Hrabstwo Garner, czyli świat, w którym kobiety nie mają praw. Traktowane są jak inkubatory, mają za zadanie dbać o ognisko domowe i wydać na świat potomstwo. Jeśli nie wychodzą za mąż, są odsyłane do ciężkich robót, bo muszą być przydatne. W tym świecie wszystkie decyzje podejmują mężczyźni. To oni zdecydowali, że każdego roku dziewczęta w wieku szesnastu lat muszą na rok opuścić rodzinną osadę. Mężczyźni obawiają się budzącej się w nich mocy, która doprowadza ich do szaleństwa. Rok w odosobnieniu ma sprawić, że młode kobiety wyzbędą się owej niebezpiecznej magii i wrócą do domu czyste i gotowe do małżeństwa. Tyle, że nie każdej uda się przeżyć. W obozie dziewczęta zdane są tylko na siebie, dodatkowo nie mogą go opuszczać, bo na zewnątrz polują na nie kłusownicy. Tierney James jest zmuszona na jesieni wyruszyć z innymi szesnastolatkami w miejsce odosobnienia. Trochę się boi, bo już nieraz widziała garstkę dziewcząt wracających do obozu, którym udało się przeżyć w dziczy. Widziała obłęd w ich oczach i to, jak bardzo ten rok je zmienił. Jednak bardziej nie może pogodzić się z małżeństwem, do którego jest zmuszana. Tierney nie rozumie i nie godzi się na to, co dzieje się w jej osadzie. Nie rozumie zasad, jakimi rządzi się ten świat. Ciągle ma nadzieję, że coś się w tej kwestii zmieni. Tę nadzieję daje jej dziewczynka z jej snów, o której nawet nie powinna śnić, bo to również jest zakazane. Co wydarzy się w lesie? Czy Tierney wróci z roku próby? Czy coś się zmieni?
Jeśli jeszcze nie czytaliście tej powieści, donoszę, że koniecznie musicie się z nią zapoznać. Jest reklamowana jako młodzieżowa odsłona „Opowieści podręcznej”. I faktycznie tak jest, ale jedynie w części. Bo po pierwsze jest to połączenie wspomnianej powieści z „Igrzyskami śmierci”, ma też coś z „Pretty Little Liars”. Jednak to nie jest powieść tylko dla młodzieży. Owszem, młodzi ludzie i ich perypetie stanowią oś fabuły, jednak książka jest mocna, momentami brutalna i przerażająca. Dlatego moim zdaniem nadaje się jednak bardziej dla dorosłych. A przeraża w niej chyba najbardziej to, jakie piekło człowiekowi potrafi zgotować inny człowiek. Zbierałam po tej książce szczękę z podłogi. Wstrząsnęła mną, poruszyła do głębi, a na końcu złamała serce. Długo nie potrafiłam się po niej pozbierać. Nawet teraz, miesiąc po lekturze, nadal robi na mnie ogromne wrażenie. To pozycja, która zasługuje na najwyższe noty, dlatego, jeśli macie możliwość, przeczytajcie.
Autorka miała świetny pomysł na fabułę. Jeśli wziąć pod uwagę porównanie do „Opowieści podręcznej”, być może nie jest on zbyt oryginalny, a mimo to z taką kreacją dystopijnego świata jeszcze nie miałam do czynienia. Sam obóz, do którego wysyłane są dziewczęta, bardziej przypomina arenę znaną nam z „Igrzysk śmierci”. Młode kobiety wiedzą, że aby przeżyć, muszą dbać jedynie o siebie, ewentualnie zawiązywać korzystne dla nich sojusze. Szybko tworzą się dwie grupy, jedna pod przewodnictwem osoby, która ślepo wierzy w przekazywane przez mężczyzn nauki. Druga popiera rozwiązania Tierney. Jednak i ta garstka dziewcząt, która pozostała z Tierney, szybko się od niej odwraca. Tierney musi walczyć o przetrwanie sama. Mimo, że odrzucona, nastolatka nadal martwi się o resztę dziewcząt, próbuje przekonywać i tłumaczyć, jednak jej wysiłki nie przynoszą rezultatów. Jak się później okazuje, to odcięcie się od grupy, wychodzi jej na dobre, ale o tym więcej nie napiszę, bo nie chcę zdradzać zbyt wielu szczegółów. Książka jest dosłownie naszpikowana wydarzeniami i nieoczekiwanymi zwrotami akcji. To jedna z tych powieści, w których nie tylko finał przynosi zaskoczenie i rani serce. Już, kiedy wydaje nam się, że jakoś wszystko się ułoży, dzieje się coś, co całkowicie przekreśla nasze nadzieje na pomyślne zakończenie. A potem, już na sam koniec, dzieje się to po raz kolejny. Nie spodziewałam się, że autorka pójdzie z finałem w tym kierunku, w którym poszła. Zaskoczyło mnie to, zabolało i złamało serce. Jednocześnie jestem pod ogromnym wrażeniem tego, co zrobiła. Majstersztyk!
W książce zachwyca konstrukcja świata przedstawionego, który jest szczegółowy i barwny. Dystopijna wizja świata autorki jest tak samo przerażająca jak oszałamiająca i porywająca. I chociaż jest to fikcja literacka, można odnaleźć w niej wiele elementów odnoszących się do obecnej sytuacji na świecie. Podwójne standardy w zależności od płci, narzucanie kobietom pewnych rozwiązań, kontrola społeczeństwa, to wszystko i wiele więcej odnajdziemy w tej fascynującej, trzymającej w ciągłym napięciu, bardzo emocjonalnej opowieści. Pochwalić muszę również kreację bohaterów. Nie ma postaci w tej powieści, które istniałyby tylko na papierze. Każdy z bohaterów wnosi coś ważnego do opowiadanej historii, każdy, chociaż w większości są to młodzi ludzie, został wyposażony w bagaż doświadczeń i bolesnych wspomnień. Z kolei pojawiający się w książce wątek romantyczny to cudo, jest subtelny i porusza do głębi.
„Rok próby” to angażująca, niebanalna lektura. Nie mogłam się od tej książki oderwać. Jest mocna, szokująca i bardzo klimatyczna. To, co zrobiła z moimi emocjami to mistrzostwo świata. Ciężko to nawet opisać. Jeśli jeszcze nie czytaliście tej książki, musicie po nią sięgnąć. Z całego serca polecam!
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Data wydania: 2021-03-10
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 344
Tytuł oryginału: The Grace Year
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Donata Olejnik
Dodał/a opinię:
maitiri_books