Góry kocha wiele osób, są tacy którzy lubią tylko popatrzeć, tacy co zdobywają drobne szczyty ale są też osoby dla których góry są całym światem i czasami poświęcają swoje życie żeby zdobyć jakiś szczyt.
Rafał Fronia uwielbia zdobywać nowe, trudne szczyty i sam sobie się dziwi że jeszcze żyje, bo jak to określa już siedem razy wywinął się śmierci. "Siedmiokrotnie wzywany na rozmowę do świętego Piotra, odbijałem się jednak od drzwi nieba i spadałem na ziemię." Miał wielu przyjaciół którzy go wspierali i pomagali, mógł zawsze na nich liczyć i nigdy się nie zawiódł, często to z nimi wyruszał w nieznane. "Jaro niczym Fidel Castro wygłaszał siedmiogodzinny opierdol o moim nieodpowiedzialnym zachowaniu, głupocie i nieznajomości botaniki." Ta książka pokazuje nam jak na prawdę jest w górach, moim zdaniem pasja to przyjemność a ja tutaj tego nie widzę, skrajne wyczerpanie, odmrożone ręce, krok od śmierci, nie rozumiem jak komuś może się to podobać.
Książka jest na prawdę dobrze napisana i czasami czułam jakbym była obok i na te sceny patrzyła, aż czasami miałam gęsią skórkę i współczułam członkom wyprawy, dzięki zdjęciom widziałam to co się tam działo i zastanawiałam się jak te widoki wyglądają na żywo.
Chciałabym żeby autor, jego przyjaciele i wszystkie osoby z podobną pasją zawsze mieli szczęście i wracali do domu ponieważ każdy z nich ma jakąś rodzinę która przy każdej wyprawie nie śpi dobrze w nocy.
Góry dla mnie to piękne widoki, wschód słońca z jakiegoś małego szczytu, zapach którego nie ma nigdzie indziej i przyjemność że można spacerować wśród takich pięknych okoliczności ale zdaje sobie sprawę że są osoby którym to nie wystarcza.
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Data wydania: 2019-04-16
Kategoria: Biografie, wspomnienia, listy
ISBN:
Liczba stron: 448
Dodał/a opinię:
Karolina Radlak
Jeśli ktoś idzie pod górę, to jest w nim wiara, nadzieja… Pod górę idą tylko zwycięzcy. Ci, którzy chcą. Ci, którzy...
Broad Peak - samotna, trzecia i w końcu udana próba wejścia. Nanda Devi East - ekspedycja zorganizowana w 80. rocznicę zdobycia szczytu przez Polaków...
Aniele mój, co skrzydłami swymi dajesz mi cień, powiew wiatru ożywczy i ochronę przede mną samym. Nie wiem, czemu twój wybór padł właśnie na mnie i co lub kto sprawił, że zostałeś obarczony strzeżeniem akurat mnie. Dziękuję. Za każdy dzień, szczyt i drogę, za oddech i kroplę potu, za pocałunek i pieszczotę słonecznego promienia.
Więcej