To co nas spotyka, przychodzi spoza nas…
Nieprzypadkowo przywołałam w tytule słowa księdza Jana Twardowskiego. Zdają się one doskonale korespondować z treścią recenzowanej książki. „Rzeczy, które spadają z nieba” to lektura niebanalna, która w bardzo poetycki sposób próbuje odpowiedzieć na pytania, które przy okazji różnych wydarzeń sobie zadajemy. Co rządzi naszym życiem? Dlaczego coś nas spotyka? Jaki to ma sens?
Najbardziej przejmująca jest historia Saary - dziewczynki, która nagle traci matkę. Spoglądamy na rzeczy ostateczne oczami dziecka. To zupełnie inna perspektywa. Saara-narratorka opisuje, jak dorośli próbują poradzić sobie z tą traumą. Mówią, że czas leczy rany. I zapomni o wszystkim. Saara nie chce zapomnieć. Pragnie pamiętać. Przywołuje wspomnienia o mamie, echa wrażeń i doznań z nią związanych. Próbuje to ocalić od zapomnienia. Ucieka w wyimaginowany świat, gdzie rzeczywistość i fantazja łączą się, tworząc bezpieczną dla niej przestrzeń. Ta mała bohaterka bawi i rozczula. Pokazuje, jak fascynującym jest świat dziecka i jego sposób postrzegania rzeczywistości. Co ważne, autorka w tej narracji jest bardzo wiarygodna.
Przypadek rządzi naszym losem. Można dwa razy wygrać na loterii i cztery razy przeżyć porażenie piorunem. Nie ma łatwych wyjaśnień i patentu na zrozumienie… Można zadawać umiejętne pytania. Książka też ma tę moc. Zmusza do refleksji i zastanowienia. Pomimo wielkiej kondensacji słów, zawiera tyle treści i emocji, że jej czytanie można odczuć niemal fizycznie. To lektura, której się nie zapomina. Momentami boli.
Niewątpliwie jej największym atutem jest język. Poetycki i metaforyczny, ale przyjazny. Kreacja bohaterów i miejsc. Świat przedstawiony roi się od niezwykłych przestrzeni. Trocinowy Dom – scena na której rozegrała się tragedia, żyje własnym życiem. To nie tylko budynek, ale niezwykła przestrzeń pełna śmiechu mamy i z jabłonką w ścianie. Dwór, w którym ciotka milionerka filcuje wełnę, komin płacze i wyje, a w sekretnym pokoju Saara znajduje azyl.
Po tej lekturze można się spodziewać wszystkiego, najbardziej tego, czego się nie spodziewamy. Być może dojdziecie do wniosku, że szczęściem nie zawsze jest to, co się nim może wydawać. Czy jesteśmy kowalami własnego losu? Czy jego igraszką?
I chociaż wiele tu o przypadku „Rzeczy, które spadają z nieba” lekturą przypadkową nie są. Każde słowo ma znaczenie. Magia, baśniowość i brutalny realizm tworzą całość nie pozostawiającą czytelnika obojętnym. W prostocie tego przekazu, tkwi wielka siła.
*Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl
Wydawnictwo: Relacja
Data wydania: 2021-03-10
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 248
Tytuł oryginału: Taivaalta tippuvat asiat
Język oryginału: fiński
Tłumaczenie: Justyna Polanowska
Dodał/a opinię:
ania_gt
Piękna, tajemnicza i pełna pasji literacka podróż od czasów procesów czarownic do współczesnego Berlina. Maria, urodzona w epoce procesów czarownic, od...
Są zdania, które dzielą czas na ,,przed" i ,,po". Jednym z tych zdań jest: kobieta traci swojego męża. Bezradnie obserwuje, jak z każdym dniem traci go...