Niedawno, bo pierwszego lipca, premierę miał ostatni tom trylogii Truly Devious, czyli "Ręka na ścianie". Zaznaczę we wstępie, że w poniższej recenzji może znaleźć się kilka spojlerów dotyczących poprzednich części, więc jeśli ktoś ich nie czytał ma dwie opcje do wyboru. Pierwsza: przeczytać. :) Druga: zerknąć na recenzje "Nieodgadnionego" oraz "Znikającego stopnia", które mogą nieco rozjaśnić sytuację.
W "Ręce na ścianie" akcja toczy się bezpośrednio po zakończeniu poprzedniego tomu. Stevie jako pierwszorzędny młodociany detektyw, oczywiście, nadal próbuje rozwikłać zagadkę porwania Iris i Alice Ellinghamów, ale w międzyczasie stara się również odkryć prawdę związaną z aktualnymi wydarzeniami. Odnalezienie mordercy Hayesa, Ellie oraz Fenton i poznanie jego motywów to nie lada gratka. Ponadto jako nastolatka dalej mierzy się z własnymi problemami, które dziwnym trafem kręcą się głównie wokół chłopaka, Davida.
Podczas gdy Stevie lawiruje między kłamstwem a prawdą, w szkole dochodzi do kolejnego wypadku. Uczniowie więc w dużym pośpiechu zostają ewakuowani z Akademii, ponieważ poza ewentualnym zabójcą zagraża im również zew natury. Nadciąga ogromna śnieżyca, przez co drogi staną się nieprzejezdne, a... Stevie utknie z mordercą, stając z nim twarzą w twarz?
Fabuła prowadzona jest na dwóch różnych płaszczyznach, ponieważ albo zatapiamy się w przeszłości, w latach 30. XX w., albo pozostajemy w teraźniejszości. Zabieg ten rewelacyjnie wpływa na klimat powieści. Nagłe zderzenie z bohaterami z początków powstania Akademii daje porządnego kopa emocjonalnego, ponieważ czytelnikowi dane jest dojrzeć szczegóły, których Stevie, choć ładnie zbierająca dowody, nie jest w stanie przedstawić w stu procentach. Wtedy też okazuje się, że George Marsh, Flora Robinson, Leo Holmes Nair, a nawet sama Iris Ellingham kryją więcej niż mogłoby się wydawać, a sprawa porwania Alice nabiera rozpędu.
W poprzednich częściach zakochałam się bez mała, bo były cudowne, dlatego finał trylogii miał wysoko postawioną poprzeczkę. I wiecie co? Bez wątpienia podołał. "Ręka na ścianie" to rzeczywiście idealne zwieńczenie trylogii, ponieważ czytelnik otrzymuje więcej niż pierwotnie zakładał. W książce pojawiają się nowe, nieznane do tej pory motywy, co wprawia w zachwyt i niesamowicie wciąga. Dawno już nie dałam się tak mocno porwać przygodzie, a każdą stronę pochłaniałam dosłownie w sekundę.
Maureen Johnson dopięła fabułę na ostatni guzik, rozwiązując i zakańczając każdy wątek, nawet ten najbardziej błahy, o którym zapomniało się, że istniał. Tutaj nikt nie grał przypadkowej roli, co mnie osobiście zachwyciło. Bardzo ciężko jest dokładnie zaplanować oraz rozpisać charaktery bohaterów, żeby wyszli realnie, a ich zachowania bezpośrednio wpływały na wydarzenia, a w "Ręce na ścianie" nie dość, że się udało, to jeszcze wypadło całkowicie naturalnie.
Największym atutem powieści bezapelacyjnie jest atmosfera pełna tajemniczości, która towarzyszy od pierwszej do ostatniej strony. Czytelnik żyje w ciągłym zawieszeniu, tuła się i krąży między wątkami, starając się zebrać je w całość i rozszyfrować zagadkę przed Stevie. Przyznam, że mi się nie udało, bo bardziej zajęta byłam aktualnymi wydarzeniami. Nie zastanawiałam się zbytnio, co przyniosą kolejne rozdziały, bo jedyną towarzyszącą mi myślą było: co dalej? O, matko, co dalej?!
Jedyną rzeczą, do której mogę się przyczepić, to literówki. Znalazłam ich sporo i choć nie wpływały na odbiór powieści, troszkę przeszkadzały.
Ogromnym smaczkiem powieści były wycinki artykułów z gazet, dających wiele światła na niektóre sprawy. Podobne dodatki doskonale urozmaicają książkę i pozwalają mocniej się wczuć w wykreowany świat.
"Rękę na ścianie", jak i całą trylogię, polecam bez wahania. Historia spodoba się każdemu, nawet najbardziej wymagającemu czytelnikowi - daję gwarancję jakości. Zwroty akcji, klimat, niesamowici bohaterowie i wciągająca fabuła to zaledwie niewielki kawałek tortu, a wisienek znalazłem więcej niż jedną! Pozwólcie sobie wkroczyć do Akademii Ellinghama i odkryć skrywane przez lata tajemnice, a z pewnością nie pożałujecie. Naprawdę gorąco polecam!
Wydawnictwo: Poradnia K
Data wydania: 2020-07-01
Kategoria: Dla młodzieży
Kategoria wiekowa: 15-18 lat
ISBN:
Liczba stron: 384
Tytuł oryginału: The hand on the wall
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Paweł Łopatka
Dodał/a opinię:
Ew
Siedmioro podejrzanych. Dwie zbrodnie. Zabójca, który wciąż prowadzi śmiertelną grę. Ostatni rok w Akademii Ellinghama nie jest dla Stevie Bell najlepszy...
Niezwykła książka o podróży, sztuce, miłości i dorastaniu Wzruszająca powieść drogi dla nastolatków! Siedemnastoletnia Ginny otrzymuje w spadku po ukochanej...