwykłym posłem, nie pchając się już na prominentne stanowiska. Pozostaje pytanie czy premier Kaczyński podpisał jakiś pakt z diabłem, bo to, co osiągnął dotychczas musi robić wrażenie nawet na największych krytykach partii. PiS ma i prezydenta (nawet jeśli czasem się postawi) i większość w parlamencie, takiego komfortu nie miał jeszcze nikt. Mało tego nic nie zapowiada, że obecna władza spadnie ze swojego wysokiego konia… Czy to możliwe bez wsparcia mrocznych sił? Ja swoją odpowiedź zasugerowałem w opowiadaniu „Kontrakt” (z 2016 r.), Izabela Milik podobnie uczyniła w „Reemisji” tyle, że znacznie dobitniej.
Autorka powieści ma już trochę przeżytych lat, ale jako pisarka chyba jeszcze nie zebrała wystarczającego doświadczenia, by porwać czytelnika bez reszty. Ale to, co znalazłem w „Reemisji” daje nadzieję, że już wkrótce dostaniemy coś jeszcze lepszego i przestanę ją porównywać do innych pisarzy, bo ci naprawdę świetni tego nie potrzebują. A Izabela Milik pokazała, że jest na dobrej drodze, by taką się stać.
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2017-06-12
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 380
Dodał/a opinię:
Dariusz Jasiński
OLA STOI U PROGU SZCZĘŚCIA. PRZEKRACZA TEN PRÓG, A ZA NIM CZEKAJ NA NIĄ TEŚCIOWIE! Czy dobre chęci z obu stron wystarczą, by życie małżonków...